W niektórych rejonach leje
U nas za oknem słonce (choć wiatr szarpie drzewami) a w kuchni leje...woda z kranu.
Ściśle lała się .
Na teraz dziury zaślepione (kuchenne ino) bo na wsi nie uświadczysz odpowiedniego kranu!
Sołtys wprawdzie poszedł do sklepu, gdzie coś tam w temacie mają, ale nie pasują ( szafka pod oknem,szeroki parapet, musi być specjalny kran)
Sołtys asertywnie nie dał sobie wcisnąć super modelu, który jest w ogóle ach i oh, tylko wystarczy ...zmienić parapet na węższy...no proszę!
Sprzedawcy pójdę opowiedzieć dowcip (znaleziony w sieci :) - czy przy dowcipach podajemy źródło???
Ambitny chłopak ze wsi starał się o pracę w wielkomiejskim centrum handlowym. Właściwie był to największy sklep na świecie – można było tam dostać dosłownie wszystko. Szef zapytał na wstępie:
- Byłeś już kiedyś ekspedientem?
- Tak, byłem sprzedawcą w sklepiku wioskowym – odpowiedział chłopak. Szef postanowił dać mu szansę i powiedział:
- Zaczniesz jutro rano, a wieczorem przyjdę, żeby zobaczyć jak sobie dajesz radę.
Cały dzień ciężkiej pracy minął jak z bicza strzelił i z godziną piątą zjawił się szef. Z miejsca zapytał:
- Ile dziś miałeś sprzedaży?
- Jedną.
- Tylko jedną? Większość załogi dokonuje 20 do 30 sprzedaży dziennie. A jaka była wartość sprzedaży?
- Trzysta tysięcy dolarów.
- Niemożliwe!!! Jak ci się to udało zrobić?
- No cóż, sprzedałem temu facetowi mały haczyk, potem średni haczyk, a potem naprawdę wielki haczyk. Potem sprzedałem mu cienką żyłkę, następnie średnią żyłkę, a w końcu bardzo grubą żyłkę. No i zapytałem go, gdzie zamierza wędkować. Powiedział, że na wybrzeżu.
No to podpowiedziałem, że przydałaby mu się jakaś łódka, więc zabrałem go do działu z łodziami i sprzedałem mu ten sześciometrowy ślizgacz z dwoma silnikami. Wtedy powiedział, że jego Volkswagen nie da rady pociągnąć takiego ciężaru. No to wziąłem go do działu z samochodami i sprzedałem mu najnowszy model Jeepa.
Szef ze zdziwienia aż usiadł, w końcu mówi do sprzedawcy:
- Sprzedałeś to wszystko facetowi, który przyszedł po haczyk na ryby?
- Nie, właściwie to nie... On przyszedł po paczkę tamponów dla żony, więc powiedziałem: „No to weekend ma pan z głowy, czemu by się nie wybrać na ryby?”
Zepsutego kranu współczuję, ale kawał jest super;P
OdpowiedzUsuńDobrze, że póki co już z "naprawionego" kranu nie kapie:))
OdpowiedzUsuńDowcip nieco "seksistowski", ale rzeczywiście może może posłużyć jako materiał szkoleniowy:))
Pozdrowienia
Extra kawał :-)))
OdpowiedzUsuńZepsuty kran, to niewygodnie oj niewygodnie...
Mam nadzieję ,że szybko naprawicie ...
Może nie ma kranów na wsi ale jest świeże powietrze:PP
OdpowiedzUsuńkawał super Misia:))))
:DDDDDD
OdpowiedzUsuńnie zeby mnie sytuacja z kranem rozsmieszyua
A jest jakiś pomysł na naprawę kranu?
OdpowiedzUsuńcastorama dziś przed pracą i wymiana nocą;)
UsuńAle się uśmiałam MIsia:) Dzięki
OdpowiedzUsuńKran zepsuty-fuj:( A ja cały dzień szufluję wodę z piwnicy- jeszcze większe-fuj:(
OdpowiedzUsuńwoda w piwnicy gorsza;((
UsuńOj tam kran! Przynajmniej coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńKawał świetny!
naprawdę Miśka, bo Ci potrzebny taki szeroki parapet... przecież schudłaś, to w razie jakichkolwiek igraszek, się na nim zmieścisz... :)))))
OdpowiedzUsuńu nas leje i wieje, ale tylko za oknem na szczęście ...
hmmm, na parapecie nie próbowałam;)
UsuńBuźka
To jeden z moich ulubionych dowcipów. :)))))
OdpowiedzUsuńto tylko dlatego, ze mial kupic tampony. Wstydzil sie przy kasie jedno pudeklo polozyc. :P
OdpowiedzUsuńPadłam ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńhahhaahaaaa!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:DDDD
OdpowiedzUsuńMiśka, Ty dziękuj Bogu, że Sołtys nie wrócił z jeepem i łódką ;P
OdpowiedzUsuńchyba na kredyt!
Usuńtrzech chłopów w domu, dadzą radę, nie martw się.
OdpowiedzUsuńGrzesiek chętnie podaje narzędzia - to dobrze wróży na przyszłość;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńbo u siebie nie klnę to i tu nie powinnam, ale bez tego słowa cała scenka nie miałaby sensu, pozdrawiam rodzinkę!
Usuńa ja czasem używam wyrazów, bo właśnie inaczej scenka nie ma sensu:)))
UsuńAle uprzedzę może Sołtysa, żeby przy żadnych naprawach młotka i Grześka nie spuszczał z oczu;)
Usmialam sie...
OdpowiedzUsuńJ.
Buhahaha!
OdpowiedzUsuń