Od miesięcy Sołtys namawiał mnie na mecz!
Wyjazdowe z Wartą odpadają ze względu na Grzesia, więc smęcił, żebym poszła z nim na mecz hokeja na trawie. Odmawiałam ...
A wczoraj byłam tak pewna wygranej Polaków, że palnęłam (na trzeźwo!) że jak przegramy to z nim pójdę!
I co? Nie pomogło, że jak taka sierota siedziałam sama po pokoju, gdyż w strefie kibica mnie nie chcieli:( -mąż Zolinki wyprawiał imieniny, a mój osobisty Sołtys miał urodziny - jakże mogłam odmówić zesłania do drugiego pokoju? ( wszyscy wiedzą że nie wolno mi oglądać meczy i już)
Słowo się rzekło , kobyłka u plota...
Zanim dojechaliśmy do domu Sołtys uświadomił mnie , że ostatni mecz w tej rundzie ...dziś!!
Oczywiście jeszcze była nadzieja,że będzie lać! Poza tym byłam przemęczona, niedospana.....
Grzesiu w nocy się przebudzał, a o 6 już wołał mleko.
Ponieważ Sołtys się obudził jakimś cudem wcisnęłam mu butelkę do ręki i poszłam do drugiego pokoju...Na krótką drzemkę........
Obudziła mnie cisza....A ja wyspana....!!!!
Coś mi nie pasowało!
Sprawdziłam godzinę 11.50!!!!!!!!!!!
Okazało się, że Sołtys świetnie zajął się małym - dał śniadanko, ubrał, przewinął (dwie kupy!!) i uśpił (jakim cudem ze mną mały śpi 30-45 min, a z Sołtysem ponad 2 godziny? )
Specjalnie dal mi odpocząć, żebym z nim pojechała.
Na stadion zajechaliśmy spóźnieni kila minut.Już czułam spięcie, bo wiedziałam ,że nie uda się wejść "po cichu", ale tego, co zrobił mi mój osobisty mąż w życiu się nie spodziewałam! Zaprowadził mnie pod trybunę i donośnym głosem zawołał -żono to jest młyn , młynie to moja żona i Grześ.
Nie mogłam go zabić przy świadkach!!Prawda?
Przez zęby tylko wycedziłam, ze nie spodziewałam się , że mi to zrobi, a on na to, że wiedział od razu, że nie wejdzie ze mną chyłkiem jak szczur!!
Na początku siedziałam cichutko (czując na sobie zaciekawione spojrzenia "młyna") i patrzyłam
...a potem... darłam dziób!Zwłaszcza, gdy padały gole!A padały!
Co więcej zaczynałam śpiewać! No dobra -ryczeć!
No może jeszcze nieśmiało, ale się rozkręcę! :)
Gżegżółka zaciekawiony!
Śledził wszystko , co działo się na boisku!
Klaskał i śmiał się !
A w przerwie nawet próbował walić w bęben!
Dopingowaliśmy świetnie i Warta wygrała z Gąsawą 6-5:)))
Wcale bym nie poszła, ale ...na darmo dostałam koszulkę na 100 lecie Warty???
MŁYN - sektor na trybunach z grupą kibiców, którzy starają się towarzyszyć swojej drużynie na każdym meczu! W młynie nie ma siedzenia! W młynie się śpiewa, klaszcze, skacze i ...drze mordy jednym słowem.
Jest prowadzący doping, który ma megafon i "zapodaje" śpiewkę.Jest bęben i tak walą jak pod Grunwaldem;))
Młyn ma transparenty z którymi jeździ na mecze wyjazdowe.
Teksty lecą takie,że uszy więdną...aczkolwiek dziś, z szacunku do mnie się hamowali...
Młyn kocha swoją drużynę bez względu na wynik meczu....i stara się jeździć na mecze wyjazdowe.
Nawet jeśli trzeba jechać 6 godzin pociągiem w jedną stronę po to, żeby pokibicować ;)
Rozumiem jak boli mówienie,że kibice to chuligani.
A w gwarze poznańskiej kibol to właśnie zagorzały kibic! Nie równajcie z chuliganami!!!
:):):) minki widze zadowolone.... czyżbyś została honorową kibicką (??? tak się to chyba odmienia) hihihihi Pozdrawiam e.
OdpowiedzUsuńTak się czułam;)Buziaki
Usuńjestem pod wrażeniem Twojego i Grzesia kibicowania :) ... tylko... Miśka, wyjaśnij mi co to jest "młyn"? ...
OdpowiedzUsuńa gdybyś mnie jeszcze słyszała!:)
UsuńWyjaśniłam, co to młyn w poście;))
ok, wyjaśniłaś :) a chuligani to nie kibice tylko kibole... spokojnej nocy...
UsuńO mamo! Nigdy w życiu! Kibole to właśnie tacy kibice z "Młyna" (Warciarze mają ' Młyn", lechici Kocioł, Legioniści "Żyletę")!Zresztą słowo kibol pochodzi właśnie z gwary poznańskiej!
UsuńI niestety niektórzy niedouczeni, niedoinformowani dziennikarze namieszali podając złą definicję tego słowa,a właściwie wypaczając jego pierwotne znaczenie.
I zostało skutecznie powielone i utrwalone,a szkoda!
