I znów telefony na linii mama - ciocia Frytka były rozgrzane do czerwoności! Okazało się, że jest możliwość kolejnego przyjazdu cioci, więc kobiety "dogrywały" szczegóły.
Przede wszystkim mama zapowiedziała tacie, że musi odpuścić wszelkie mecze, bo ona zamierza zaszaleć, czyli ruszyć w miasto BEZE MNIE!
Tata oczywiście zgodził się, bez oporu , zaznaczając, że on to sobie potem odkuje ;)
Tym razem mama się nie stresowała nic a nic (no poza -co ja na siebie włożę, nie zdążę schudnąć, Frytka ma TRENERA!, osobistego zresztą, olaboga, będzie się działo, gdzie pójdziemy ... itd)
Ciocia przyjechała niczym ...Mikołaj - prezenty i ...śnieg!
Śnieg szybko stopniał, a z prezentów najbardziej spodobały mi się resorki! Codziennie się o nie kłócę z Dawidem!
Oczywiście na początku było jak zwykle głośno i wesoło!!Uściski, opowieści, kawa, słodkie...
Ale długo to nie trwało, bo (jak to tata powiedział) dziewczynom tyłki się rwały do miasta.
Mama miała troszkę obiekcji, ale wuja Janusz (mąż cioci) wyznał, że ciocia Frytka na to konto już od tygodnia nie je i finansowo jest przygotowana! ;))
Zostaliśmy sami, a resztę znam tylko z opowieści, więc przypuszczam, że wieeeele zostało przemilczane! ;)
Najpierw pojechały na ulubioną czekoladę, ale niestety były takie tłumy, że nie znalazły wolnego miejsca.
Dlatego mama zaproponowała, żeby w końcu sprawdziły, czy jeszcze sernik podaje Zorro.
Okazało się, że sceneria w meksykańskiej restauracji troszkę się zmieniła!
Pojawiły się dynie
Wiszące pająki...
Kaktusy oplecione pajęczyną...
zresztą nie tylko kaktusy!
I nie tylko sceneria się zmieniła!! Ponoć nie było Zorro, tylko jakieś zombi( jeden taki - Krzysztof - kelerował przy ich stoliku!)
...gnomy, panie z pająkami, a nawet ...kelner w sukience - w co akurat trudno mi było uwierzyć, ale zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem i takie zdjęcia:
A słysząc co tam się działo zastanawiam się, czy aby na pewno drinki mamy były bezalkoholowe!
Wszystko się zmieniło? Nie!
A co było jak zawsze? A to:
no i jabłecznik z lodami waniliowymi ...ponoć pychota - zdjęć brak.
Niestety- czas na przyjemnościach szybko płynie...pora wracać..
Po drodze minęły (tylko) klub - co w nim takiego śmiesznego???
Mama wspomina , a ja bawię się autkami;))
Relacja cioci Frytki z pierwszej ręki ...bardziej obszerna;))
Jaaaa, ile resoraków - moi by poszaleli - im wiecznie mało, wiecznie gubią i wiecznie się biją o jakiś przypadkiem znaleziony :D
OdpowiedzUsuńJa bym od tego kelnera drinka nie brała - strach się bać! ;)
O właśnie!co chwilę wyciągam jakiegoś zza kanapy, czy z innych miejsc.I niestety już jakiemuś brakuje kółek;/Ale nie mam serca ich chować, aż będą więksi!Już po prostu wiem, co mówić rodzinie -jakie prezenty na mikołaja, czy pod choinkę;)
UsuńDo tej pory tylko Dawid miał jasno sprecyzowane marzenia -tylko pociągi!najlepiej Tomek:))
T żeście się dziołchy wyszalały ;)
OdpowiedzUsuńGrzesiu jak Ty pięknie się bawisz tymi resorakami :D
Prawda, dawno się tak nie śmiałam;)
Usuńprzydało się :) Śmiech to zdrowie :)
UsuńNominowałam Cię do zabawy, zapraszam po szczegóły ;)
Grzesiu kochany, jak się ciotka postara to jeszcze inne fajne rzeczy się dla Ciebie znajdą.... a buziaka sobie kiedyś odbiorę z nawiązką :)))) aha, uwierz starszym, tam był KELNER W SUKIENCE - BALETNICY!!!!
