sobota, 30 czerwca 2012

Jednak nie rak........

Wiecie jak czuje się człowiek w ostatniej chwili odcięty od stryczka?
Ja nie wiem, ale przypuszczam, że mój szwagier tak!
Kilka miesięcy zaczął chudnąć.Jak ktoś jest na diecie to zrozumiałe, ale jeśli ktoś traci apetyt, często wymiotuje, a waga ciągle idzie w dół najpierw 10, 15, 20 kg to każdy by się niepokoił.
Lekarz rodzinny dał skierowanie do laryngologa i na badanie krwi (ob, morfologia, żelazo)
Laryngolog ok, ale reszta wyników niepokojąca -ob ponad 50, żelazo 25 (norma 80 -140),więc skierowanie do hematologa....
I tutaj lekarz rodzinny umywa ręce -mimo iż na pewno orientuje się, że do hematologa czeka się u nas 6 miesięcy zostawia pacjenta samego sobie!!!! Co więcej - gdy po jakimś czasie pacjent przychodzi skarżąc się na bóle ,duszności,  wieczorne gorączki proponuje...środki przeciwbólowe i koniec!
Na szczęście jest hematolog, który obejrzał wyniki (na fundusz, w poradni!) od razu kieruje na badania, a potem na biopsje.Czekanie 3 tygodnie -wyniki niejednoznaczne - nowe badania, konsultacje, w końcu decyzja - jest na liście oczekujących na przyjęcie na oddział, choć tak naprawdę nic nie wiadomo,wyniki są sprzeczne -część "pasuje"do jednego, część do czegoś innego.
 OB 68 , Ferrytyna 532 (norma do 322!),inne albo za dużo, albo za mało;/
A waga nadal spada! Już  mniej o 30 kg!!!
W czwartek decyzja - o 20 jedziemy na ostry dyżur - (mimo strasznych obaw, bo akurat ten szpital ma najgorszą opinię) Pacjent skarżący się na duszności przyjęty  o 0.40!!!!!
Po badania decyzja- na oddział - podejrzenie zapalenia mięśnia sercowego!!!
Wczoraj dzień badań -bad krwi,  echo serca od wewnątrz...
Nie znam sie na tym wszystkim, więc mogę pokręcić, zwłaszcza, że nowe wieści mam z relacji siostry -
szwagier ma wodę w osierdziu i zainfekowane obie zastawki!! Wszystko przez jakąś bakterię!
Pobrali mu dużo krwi na badania ( trzeba coś tam hodować), ale jednocześnie wieczorem miał przetaczaną krew.
Dostaje kilka antybiotyków o szerokim spektrum działania.Leczenie szpitalne będzie długie, bo leki ma podawane dożylnie.
No i stan jest poważny.
Dlaczego rodzinny nie skierował na ekg, gdy pacjent skarżył się na duszności, dlaczego nie zrobił prześwietlenia płuc? Dlaczego .... po prostu zlekceważył?!
Wina pacjenta (lat 33), że nie potrafi upomnieć się o swoje? 
Może rzecznik praw pacjenta pomoże mi to zrozumieć...

17 komentarzy:

  1. okropne jest to co piszesz, ale to jest cała prawda o naszej służbie zdrowia... panuje wszechogólna spychoterapia... i jeśli, w porę, nie trafisz na LEKARZA z powołania, może być naprawdę źle... sama, na mniej groźnych ale ważnych dla mnie sprawach przekonałam się, że jak nie zapłacisz - czekasz i cierpisz... cieszę się, ze to "tylko" to, ale tego co przecierpiał on i cała rodzina nikt mu nie zwróci... uściski...

    OdpowiedzUsuń
  2. przerazajace. znieczulica i obojetnosc lekarzy sa straszne. zawod w ktorym powinni leczyc tylko ludzie z powolaniem przyciaga leni obibokow i sk.....now, bo inaczej sie tego czasami nie da nazwac.
    zycze twojemu szwagrowi jak najszybszego i calkowitego powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  3. o rany.........mam nadzieje,ze szybko wroci do zdrowia i nie bedzie powiklan,pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. :( Trzymam kciuki, żeby wrócił do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęście w nieszczęściu, że wreszcie ktoś postawił właściwą diagnozę. Jak się zna wroga, to można już z nim walczyć.

