wtorek, 15 grudnia 2020

Pomysłowy Dobromir to ja

W czasie urlopu Tomka wzięłam sobie kilka dni wolnego i pojechaliśmy do Sopotu. Z oczywistych powodów w środę wracaliśmy do domu. I dopiero po powrocie okazało się, że nie zabraliśmy torby z laptopem Tomka. Tak to jest, jak kilka osób wynosi bagaże, a my zawsze, nie wiem, jakim cudem, jesteśmy obładowani, jakbyśmy wyjeżdżali na miesiąc. Do tego pies z chorobą lokomocyjną (dostaje tabletkę i jest z lekka zamulona) kijki, buty itd

Cóż, nie było problemu, żeby Tomek korzystał z mojego (oczywiście po czasie lekcji Grzesia:))

Nową rotację dostał na poniedziałek (powrót 7 stycznia buuu) Jeszcze zdążył z nami pojeździć, pozałatwiać sprawy związane z pogrzebem i ustaliliśmy, że ja go nie odwożę, tylko pojedzie pociągiem.

Jak dojechał do domu okazało się, że wprawdzie laptop jest, ale  kabel został u mnie ;(((

Pojechał z Michałem do Gdańska i Gdyni i kocha -w żadnym sklepie nie było takiego kabla!

Zadzwonił, że trudno, trzy tygodnie bez laptopa. Pomyślałam, że trudno, my możemy jeszcze pogadać przez wa, czy messengera, ale co robić przez 10 dni na kwarantannie w obcym kraju?

Usilnie myślałam. I...



Najpierw pomyślałam, że może podjadę na PKP i podam komuś , kto jedzie do Sopotu, a potem, że może lepiej konduktorowi? Sprawdziłam, że do odjazdu mam 42 min. Szybko zapakowałam kabel w pudełko po butach, owinęłam szeroką srebrną taśmą (dopiero co wymienialiśmy drzwi i wiedziałam, gdzie te kleśmenta zostały) założyłam buty do biegania i sruuu.

Na szczęście po drodze zielona fala, tylko na ostatnich światłach przejechałam już na czerwonym (jakiś maruder przede mną - nie naśladujcie)  Wjechałam na parking przy samym wejściu, rzut okiem na tablicę, zbiegłam ze schodów i .. niemal wpadłam  na konduktora. Prawie ze łzami w oczach wydukałam moją prośbę, Okazało się, że nadal funkcjonuje coś takiego jak przesyłka konduktorska zadzwoniłam do Tomka, żeby wiedział, że o 23 musi być na dworcu, zaczęłam wypisywać dane.

Konduktor mnie uspokoił, że jeszcze mamy ...4 minuty! 😀Podpisałam , że to kabel do laptopa, uzupełniłam numery telefonów, zapłaciłam 30 zł i  już mogłam odetchnąć.

Powrotna droga z Poznania już na spokojnie.

Aaa, w sobotę robiliśmy testy -Tomek przed wylotem wymaz PCR - ujemny,

u mnie dwa dodatnie w IGM i IGG -po konsultacji z dwoma lekarzami (za jednego dzięki Futii)  na wszelki wypadek ten tydzień siedzę jeszcze w domu .

up Mila w podróży,




24 komentarze:

  1. Wariactwo! Dobrze, że się udało, i dobrze wiedzieć, że są takie przesyłki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam się zdarza korzystać z przesyłek konduktorskich więc to było pierwsza rzecz, o której pomyślałam...
    Ale przypomniałaś mi jak przed blisko sześciu laty jeździłam często do mojego ciężko chorego Taty i czasem decyzja o wyjeździe zapadała w trybie natychmiastowym. I zdarzyło mi się, że wpadłam na peron gdy pociąg zaczął ruszać - zdążyłam rozważyć wskoczenie (poziom wagonu na poziomie peronu, szpara minimalna); biegłam od lokomotywy i pociąg dla mnie stanął! Zatem te 4 minuty to chyba rzeczywiście mnóstwo czasu :).