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/401604,kibol-w-wielkopolsce-to-brzmi-dumnie,id,t.html
to zwracam honor... niedouczona jestem w tym względzie :) ściskam ciepło "kibolko" :)
UsuńŚciskam i ja;) Ale kibolka nie będę;) Prędzej piknikiem, hehe ( czyli raz na jakiś czas:))
Usuńale macie fajne nazwy :))
UsuńMłyn to nazwa klubu, czy jak?
OdpowiedzUsuńAle że z Matki Polki przerodzisz się w Matkę Kibicującą, to się nie spodziewałam :)))
Nie , nazwa klubu to Warta Poznań!Kibicują i piłkarzom i hokeistom;)
UsuńMłyn -wyjaśnienie dodałam w poście
Całkiem fajnie chyba było :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze się wciągniesz i na stałe będziesz chodzić na mecze ;-)))
I Grześ też :-)))
No właśnie, co to jest młyn ???
Zarzekałam się,że nie:))
UsuńWyjaśnienie dodałam w poście:)
Za to spanie do 12 należała się Sołtysowi nagroda;-)) Fajnie się chyba bawiłaś;-)
OdpowiedzUsuńniespodziewanie dobrze;))
Usuńśliczne Ci w turkusowym, nie mogę się napatrzyć
OdpowiedzUsuń:))))) Ślicznie dziękuję!
UsuńPyśka z Lusią mnie namówiły, ja chciałam szarą, albo brudny róż -nie dały!:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńi miały rację :) na lato turkus jak najbardziej ok. i przyłączam się do Klarki...
Usuńnigdy bym nie przypuszczała,że mogę mieć taki kolor;)) Czasem dobrze posłuchać córek;)
Usuńa Grześ to mały kibic!
OdpowiedzUsuńno i Ty trochę też, jednak;p
Długo mówiłam,że Grześ za mały! Na hokeju spokojniej niż na piłce nożnej;)No i stało się;P
Usuńno i dobrze:)
Usuńa wiesz, tak czytam definicję młynu i powiem Ci, ze naszym piłkarzom brakuje takich fanów.
młyn to chyba, gdzie siedzą najwięksi kibice, tak?
OdpowiedzUsuńsuper z Was kibice. może się wciągniesz... :)
Bingo:)Czy ja mam czas jeszcze na mecze?Zwariowałam chyba;))
UsuńNo to zaliczyłaś chrzest bojowy! :)
OdpowiedzUsuńW sumie to fajnie jest dzielić takie sportowe pasje, może warto się przemóc, żeby też czasem pokrzyczeć i pośpiewać publicznie?:)
Pewnie! Najgorszy chyba pierwszy raz! Fałszują niemiłosiernie!;)
UsuńAle wciąga;)
Gratuluję, fajnie się tak wykrzyczeć, wyśpiewać i pobawić, kibicować i trzymać kciuki.
OdpowiedzUsuńW domu to co innego, lepiej na boisku;-)
pozdrawian
Dziękuję Olu! I witaj, bo zdaje się,że "widzę Cię" po raz pierwszy?:)
UsuńLo matku bosku!! I tak zes sie za kibolke ostala:)))
OdpowiedzUsuńraz kozie śmierć;) Dobrze,że Sołtys ma lęk wysokości, bo jeszcze by mnie namawiał na skok ze spadochronem!;)
UsuńNie jestem fanką tego sportu ale tak sobie myślę, że w ramach zbierania życiowych doświadczeń chętnie zasiadłabym na trybunie gdzieś w okolicy (bliskiej!) młyna;)
OdpowiedzUsuńno ja też z Grzesiem byłam "przy" młynie.Zastanawiałam się nawet, czy Mały się nie przestraszy, ale jemu tylko podskakiwała dupka w rytm bicia bębna;)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mile na spokojny tydzień:)
Fotki bardzo udane :)
Dzień dobry,wzajemnie;))
UsuńKOCHANA, ŻE TY PAMIĘTASZ CZASY GRUNWALDU.... NIE PRZYPUSZCZAŁAM:)::):):):) ŚCISKAM WAS.e
OdpowiedzUsuńosz Ty:)to ja Ci dryndam pyszne naleśniki, oddaję dżemik z tegorocznych truskawek, a Ty przeciwko mnie??;)
UsuńJeszcze nigdy nie byłam na żadnym meczu na żywo. Nie wiem jak bym się zachowała ;)
OdpowiedzUsuńObserwujesz najpierw nieśmiało, a potem...kibicujesz;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że kibic ci rośnie, że cho cho... nie wróć... piłkarz
OdpowiedzUsuńPatrzył jak urzeczony..może faktycznie będzie drugi...Błaszczykowski?;)
UsuńDobrze, że chociaż tam gole padały gdzie trzeba...
OdpowiedzUsuńaż się chciało skakać i krzyczeć;)
UsuńCzy Grześ jest świadom tego,że ma Mamę Extra Laskę?maria I
OdpowiedzUsuńWiedziałam ,że Sołtys jest Super Fotografem:)))Buźka
OdpowiedzUsuńSuper to opisałaś i Grześ widać, że zafascynowany wszystkim
OdpowiedzUsuńPodobało mu się, chyba mam przegwizdane z kibicami;))
Usuń