OdpowiedzUsuńBo Ty z nawiązką dostałaś buziaki na dzień dobry:D
UsuńA z tymi autkami to naprawdę super pomysł!
Tyyyyle samochodów , allle Ciocia fajna ;-)
OdpowiedzUsuńI syn cioci fajny -oddał swoje autka!
UsuńA w jakim mieście bylyscie bo całkiem jak Meksykanska Restauracja w mojej Łodzi?
OdpowiedzUsuńJuż Frytka napisała -jakie to dziwne -co rusz ktos ma blisko ...do niej!!!A ja????
Usuńw Poznaniu :).... a Ty jesteś z Łodzi? to mamy do siebie niecałe 50 km :))))
OdpowiedzUsuńSuper Grzesiu, że jesteś taki tolerancyjny dla Mamy:-)
OdpowiedzUsuńPewnie będzie miała dla Ciebie teraz więcej cierpliwości, skoro się wyszalała z ciocią;-)
Właśnie Cię wydobyłam ze spamu!!!!!
UsuńGrześ ma ze mną całkiem dobrze;)))buźka
Swietna knajpka z klimatem, a szalone dziewczyny jeszcze lepsze:-))) Resoraki- odjazdowe!
OdpowiedzUsuńRacja -tam jest zawsze sympatycznie, aczkolwiek za ich sernikiem nie przepadam!;)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNie chadzam po knajpkach, wolę domowe klimaty. A, że przyjaciół chwilowo brak, zatem wypadów zero. Z resztą w moim wieku...to nie wypada.
Miłej niedzieli życzę :)
Witaj Morgano! Odpisałam Ci u Ciebie, ale tu też napiszę - przykro,że przyjaciół chwilowo brak, ale absolutnie nie zgadzam się,że w Twoim wieku nie wypada! Jeśli chodzi o chodzenie po knajpkach to naprawdę nie ma ograniczeń wiekowych;))
UsuńMam nadzieję,że kiedyś Ci to udowodnię:))Pozdrawiam
Och! Ja kocham wręcz meksykańskie klimaty i zazdroszczę, że macie do takowej dostęp. Wygląda naprawdę świetnie a klimat Haloween jej służy!! Grześ jak zwykle słodki:*
OdpowiedzUsuńRzadko tam bywam, ale właśnie przy takich super okazjach miło posiedzieć w miłym towarzystwie;D
UsuńAle meksyk!!!!
OdpowiedzUsuńAsta la vista:)))
Zastanawiające:))
UsuńLubię te Grzesiowe opowieści :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie;)
UsuńMisiu meksykańską zawsze lubiłam i sernik koniecznie obowiązkowo z Zorro))))fajnie babeczki, ze macie takie swoje święto i potraficie sobie tetatet czas zorganizować i wyrwać się i pogadać sobie i popić))) to dziś bardzo niezwykłe jest! ściskam ciocię, mamę i Grzesia cmokam
OdpowiedzUsuńA jadłaś - oddech smoka?Sołtys się skusił, ale że zawsze mu mało ostro(nawet jak mówię,że zrobiłam ostro)to poprosił o więcej czasu -zjadł połowę, hihi,Buźka
UsuńChyba przyjemnie było się tak zrelaksować? :)
OdpowiedzUsuńBardzo! Taka odskocznia czasem bardzo potrzebna;)
UsuńMamo Miśko! Interesuje mnie, z czego te pajęczyny!
OdpowiedzUsuńMnie tez interesowało -strasznie się kleiły;/Ale nie pytałam, tylko wiesz..po cichu ...dotykałam;)
UsuńI niczego nie udało Ci się wywnioskować?
UsuńGrzesiu...ale radość z samochodzików...Może drugi Kubica w tobie drzemie :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was cieplutko ♥♥♥
Wielka radość - jak Frytka wysypała skarby, to Grześ aż piszczał z radości;))
UsuńPozdrawiam......
OdpowiedzUsuńwzajemnie...