    Siedź w domu, siedź. I uważaj na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. życzliwość ludzka ma czasem kluczowe znaczenie ;D uściski

      Usuń
  3. Pomysłowa i szybka ! A 4 minuty to naprawdę długo. Ile można zrobić w ciągu 4 minut...🤪🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posikać się 🥴
      Pierwsze skojarzrnie🤪🤪

      Usuń
    2. Sikać ?! Miśka ogarnij się ! Ja wolę 4 minuty robić coś innego 🤪🤪🤪

      Usuń
    3. 4 minuty????Musimy poważnie porozmawiać!;)

      Usuń
    4. Ale, że co ? To mało czy dużo ? 🤪😁

      Usuń
  4. Goniliśmy w ten sposób busa na granicę, bo nam prom zwiał i bus też. Dopadliśmy go po 110km, na orlenie przy granicy. Ted złamał wszystkie przepisy po drodze. 'Wypij kawę i poczekaj aż samochód ostygnie' rzucił na odchodne. Z maski unosiła się mgła😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie co wnukom opowiadać :D

      Usuń
    2. Oj tak, zwłaszcza, że busem jechał do Berlina, a dalej leciał do Nagasaki😉

      Usuń
    3. O kurczaki. To szczęście, że się udalo😘

      Usuń
    4. Tobie też się udało, bo jak się chce, to wiesz... 😍

      Usuń
    5. jasne;D
      kto chce- szuka sposobu, jak nie chce szuka powodu;D
      uściski!

      Usuń
  5. Mimo ujemnego wyniku jeszcze musi być kwarantanna???
    Ale dobrze, że się udało podać!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak, pewnie uznają, że może być w okienku serologicznym. A kolega miał dodatni, zostaje 14 dni na izolacji, a potem dołącza do Tomka. Aż żałowałam, że u nas nie tak samo;(

      Usuń
  6. Na chorobe lokomocyjna dla pieska jejest lek weterynaryjny CERENIA. Bardzo polecam. Piesek nie jest przymulony. Stosowalam u swojej suni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my właśnie to dajemy -1/2 tabl, bo ma 6 kg Mimo to cały czas albo się trzęsie, albo siedzi właśnie przymulona, a nie śpi.(jedziemy zwykle koło 4 godzin) Jeszcze w domu ją trzyma

      Usuń
  7. Pewnie już nigdy niczego nie zapomnicie, ale gdyby- na poczcie przy dworcu na Głogowskiej mozna nadać kurierem - moja córka z pociagu do Zakopanego wysłała sms-a"Mamuś, zapomniałam soczewek"! No i już widziałam to moje dziecko jadące po omacku :) nadałam - i sa różne opcje przekazu/- wybrałam, że (chyba ) do 9 rano.Okazało się, że zanim wstali -gospodyni puka, że kurier przywiózł.Błyskawicznie zadziałało. Ale ten wynik znaczy, że co? że już przeszłaś, czy że przechodzisz? Cokolwiek znaczy-trzymaj się zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarz twierdzi, że przechorowałam, skoro w igg, ale dziś doczytałam, że kasetkowy może być fałszywie dodatni. Za dwa tyg zrobię przeciwciała ilościowe, zobaczę, czy nabrałam odporności. Na Głogowskiej kiedyś oddawała rozliczenie na ostatnią chwilę 😁 Dzięki, dobrze wiedzieć, że z wysyłką też mozna

      Usuń
    2. Ale byłoby super, gdybyś to juz przechorowała!

      Usuń
  8. Misiu doczytałam poprzedni post...przytulam z całego serca.

    Niech chucha i dmucha teraz na ten kabel, bo jeśli nie można zakupić, to w razie wu cały sprzęt do wymiany. Dobrze, że się udało podać. Moja PT często tak wysyłała różne rzeczy do stolicy, dla studiującego tam syna, które pozostawił po krótkim pobycie w domu.

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)