Dawno dawno temu czytałam książkę w której było o małżeństwie. ;D
Może niedokładnie pamiętam, ale kwestia dotyczyła tego, że europejskie małżeństwa często kończą się rozwodem, a afrykańskie, choć aranżowane przez rodzinę nie. I tłumaczenie było takie, że my stawiamy gorący garnek z zupą na zimnym piecu i z czasem zupa stygnie, a oni zimny garnek z zupą na gorącym piecu i z czasem zupa się podgrzewa.
I w sumie w każdym małżeństwie tak jest, że jak się nie dokłada do ognia to gaśnie. Nie chcę patrzeć wstecz, ale jednak wyciągam wnioski i poprawiam się. Pracuję nad związkiem, dbam, czasem ustępuję, a czasem stawiam na swoim. Jak mi Tomek zarzucał, że komplikuję , jak to kobieta, to pytałam, czy wolałby faceta? Mówię mu o swoich pragnieniach, odczuciach, podpowiadam , co ma robić, ale też wsłuchuję się w jego potrzeby, przymykam oczy na jego wady. Ucieszyłam się, jak w końcu zaczęłam dostrzegać rzeczy, które mnie wkurzają, bo wiedziałam, że latanie 4 metry nad lamperią to nie jest to dobry stan i każdy kiedyś spadnie na ziemię i będzie bolało.
Dwa dni temu dostał nowego podopiecznego. Na szczęście okazało się, że facet ogarnięty, zna się na pracy, nie trzeba gonić do roboty, ani pilnować. I tamten przyznał, że pokłócił się z żoną w dniu wyjazdu i już 8 dni się nie odzywają.
I mój Tomek zrobił mu wykład, jak postępować z żoną. Że on z pierwszą też wiele spraw zawalił, widzi to teraz, że nie gadali po tydzień, lub dwa, aż dzieci prosiły, żeby zadzwonił do mamy itd. Że szkoda czasu, życia na to. I żeby zadzwonił i powiedział, że przeprasza, choć nawet (jeśli) nie pamięta o co poszło, że przecież ją kocha i szkoda każdego dnia na milczenie. Byłam z niego dumna!
I rano dostałam wiadomość -kolega zadzwonił do żony, znowu się kochają.
Aż mi się gęba uśmiechnęła ;D
To prawda, warto rozmawiać ;D
Facet facetowi łopatologicznie.
OdpowiedzUsuńpewnie kobiety by nie posłuchał;D
UsuńPrawda--warto rozmawiac i myslec...nie tylko o sobie.Nie kazdy to potrafi.
OdpowiedzUsuńlepiej późno, niż wcale;D
UsuńBrawo wy! 🤗
OdpowiedzUsuń;*
UsuńBrawo :) My się ciągle uczymy. Tymotka
OdpowiedzUsuńjak my, pewnie do śmierci;D
Usuńpotrzeba dwojga empatycznych choć trochę, z egoistą zafiksowanym na własnym tyłku się nie da ...trzeba sie starać, jak piszesz.
OdpowiedzUsuńwarto!;*
UsuńKompletnie nie pojmuję obrażania się i milczenia. U nas raczej wióry by leciały ;) Rozmowa to podstawa.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie każdy tak potrafi, woli się nawet wyprowadzić, a kiedy dojrzewa do powrotu, to nagle okazuje się, że nie ma takiej możliwości. Tak się stało u moich Starszych Dzieci.
tak, czasem zajdzie się tak daleko, że na powrót nie ma szans -tak było u mnie, wcześniej
UsuńNie wyobrażam sobie ciszy dłużej niż kilka godzin. Zresztą teraz to już w ogóle nie dopuszczam do milczenia. Trzeba wszystko od razu wyjaśnić
OdpowiedzUsuńNa gorąco, a nie czekać aż narośnie!
UsuńNauczyliśmy się rozmawiać. W miarę spokojnie, choć czasami chciałoby się zabić. O związek trzeba dbać mimo trudności.
OdpowiedzUsuńo właśnie! Tomka czasem doprowadza mnie do szału!;D
UsuńI nienawidzę krzyku!
OdpowiedzUsuńi kilku innych rzeczy!
UsuńRozmowa to podstawa!
A ja raz w życiu wyrzeszczałam o co mi chodzi... Nie żałuję. Coś dotarło. Zawsze byłam tą cichą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Marzycielce chodziło o taki codzienny krzyk zamiast rozmowy i z tym się zgadzam, ale i Ty masz racje -czasem trzeba tak, żeby dotarło.
UsuńJa, ze wstydem przyznaję, że kiedyś odnosiłam talerze i kubki do kuchni i w emocjach walnęłam to wszystko do zlewu! Oczywiście skończyło się rozmową i (co mnie wzrusza) to Tomek posprzątał szkło
Nie pisałam pod kątem odpowiedzi Marzycielce. Ja też nienawidzę krzyku. Dlatego jestem spokojna i taka nie wrzeszcząca:). Wtedy to był ten pierwszy raz:))). Jak ja się darłam... Nie ukrywam, byłam z siebie dumna, jakkolwiek to brzmi. Dotarło, że mam już dość.
Usuńanonimowa72
Oj czasami to i ja drę się 🤣
Usuńakurat nie wierzę:D ;D
UsuńMy gadamy, duuuużo. Czasem jest zgrzyt. Kiedyś milczałam po zgrzycie za długo, aż nasz nauczyciel poradził nam ‚nie pozwólcie, żeby nad waszą kłótnią zaszło słońce’. Dzisiaj mówimy sobie przepraszam i dobranoc. Jakie to ma znaczenie o co poszło? Rano wstajemy i nie ma gęstej atmosferze, a jak przychodzi moment, wyjaśniamy sobie wszystko. I tak od 27 lat plus 8 bez pieczątki😉
OdpowiedzUsuńpięknie!
UsuńDobrze jest wypracować sobie jasne zasady ;D
Nie ma co liczyć, ze ta druga osoba się domyśli, trzeba rozmawiać.
Buźka i gratulacje!;*