Wiem, że serce by mi pękało, gdyby Grześ wisiał mi u nogi płacząc.
Ale jakoś dziwnie mi, gdy wracam po 6 godzinach, a pies się bardziej cieszy!
Grześ przybiega do przedpokoju, zatrzymuje się w połowie drogi i ...sprint z powrotem!
Szybko się rozbieram, myję ręce i ..łapię skubańca do wycałowania,wyłaskotania, powąchania!
W pracy dobrze.Że mięśnie bolą to nic, wiem, że minie.Zresztą już mija!Dziewczyny życzliwe.
Opieka nad Grzesiem i Dawidkiem zorganizowana.Wymieniamy się z Asią, a Sołtys świetnie sobie radzi.
A przy przebieraniu Grześ jeszcze lekko zszokowany;)) Tata przebiera????
Z jedzeniem też nie ma problemu!!Co lubi i sięgnie, to jego!
Albo chwyta za palec, zaprowadza do kuchni , staje przed lodówką! A niech tylko nie ma ulubionego sera salami, albo kiełbaski!
Kotletem też nie pogardzi (ale bez buraczków!)
No i pomału żegnamy butelkę!
Czasem wpadnie na taki pomysł, że tylko chwytam za aparat, żeby uwiecznić.
Np ostatnio najlepiej siedzi mu się na Sołtysowych stopach!I tak ogląda bajki!Krecik i Tomek to hity!
Często kładzie się i przez dłuższą chwilę bawi samochodzikami..
Robi śmieszne miny..
A po kąpieli...przesuwa kolorowe klocki!:)
Grześ chyba zawiedziony, że jego modlitwy były mało precyzyjne - spadł śnieg, ale nie u nas!
I dziś go przyłapaliśmy jak ...zagląda do zamrażalnika!!
Sołtys podsumował - znalazł, czego szukał ;)
Mój chrześniak po kotleta zawsze sięgnie, a buraczki za nic w świecie ;))
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że w pracy masz życzliwe towarzystwo - to połowa sukcesu ;)
Grześ jest cudowny!!!!:)))))
OdpowiedzUsuńkochana pamiętam, ze tak samo Tosio mnie witał, gdy wracałam z pracy:p
dzis wspominam to z rozbawieniem. Całuję:***
Cudowny smyk :*
OdpowiedzUsuńTak się z Tobą przekomarza ;-) Bo fajne to jak Mama goni do ucałowania, nie" ;-)
OdpowiedzUsuńMaciejka
I dobrze, ze nie placze i nie rozpacza, bo dopiero wtedy by Ci serce peklo. A on za czym ma plakac? Jest z tymi, ktorzy go kochaja i w sumie dla niego to wszystko jedno. No moze tylko ten "przebierajacy tata" robi wrazenie, ale do tego tez sie przyzwyczai;)))
OdpowiedzUsuńWlasnie zamiescilam zdjecia "mojego sniegu" mozesz zobaczyc ile mi napadalo:)))
Świetnego masz tego malucha:) Jak patrzę na takie żywiołowe, ciekawe świata dziecko, to żal mi, że moja wnusia ponad 400km ode mnie:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam całą rodzinkę.
Grześ, jak mój Najstarszy, gdy za bardzo tęsknił, to potem nie okazywał tego, wręcz sprawiał wrażenie, że jest mu obojętne, że wróciłam. Ale oczekiwał, że będę właśnie go szukała, bawiła się, łaskotała, ale dopiero jak da się złapać.
OdpowiedzUsuńTrwało to krótką chwilkę ;)
Później stał w oknie o określonej godzinie.
Powodzenia
Ty się ciesz, że za Tobą nie płacze jak wychodzisz. A Sołtys hmm dobrze, że sobie radzi ale nie napisałaś, że był bardzo zmęczony i musiał odespać:):):) hehehe
OdpowiedzUsuńpowodzenia w każdym razie, z każdym dniem w pracy będzie fajniej.
