Nie mam pojęcia jakim cudem byłam przekonana, że rekolekcje są w pobliżu Warszawy.
Nie sprawdzałam niczego na mapie, bo wiedziałam, że ktoś nas odbierze z Łopuszańskiej.
Założyłam, że w razie potrzeby nie będzie problemem wrócić do domu.
Grześkowi było lepiej, więc zostawiłam instrukcje jakie wziewy, czym smarować, czym karmić itd.
Dzień wcześniej okazało się, że noga, którą Junior skręcił wcale nie skręcona, tylko załamana 5 kość śródstopia i gips na 6 tygodni! Co oznaczało przymusowy szlaban, w związku z czym opieka nad Grzesiem "poszerzyła" się o jeszcze jedną osobę.
Juz nie bylo nad czym się zastanawiać.Zdecydowałam - jadę....
Najpierw uciekł mi autobus , kolejny miałam po 20 minutach!
Obliczyłam, że zdążę na pociąg tylko jeśli wszystko będzie mi idealnie pasowało.
Wysiadając z autobusu zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj, ale najpierw musiałam kupić bilet...zdążyłam w ostatniej chwili...potem bilet na pociąg - na szczęście nie było kolejki:) I biegiem na peron
Udało się:) W Warszawie dowiedziałam się, że jedziemy do Nagorzyc w Góry Świętokrzyskie i to jest co najmniej 3 godziny jazdy samochodem!!
Oprócz mnie było już kilka osób.najpierw zerkaliśmy na siebie nieśmiało.
Pierwsze rozmowy ..na stacji benzynowej;)
A na miejscu? Zajechaliśmy pod cudny dworek z niesamowitym widokiem, gdzie czekała siostra Małgorzata z otwartymi ramionami.
Najpierw rozlokowanie po pokojach, a potem posiłek:)
Zdaje się, że Tamara (Gospodyni miejsca) rzuciła hasło, że na czas pobytu wszyscy mówimy sobie po imieniu, żeby było łatwiej.I to był dobry pomysł.Najpierw przedstawiliśmy się z imienia lub nicka i miejsca zamieszkania, a z upływem godziny te informacje gwałtownie się rozszerzały.Każdy z nas ma jakieś problemy, kłopoty, zgryzoty, ale i powody do dumy, zadowolenia i tym się dzieliliśmy.
Potrzebujemy drugiego człowieka i to był też taki czas...
Czas odpoczynku, odprężenia , rozmów, konferencji, modlitwy, spotkania z Jezusem we Mszy Świętej i adoracji.
Czas siedzenia przed domem , wdychania świeżego powietrza, gadania z kotem:)
Czas śmiechu takiego, że bolały przepony!;)
I czas zwiedzania!
Byliśmy na Świętym Krzyżu -3 km pod góreczkę.
Pogoda super, bo nie za gorąco, a przeżycia niesamowite - ile lat modlitw , ale i cierpienia!
(jeszcze nie mam zdjęć z tego miejsca)
Potem na chwilę zajechaliśmy do Krzyżtoporu - coś co miało stać wieki zostało jako ruiny
W ciągu tych kilku dni spałam jak dziecko - po 8-9 godzin , bez budzenia, bez koszmarów.W ciągu dnia dodatkowa godzinna drzemka! Sołtys się śmiał( bo oczywiście dzwoniłam ) że mam się wyspać na zapas, bo ma mi to na rok wystarczyć;)
Wszystko, co dobre jednak się kończy - czas powrotu do domu...
Na dworcu w Poznaniu Sołtys czekał z Grzesiem i Tolą.
Grześ na mój widok ...odwrócił główkę i wtulił się w tatusia. I potrzeba było dłuższej chwili , żebym mogła go przytulić!Aż zrobiło mi się przykro!
Ale potem pomyślałam, że to najlepszy znak, że było mu dobrze, że nie odczuł mojej obecności!
Że to był dobry pomysł z tym wyjazdem!
