niedziela, 10 lutego 2013

Migawki

Wiem, że serce by mi pękało, gdyby Grześ wisiał mi u nogi płacząc.
Ale jakoś dziwnie mi, gdy wracam po 6 godzinach, a pies się bardziej cieszy!
Grześ przybiega do przedpokoju, zatrzymuje się w połowie drogi i ...sprint z powrotem!
Szybko się rozbieram, myję ręce i ..łapię skubańca do wycałowania,wyłaskotania, powąchania!

W pracy dobrze.Że mięśnie bolą to nic, wiem, że minie.Zresztą już mija!Dziewczyny życzliwe.
Opieka nad Grzesiem i Dawidkiem zorganizowana.Wymieniamy się z Asią, a Sołtys świetnie sobie radzi.
A przy przebieraniu Grześ jeszcze  lekko zszokowany;)) Tata przebiera????



Z jedzeniem też nie ma problemu!!Co lubi i sięgnie, to jego!
Albo chwyta za palec, zaprowadza do kuchni , staje przed lodówką! A niech tylko nie ma ulubionego sera salami, albo kiełbaski!



Kotletem też nie pogardzi (ale bez buraczków!)


No i  pomału żegnamy butelkę!


Czasem wpadnie na taki pomysł, że tylko chwytam za aparat, żeby uwiecznić.
Np ostatnio najlepiej siedzi mu się na Sołtysowych stopach!I tak ogląda bajki!Krecik i Tomek to hity!


Często kładzie się i przez dłuższą chwilę bawi samochodzikami..


Robi śmieszne miny..




A po kąpieli...przesuwa kolorowe klocki!:)


Grześ chyba zawiedziony, że jego modlitwy były mało precyzyjne - spadł śnieg, ale nie u nas!
I dziś go przyłapaliśmy jak ...zagląda do zamrażalnika!!
Sołtys podsumował - znalazł, czego szukał ;)

30 komentarzy:

  1. Mój chrześniak po kotleta zawsze sięgnie, a buraczki za nic w świecie ;))

    Bardzo fajnie, że w pracy masz życzliwe towarzystwo - to połowa sukcesu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grześ jest cudowny!!!!:)))))
    kochana pamiętam, ze tak samo Tosio mnie witał, gdy wracałam z pracy:p
    dzis wspominam to z rozbawieniem. Całuję:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się z Tobą przekomarza ;-) Bo fajne to jak Mama goni do ucałowania, nie" ;-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  4. I dobrze, ze nie placze i nie rozpacza, bo dopiero wtedy by Ci serce peklo. A on za czym ma plakac? Jest z tymi, ktorzy go kochaja i w sumie dla niego to wszystko jedno. No moze tylko ten "przebierajacy tata" robi wrazenie, ale do tego tez sie przyzwyczai;)))
    Wlasnie zamiescilam zdjecia "mojego sniegu" mozesz zobaczyc ile mi napadalo:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnego masz tego malucha:) Jak patrzę na takie żywiołowe, ciekawe świata dziecko, to żal mi, że moja wnusia ponad 400km ode mnie:(
    Pozdrawiam całą rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Grześ, jak mój Najstarszy, gdy za bardzo tęsknił, to potem nie okazywał tego, wręcz sprawiał wrażenie, że jest mu obojętne, że wróciłam. Ale oczekiwał, że będę właśnie go szukała, bawiła się, łaskotała, ale dopiero jak da się złapać.

    Trwało to krótką chwilkę ;)
    Później stał w oknie o określonej godzinie.

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty się ciesz, że za Tobą nie płacze jak wychodzisz. A Sołtys hmm dobrze, że sobie radzi ale nie napisałaś, że był bardzo zmęczony i musiał odespać:):):) hehehe
    powodzenia w każdym razie, z każdym dniem w pracy będzie fajniej.
    A Grześ jak zawsze minkami rozwala:)

    OdpowiedzUsuń
  8. no tak wychodzi na to, ze Grześ zdrajca woli ojca)))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieknie sobie radza ,byle tak dalej:)
    Ja w kazdym razie zadnej traumy ani na twarzy Soltysa ani u Grzesia nie widze::))
    buziaki dla wszyskich :dzielnych samotnych mezczyzn i pracujacej kobiety :)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale piękne nowe zdjęcie główne!
    Fajnie, ze sobie radzą jak Ciebie nie ma...Spokojnie możesz sobie pracować :)
    Kiedy pracowałam jako opiekunka małej M. to jej mama też ubolewała, ze mała tak łatwo godzi się na jej wyjście do pracy i wcale nie wykazuje entuzjazmu po powrocie :)
    Ale na pewno po stokroć gorsze są szlochy i płacze-znam je z obecnej pracy, z przedszkola...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak miło czytać takie dobre wieści! Miny Grzesia - bombowe! :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. he, he, żeby tak jeszcze dało się bałwana w tym zamrażalniku:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak się cieszę,że wszystko się jakoś układa. Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyrażam podziw, że pomimo rewolucji w życiu, w postaci pracy zawodowej, dajesz radę wpisać się na blog! No szacun!
    A jedzenie Grzesia do złudzenia przypomina mojego syna z lat dziecinnych: kanapki były do bani, a każdy składnik zjadał osobno. Nawet pytałam lekarza czy to nie dziwne, że zjada osobno ser, potem wędlinę, a potem chleb, wcześniej usiłując usunąć masło. Wtedy się dowiedziałam, że to bardzo zdrowy nawyk, który dorosłym zanika.

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczne zdjęcia, Grześ coraz większy. Cieszę się, że jest z górki ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hehe ja tez stwierdziłam, że fajnie mieć psa z tego samego powodu :)
    Jeśli Muszka nie wyjada Grzesiowi ani serka z rączki ani nic innego to chylę czoła, ja non stop musiałam małej pilnować, żeby pies nie wyjadł jej nic z reki.
    Fajnie pooglądać zdjęcia Grzesia, no i ciesze się dalej bardzo że masz już pracę. Jeszcze żeby Sołtysowi się udało. Trzymam za to kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  17. No patrz, tylko na chwilę zniknęłas, a tu solidarność... tych, no... ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  18. spadł u nas:)dziękujemy Grzesiu:) rut

    OdpowiedzUsuń
  19. Chłopak rośnie jak na drożdżach :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. ciacho :):)
    śnieg w zamrażalce mnie rozwalił :D śmieje się cały czas:D

    OdpowiedzUsuń
  21. to zmowa plemników jest, mówię Ci... ale się nie przejmuj, jeszcze zatęskni za mamusią :)... dobra atmosfera w pracy to podstawa, człowiek chętnie idzie, nawet jeśli zmęczony potem jest... u mnie jej, niestety, coraz bardziej ubywa... buziaki Misia

    OdpowiedzUsuń
  22. :) haha czy nie przypominasz sobie niektórych moich postów na forum, jak pisałam, że Majka się na mnie "mści" i olewa za to, że do pracy chodzę :D? Witaj w klubie :P
    Pozdrawiam Black_rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jakie to fajne,gdy dziecko kocha jeść.Elegancko,że taka sztama z Siostrzeńcem,można sobie tylko wyobrazić ,gdy podrosną-ale będą rwać:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdjęcie w czerwonej bluzie wymiata :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Grzesiu - zuch chłopak! Fajnie, że wstawiłaś, MIsiu, tyle zdjęć. Stęskniłam się za blogowymi duszkami przez ten czas!:-)

    OdpowiedzUsuń
  26. cudny jest
    cieszę się, że sobie tak świetnie radzisz :)

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)