Ci, którzy są tu od początku pamiętają historię Radka, którą opisywałam tutaj i tutaj.
Minęło 8 lat, wszystko się ułożyło...urodził się synek .Oczywiście cały czas pod opieką lekarza, czasem z zabiegiem kardiowersji.
Czasem proszony na rozmowę z pacjentem, który był przed przeszczepem, żeby dać nadzieję, pokazać, że warto wierzyć i walczyć.
Jaki mamy czas każdy wie. Jak już się udało dostać do szpitala (innego, niż ten, gdzie był zawsze, bo tamten przekształcony w jednoimienny) zrobili mu zabieg i wypuścili do domu po 3 dniach (miał być dwa tyg) bo zamykali oddział.
Od tego czasu nie było poprawy, w końcu w pon zadzwonili po pogotowie. Najpierw odmówili przyjazdu karetki, bo to sprawa do rodzinnego. Dopiero jak szwagier z nimi porozmawiał, to się zgodzili.
W nocy reanimacja.
Jest na oiomie - Basia mówi, ze dużo osób dzwoni, wspiera, że czuje , że nie jest sama.
Wysyłamy moce, modlimy się o życie.
I Was proszę o ciepłe wsparcie.
Sercem i modlitwą z wami!!❤
OdpowiedzUsuńWspieramy!
OdpowiedzUsuńMisiu przytulam Was ♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńWysylam dobre moce i wiare ,ze bedzie dobrze.Sciskam!
OdpowiedzUsuńNadziei!!!
OdpowiedzUsuńNiech nadzieja Was nie opuszcza!
OdpowiedzUsuńMoc mocy!
Jestem i posyłam wszystkie dobre myśli i moce!
OdpowiedzUsuńtrzymam mocno kciuki
OdpowiedzUsuńWspieram i posyłam myśli i modlitwę.
OdpowiedzUsuń