Odpoczęłam , poznałam świetnych ludzi (dziękuję gospodarzom i wszystkim, którzy pomagali), omodliłam wszystko, co mam w sercu - pamiętałam o tych, którzy o to prosili i nie;)
Zostawiłam wszystko, co napawa strachem ( mi nie przedłożyli umowy o pracę i nie będę mogła być na płatnym urlopie wychowawczym)
Cieszę się, że dane było mi przeżyć taki czas;)
Cieszę się! Że wszystko się udało, że było pięknie, że czułaś się tam dobrze, że się wyspałaś, że ....itd, itd. I egoistycznie cieszę się, że wróciłaś ;-)
OdpowiedzUsuńJak dobrze wiedzieć ,że ktoś tęsknił;)) Nie tylko najbliżsi!:D
UsuńAle fajna relacja i zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńWarto wyrwać się z domu od czasu do czasu...
Ale kot to mnie zaskoczył totalnie.
Marmurkowy brytyjczyk i brązowy na dodatek ??
Toż to rarytas :-)
Warto!I jeszcze w dobre miejsce, gdzie życzliwi ludzie..miodzio...a kot cudny;)
Usuńi jak tu nie wierzyć w Człowieka:)
OdpowiedzUsuńwarto!;)
Usuńojej, cudnie!
OdpowiedzUsuńtakie wyjazdy odpoczynki są nam , mamom potrzebne:)
Racja! Szkoda,że tak daleko...;/
UsuńBrzmi i wygląda wspaniale! Dobrze, że się odważyłas na ten wypad, faktycznie - takie doładowanie akumulatorów jest szczególnie potrzebne :)
OdpowiedzUsuńByło niesamowicie! Dobrze, że nie wiedziałam, że to tak daleko!;D
UsuńNo i bardzo dobrze, czasami takie oderwanie sie od rzeczywistosci i codziennosci jest potrzebne. Kot ze zdjecia niesamowity:-)
OdpowiedzUsuńmogłabym tam jeździć raz w miesiącu, heh, jak do sanatorium!A kot..dostojny:)
UsuńAch widze, ze odwiedzilas "moje" Gory Swietokrzyskie:)) W Sw.Katarzynie brat mojego ojca mial kiedys motel, wiec czesto tam bywalismy i droge na Sw. Krzyz pamietam jak dzis:))
OdpowiedzUsuńZamek Krzyztopor robi wrazenie nawet jako ruina.
Bylismy tam 4 lata temu.
daję głowę, że TAKIE rekolekcje by Ci się spodobały,hehe,:)
UsuńA Góry śliczne -zapewne byłam tam po raz pierwszy i ostatni, ale...może trzeba mieć nadzieję?;)
dobrze, że odpoczęłaś... a teraz bierz się do roboty i nadrabiaj zaległości :) a swoją drogą myślałam, że rekolekcje polegają głównie na naukach i modlitwach a nie na takich "wakacjach"... sama bym chętnie pojechała...
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Klarka myślała, że chodzimy w workach pokutnych, na kolanach i się biczujemy;))
UsuńSiostra nawet chciała jej to załatwić jakby co!;)
Witaj w domu Misko !Ciesze sie ze odpoczelas.
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem o co chodzi z twoja praca?Pracowalas przed urodzeniem Grzesia?A teraz nie mozesz tam wrocic?
sciskam MalgosiaK
Witaj Gosiu!Miałam już dwie umowy w tej pracy, skończyła się 31 lipca, nie dali nowej;/Nie opłaca im się trzymać pracownika, który zajmuje miejsce, a nie pracuje, w dodatku ma chore dziecko.
UsuńNa razie lekarka Grzesia mówi,że żłobek nie dla niego...zobaczymy.Buziaki
Trzymaj sie kochana!U mojej siostry w Poznaniu tez bardzo niewesolo ,szwagier ma umowe do konca sierpnia a moja siostra nawet nie ma calego etatu.A trojka dzieci jeszcze w domu...
UsuńTrzymam kciuki za wasza rodzine :::)))
caluje malgosia
ps A te wszystkie uwagi o rekolekcjach to z czystej plynacej z glebi serca zazdrosci:::)))
Ciesze sie ze tam bylas ,a ja w przyszlym roku niech sie wali i pali -jade!
Ja aż do przyszłego roku nie wybiegam, ale...chciałabym;) Klara o Tobie opowiadała, więc jestem Ciebie strasznie ciekawa;)
UsuńOj jak ja zatęskniłam za takim samotnym wypadem, dobrze że się wybrałam i naładowałaś akumulatory.