UsuńNiezła imprezka;)
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie, mam tam dla Ciebie niespodziankę;)
dziękuje, dziękuję;)))
UsuńNo coraz lepiej... co spotkanie, to więcej się dzieje :)))
OdpowiedzUsuńDobrze chociaż, że coś w zamian Ci dają to nie musisz się nudzić :)))
Następnym razem zabiorę ją na termy maltańskie,do palmiarni, ;))
UsuńMam wrażenie wręcz,że jest rozpieszczany !;)
a z tym głosowaniem na Grzesia, to chyba zbyt mało zamętu zrobiłaś....
UsuńDostał się do finału, a tam wybierają inni;)
UsuńSłoneczko moje:))-istotnie można zawrotu głowy dostać od ilości samochodzików.Widzę,że gdzieś nieżle przydzwoniłeś,bo guz na czole dość taki:))-dmucham w niego.Fajnie,że rozumiesz,że Mama MUSI mieć
OdpowiedzUsuń"wyjściówki".Pozdrawiam.maria I
Siniak schodzi...robi miejsce na kolejne -Mały nie do zatrzymania!;)
UsuńNo, to zaszalałyście dziewczyny.I dobrze. Biedny Grześ nie wie co stracił ale za to ma autka jak się patrzy.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważył;)Wzajemnie!;D
UsuńFajny chłopak z Grzesia:))
OdpowiedzUsuńA szczęśliwa Mama, to szczęśliwe dziecko - czasem trzeba ruszyć w miasto z przyjaciółmi:)) Dla poprawy nastrojników;))
Popieram i pozdrawiam!
o tak, chwila poza domem to oddech wielki;)Pozdrawiam
Usuńale super !szczęśliwa mama to szczęśliwy cały dom !:)
OdpowiedzUsuńmogłabym tak raz w tygodniu!
Usuń:)))))
OdpowiedzUsuń:D
UsuńBo autka to najfajniejsze zabawki, a w takiej ilości to już w ogóle :)))
OdpowiedzUsuńWypad udany i zazdroszczę :)
:)
UsuńSama bym się pobawiła takimi resorakami! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Mama się trochę pobawiła, należy jej się!!!
Właśnie! Ja też zazdroszczę tych "brumków":))
UsuńOho, no to wypad sie udal! ;)
OdpowiedzUsuńA jak spojrzalam na ta ilosc autek, to pomyslalam zaraz, ze za rok w moim domu tez beda sie walaly wszedzie resoraki, pomieszane z lalkami i wozkami. :)
i sprzątanie na okrągło;))
UsuńA ja tez byłąm na straaaaaaaaaasznej imprezce. Z Krzysiem. Bo to party pod tytułem "Mama czarownica dziecko zombie";była;)
OdpowiedzUsuńDawaj zdjęcia!:)
UsuńOj Grzesiu, z moimi chłopakami też byś się pobawił takimi autkami. Oni też mają kolekcję ;).
OdpowiedzUsuńImpreza Mamy - aż strach się bać ;-)
Podrzucić Ci go?na kilka dni:))
UsuńPozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!!!!!!!!!!!!;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Grzesiek z wiekiem usunie z pamieci obraz matki i ciotki szalejacych po poznanskim Meksyku,:)
OdpowiedzUsuńA zdjecia swietne:)wszystkie!!!!
obraz super autek skutecznie przesłoni;))
UsuńWiem gdzie to ;)
OdpowiedzUsuńFajny wypad!
Inny świat;) Fajnie było;)
UsuńWidzę, że Halloween w tym Zorro zupełnie jak w Stanach! :o)
OdpowiedzUsuńTego jabłecznika z lodami baaaaaardzoo zazdroszczę...
A co do tego śmiesznego klubu - będziesz Grzesiu starszy to zrozumiesz ;)))
Nigdy w życiu;)) Ochronię me niewinne dziecię;)
UsuńMożesz się starać z całych sił, ale Życie i tak znajdzie sposób, żeby się dowiedział, wiesz, że tak będzie... :o)
UsuńŚciskam!
U mnie zabawe halloweenowa w tym roku rozwalila Sandy:)
OdpowiedzUsuńA moze Ty sie zabawisz:
http://moja-ameryka.blogspot.com/2012/11/mam-walory-na-ordery-ok-mialam.html
Pozdrowka:)