    Co do rzecznika praw pacjenta... Obawiam się, że nic nie wskórasz. Próbowaliśmy z Mężem tej drogi po tym jak zostałam potraktowana w szpitalu przy zabiegu łyżeczkowania. Mogę ich podać do sądu, a tam nic nie zdziałam, bo to jedna klika i ręka rękę myje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Można się wkurzyć delikatnie pisząc...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze!

    Strasznie mi przykro! :( Dużo zdrowia, siły i nadziei...dla szwagra i dla Was wszystkich...

    Ta nasza "służba zdrowia"... Ech :/

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja piernicze!!! Czlowiek stracil 30kg wagi w miedzyczasie i nikt sie tym na powaznie nie zainteresowal. 30kg to jest prawie polowa mezczyzny!!!
    Misiu, zdrowia dla szwagra i Wam wszystkim sily do przetrwania tego.

    OdpowiedzUsuń
  9. My też życzymy zdrowia szwagrowi a lekarz to szkoda słów, oby tak samo leczył swoją rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uszy do góry, wyciągną Go z tego. Nie jest to częsta infekcja i pierwszy kontakt pewnie nigdy się z tym nie spotkał. Nie mniej powinien był zlecić badanie krwi na białko całkowite (CRP), skoro było wysokie OB. A te dwa badania razem już by go naprowadziły na jakiś ślad.Po prostu kiepski lekarz. Jest jedna sprawa- zawsze gdy się ma duszności to trzeba niestety wysupłać zaskórniaka i pójść prywatnie do kardiologa, a ten z pewnością by z samych opowieści o tym co pacjent odczuwa skierował chłopa na "cito" do szpitala.
    Zdrowia dla szwagra i cierpliwości dla Was wszystkich, bo to trochę potrwa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykre ale prawdziwe, lekarze w Polsce to w większości konowały.
    Chcesz się wyleczyć - idź na medycynę, albo wbij się do rodziny lekarzy. WTedy jakieś szanse są...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest to takie proste z tą diagnozą. Gdy ja kilkadziesiąt godzin przed śmiercią kliniczną udałam się do lekarza z powodu opuchnięcia nóg oraz zdrętwiałych palców lewej ręki dostałam skierowanie do neurologa, a ten stwierdził ewidentne zapalenia nerwu łokciowego, którego efektem są te zdrętwiałe palce. Nogi już wtedy nie były opuchnięte, wiec zostały potraktowane jako nic nie znaczący epizod. Gdybym dostała skierowanie do kardiologa zapewne stwierdziłby ewidentne oznaki choroby wieńcowej, a gdybym była skierowana do jeszcze innego specjalisty tenże na pewno znalazłby coś odpowiedniego dla siebie. I myślę, że wcale to nie musi wynikać z nieuctwa.
    Dobrze, że szwagier jest w szpitalu. To co było, nie ma już znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rodzinni mając w kolejce kilkadziesiąt osób narzekających na serce, duszności, strzykanie, migotanie, łupanie popadają w jakże nam znaną rutynę, bo słysząc te same słowa (a często pacjent nie potrafi opisać slowami, zwłaszcza fachowymi, dolegliwości) nie są może w stanie oddzielić "nudy/urojenia/chęci pogadania/nadziei na l4" od poważnego przypadku. Każdemu nie mogą wypisywać wszelkich skierowań, bo i tak na specjalistów czekamy po pół - półtora roku, a czasu na roztrząsanie każdego przypadku przy wsciekłej kolejce za drzwiami też nie mają...

    I tak to mamy, co mamy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj
    Pomyłki lekarskie się zdarzają, ale nie każdy lekarz lekceważy swoją pracę i jest bezduszny.
    Rak, to choroba, która ujawnia się, gdy jest już często za późno na całkowite wyleczenie.
    Mnóstwo ludzi lekceważy badania kontrolne, kobiety nie chodzą do ginekologa, choć wizyty bezpłatne i dostępne.
    Narzekanie, to nasza wada narodowa, niestety :(
    Spokojnego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda faceta... Lekarze rodzinni mają najtrudniejsze zadanie - w tłumie zwykłych drobnych infekcji wyłapać coś, co jest sprawą poważną. Po prostu popadają w rutynę. Nie usprawiedliwiam - w życiu - tylko szukam powodu. Moja mama miała kiedyś szczęście, że jej lekarz nie popadł w rutynę i coś go zaniepokoiło. Wyniki szczegółowych badań wykazały, że złapała boreliozę - od kleszcza. Na szczęście w miarę wcześnie wyłapali i wyleczyli.

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)