OdpowiedzUsuńbyło super, ale już wsiadając w autobus zaczynałam tęsknic;))
UsuńMiśka, a ja się uwyłam, gdy wyjeżdżaliście i potem drugi raz... i trzeci w domu. Moim marzeniem na cały najbliższy rok będzie teraz, abyśmy się spotkali za rok w tym samym miejscu i składzie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za wszystko;))Chociaż w sumie żałuję, że nie skusiłyśmy się na pływanie w zochcińskim basenie;))
Usuńpierwszy wpis mój u Miski :) ( cześć Miśka ): może się i nie uwyłam, ale TESKNIE jak pieron ewa
UsuńWitaj Ewuniu:)Wcale się nie dziwię;)I mi tęskno;)
UsuńA kotki masz obłędne! Trudno wybrać, który piękniejszy!
koty moje piękne są, wiem, ale jakie cudne :)))))
UsuńEdzio to ragdoll, Grubcik to somaliczyk, a Roniś to taka mieszanka persa z neva masquarade, znaczy kundel :)))) proszę, wyślij je dla Klarak, bo ona kociara jest, a nie mam do niej maila............
tulę mocno mocno Ewa
O, dokładnie. Bez wycia ale ja jeszcze tkwię w czymś takim, żebym nas wszystkich spakowała i wracamy do Nagorzyc.
UsuńNazwy niewiele mi mówią, ale naprawdę urocze;) Jutro wyślę Klarze, ale masz jej adres;) wysłałam linka do wielu, tam też jej adres:)buźka, buźka
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPrawda, że Kieleckie cudne :) hmm, pochodzę stamtąd :)
A taki wyjazd samotny, jeszcze z duchowym przesłaniem- potrzebny każdej z nas :)
Pozdrawiam :)
witaj Morgano! Racja, jak człowiek sobie wszystko dobrze poukłada to i na długo starczy sił;))Pozdrawiam:D
UsuńCieszę się, że spędziłaś trochę czasu między serdecznymi ludźmi. Dobrze, że mogłaś oderwać się od codziennych spraw, że mogłaś porozmawiać i pomilczeć. To bardzo cenne.I dobrze, że już tu jesteś :)
OdpowiedzUsuńTeraz doczytałam z tą pracą- Głowa do góry i na razie tylko tak mogę Cię wesprzeć. Trzymam kciuki za...
OdpowiedzUsuńi ja się cieszę, że się udało.I to milczenie też potrzebne;))
UsuńCiesze się ze już wróciłaś:) i że wszystko się udało. Pozdrawiam serdecznie:)e
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńChyba pierwszy raz komentujesz?;)
tak czekałe kiedy napiszesz i wiesz co zz tego postu bije taka radość, że aż się chce czytać, a o tym co się tam u Was wyrabiało podczytawałem u siostry Małgorzaty
OdpowiedzUsuńWitamy spowrotem na łónie blogowym,o !
Lipton_ER
Witaj Rafale;) Ten wyjazd to dla mnie tak jak dla Ciebie wycieczka do Krakowa;)) Więc rozumiesz, że aż serce rosło!;)
UsuńMożna to różnie interpretować. Mogło mu być tak bardzo źle bez Ciebie, że obraził się za ten wyjazd ;)
OdpowiedzUsuńGdzie tam! Widać było, że nawet nie zauważył mojej nieobecności;) I wszystko wróciło do normy , a ja jestem ..spokojniejsza i silniejsza;)
UsuńBo niestety wyspać się na zapas nie można;))
to skoro Grześ (i reszta :)...) tak dobrze znieśli Twoją nieobecność, to teraz wybierzesz się na "rekolekcje"... do mnie? :))
Usuńnie kuś kobieto!!!!:)
Usuń:P!
Na razie mam szlaban na następny rok;))
Super! Troche zazdroszcze ale ciesze sie dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńpzdr,
Klara F.
Dziękuję Klaro;) I też pozdrawiam serdecznie!
Usuńtaki wyjazd może być bardzo oczyszczający. super, że udało Ci się odpocząć. zazdroszczę Ci tego snu...