A Grześ jak zawsze minkami rozwala:)
no tak wychodzi na to, ze Grześ zdrajca woli ojca)))))))
OdpowiedzUsuńPieknie sobie radza ,byle tak dalej:)
OdpowiedzUsuńJa w kazdym razie zadnej traumy ani na twarzy Soltysa ani u Grzesia nie widze::))
buziaki dla wszyskich :dzielnych samotnych mezczyzn i pracujacej kobiety :)
Gosia
Ale piękne nowe zdjęcie główne!
OdpowiedzUsuńFajnie, ze sobie radzą jak Ciebie nie ma...Spokojnie możesz sobie pracować :)
Kiedy pracowałam jako opiekunka małej M. to jej mama też ubolewała, ze mała tak łatwo godzi się na jej wyjście do pracy i wcale nie wykazuje entuzjazmu po powrocie :)
Ale na pewno po stokroć gorsze są szlochy i płacze-znam je z obecnej pracy, z przedszkola...
Jak miło czytać takie dobre wieści! Miny Grzesia - bombowe! :)))
OdpowiedzUsuńhe, he, żeby tak jeszcze dało się bałwana w tym zamrażalniku:)
OdpowiedzUsuńAleż On słodki :)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę,że wszystko się jakoś układa. Całuski!
OdpowiedzUsuńWyrażam podziw, że pomimo rewolucji w życiu, w postaci pracy zawodowej, dajesz radę wpisać się na blog! No szacun!
OdpowiedzUsuńA jedzenie Grzesia do złudzenia przypomina mojego syna z lat dziecinnych: kanapki były do bani, a każdy składnik zjadał osobno. Nawet pytałam lekarza czy to nie dziwne, że zjada osobno ser, potem wędlinę, a potem chleb, wcześniej usiłując usunąć masło. Wtedy się dowiedziałam, że to bardzo zdrowy nawyk, który dorosłym zanika.
Śliczne zdjęcia, Grześ coraz większy. Cieszę się, że jest z górki ;)
OdpowiedzUsuńHehe ja tez stwierdziłam, że fajnie mieć psa z tego samego powodu :)
OdpowiedzUsuńJeśli Muszka nie wyjada Grzesiowi ani serka z rączki ani nic innego to chylę czoła, ja non stop musiałam małej pilnować, żeby pies nie wyjadł jej nic z reki.
Fajnie pooglądać zdjęcia Grzesia, no i ciesze się dalej bardzo że masz już pracę. Jeszcze żeby Sołtysowi się udało. Trzymam za to kciuki!
No patrz, tylko na chwilę zniknęłas, a tu solidarność... tych, no... ;o)))
OdpowiedzUsuńspadł u nas:)dziękujemy Grzesiu:) rut
OdpowiedzUsuńChłopak rośnie jak na drożdżach :-)
OdpowiedzUsuń:))) Słodziak.
OdpowiedzUsuńciacho :):)
OdpowiedzUsuńśnieg w zamrażalce mnie rozwalił :D śmieje się cały czas:D
to zmowa plemników jest, mówię Ci... ale się nie przejmuj, jeszcze zatęskni za mamusią :)... dobra atmosfera w pracy to podstawa, człowiek chętnie idzie, nawet jeśli zmęczony potem jest... u mnie jej, niestety, coraz bardziej ubywa... buziaki Misia
OdpowiedzUsuń:) haha czy nie przypominasz sobie niektórych moich postów na forum, jak pisałam, że Majka się na mnie "mści" i olewa za to, że do pracy chodzę :D? Witaj w klubie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Black_rose ;)
Jakie to fajne,gdy dziecko kocha jeść.Elegancko,że taka sztama z Siostrzeńcem,można sobie tylko wyobrazić ,gdy podrosną-ale będą rwać:))
OdpowiedzUsuńZdjęcie w czerwonej bluzie wymiata :)
OdpowiedzUsuńCudny jest i basta!!
OdpowiedzUsuńGrzesiu - zuch chłopak! Fajnie, że wstawiłaś, MIsiu, tyle zdjęć. Stęskniłam się za blogowymi duszkami przez ten czas!:-)
OdpowiedzUsuńcudny jest
OdpowiedzUsuńcieszę się, że sobie tak świetnie radzisz :)