OdpowiedzUsuń:)) Ale znów wstaję w nocy!;)
Usuńsuper wyjazd, wspaniałe fotki!!! te ruiny - rewelacja, nigdy tam nie byłam. Dobrze, ze pojechałaś jednak:):)
OdpowiedzUsuńAle dobrze, ze już wróciłaś, bo pusto tu było bez Ciebie:)
Buźka Violetko! A kot rzeczywiście niesamowity;Miał piękne, bursztynowe spojrzenie;)
Usuńi piękny ten czekoladowy kot:)
OdpowiedzUsuńCo za oryginalny kot!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś Misiu:)
Buziaki:)
UsuńTakiego kota widziałam po raz pierwszy w życiu!
Jednak się udało :))
OdpowiedzUsuńCzasem warto pomyśleć też o swoich potrzebach, choć wyrzuty sumienia skutecznie je zagłuszają :))
Właśnie byłam u Ciebie choruszku! I ja podciągam nosem, ale to raczej zapomnienie...nie zawsze brałam tabletki na uczulenie (mam alergie na drzewa, a tych mam pod dostatkiem)...No, chyba, że podzieliłaś się zarazą???;)
Usuńbardzo fajnie że wyjazd udany, że odpoczęłaś, to chyba najważniejsze! I jeśli tak Grzesiu dobrze zniósł rozłąkę to koniecznie musisz odpoczywać częściej ;)
OdpowiedzUsuńtak częściej to nie ma szans, ale ten raz zapamiętam na długo;))
UsuńJako nastolatka jeździłam na rekolekcję, byłam animatorem tanecznym i prowadziłam grupoę dzieciaków... :)
OdpowiedzUsuńnie mam takich talentów;)a szkoda!
UsuńPięknie :) Miodzio :) I na pewno mnóstwo nowych sił w "plecaku" :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńMasz rację! Jak dobrze, że pojechałam!:)Buziaki
UsuńTeraz mogę napisać-jak żałośnie brzmiało Twoje:"ja dopiero wrócę w sierpniu"- jakbyś miała wrócić w sierpniu 2013roku,tak bardzo mi było Ciebie żal-znam to uczucie-choć było to tyyyle lat temu.Dużo dobrego.Maria I
OdpowiedzUsuńDziękuje;D
UsuńA wiesz, że gdybym wiedziała, że to aż w Nagorzycach to pewnie bym stchórzyła!
A byłoby szkoda!;)
To na początku zapiernicz, żeby dotrzeć na miejsce, a na miejscu rzeczywiście raj...ja mam dwa swoje takie "rajskie" miejsca... A sądząc po zdjęciach aż żałuję, że mnie tam nie było. Taka odskocznia przydałaby się i mnie - i to nie 1 i nie 2 dni.... Tylko więcej.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie! :*
Warto było;)I faktycznie kilka dni to minimum,żeby odpocząć;)A jeszcze z takimi ludźmi -mmm;)super!pozdrawiam
UsuńSuper, że wypoczęłaś, wyspałaś się i zapomniałaś trochę o smutkach. :) Zdjęcia świetne, aż chciałoby się tam pojechać, kot boski, to na serio brytyjski? A co do Grzesia - lepsze to niż jakby miał wyć na Twój widok. ;)
OdpowiedzUsuńCo planujesz z pracą? Będziesz czegoś szukała teraz?
nie miał co ryczeć, bo rozpuścili go jak dziadowski bicz!!!;)
UsuńDo pracy na etat nie mogę, ale myślałam,żeby poszukać jakieś sprzątanie.Już kiedyś to robiłam i korona mi z głowy nie spadła;)
Ja wychodzę z założenia, że żadna praca (oprócz jednej) nie hańbi. Kiedyś przez kilka miesięcy rozdawałam ulotki bo nic innego nie mogłam znaleźć studiując na dziennych i mimo, że część znajomych z roku się ode mnie odwróciła bo "ulotki" to się tym nie przejmowałam. Gdyby mi się trafiło sprzątanie to jeszcze bym się cieszyła bo parę groszy więcej by wpadło. :)
OdpowiedzUsuńKomuś nie pasuje rozdawanie ulotek????Wkurzająca praca myślę tak każdego zaczepiać, ale UCZCIWA!
OdpowiedzUsuńNie pasowało jajogłowym, którzy dostawali kasę od rodziców i nie rozumieli, że ja nie chcę brać i jeszcze pomagam swoim. ;) Dość szybko się nauczyłam, że są ludzie i parapety. :P
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy lepiej wiedzieć wcześniej, hehe, wiadomo kogo omijać szerokim łukiem;)
Usuń