A dziś do Poznania do alergologa.Grześ zachwycony wyjazdem, wszystko musi zobaczyć, dotknąć, obejrzeć.
Najpierw trzeba było pobrać numerek
Potem poczekać na wyświetlenie naszego numerka na wielkiej tablicy
A potem okazało się, że jednak pani doktor na 14 i niepotrzebnie przyjechaliśmy wcześniej ,bo i tak czekać nie możemy - spóźniłabym się do pracy!Zresztą w dwie godziny to Grześ pewnie rozniósłby przychodnię!
Uprosiliśmy panią, żeby wcisnęła nas w wolny termin, udało się na 20 lutego , wzięliśmy numer telefonu - dane w internecie mocno nieaktualne, a ja się dziwiłam,że dwa dni nie mogłam się dodzwonić.
I do domu...Grześ ma fazę -wszędzie sam!I jeszcze najchętniej zbierałby wszystkie liście i inne ciekawostki.
Nie bardzo mu się podobało,że zwykle może (dłubanie patykiem w ziemi fajne jest!)a dziś nie.
Jakoś nie mam czasu na blog;))
Pierwszy dzień pracy fajny - dostawa towaru, w pracy 9 godzin, a nie pięć (pomyliłam się)
Do domu ledwie doszłam, a dziewczyny się śmiały, że przecież byłam oszczędzona! Nie myłam podłogi!
Grześ z łaską zauważył, że mama wróciła! O całusy musiałam się dopominać! Wręcz użyłam siły!!!
W domu -JAK PO SPOLYNIU - jak mawiała babcia - ale przeżyli!;)
Umyłam się , usiadłam i ....prosiłam, żeby mnie dobili!hehe
Na drugi dzień ledwo wstałam z łózka!! Bolał mnie ...cały człowiek;))
Dziś zaczynam...o 15.15 - 5 godzin:)
Poczytam, poodwiedzam Was później..
uwielbiam Cię:)
OdpowiedzUsuńz wzajemnością;)
UsuńMiska, wiesz, ze dzisiaj sie przez Ciebie prawie posikalam w majtki rano? Ty moja ostatnia :DDD
OdpowiedzUsuńmoj maly ma tylko AZS, nie narzekam, wiedze ze moglo byc gorzej
sily, sily, bo bez twojego humoru Blogosfera smutna jest !
Zawsze jest wyjście z sytuacji;) Skoro nie mogę być pierwsza(rozważałam nastawienie budzika!)to przyszłam na końcu;)
UsuńGrześ na szczęście ma łagodnie -Pysia miała mocno i wyrosła,więc jestem pełna nadziei!
A humor...najbardziej pomaga;))
Zostatwiam buzaki i lecę bom chora i nie chcę zarazić :*
OdpowiedzUsuńoj, to zdrówka życzę;))
UsuńDonoszę że nas kompletnie zasypało (mazowieckie) i zapraszamy Grzesia z saneczkami. Mogę nawet za konika robić :)
OdpowiedzUsuńGdyby to było możliwe to bardzo chętnie;)))Buziaki
UsuńMoże ja niekumata, ale co to za wymysł, żeby mieć terminowe zaświadczenia o alergii, astmie i AZS? :/ Przecież to chyba nie mija ot tak z siebie?
OdpowiedzUsuńTakie maluszki z alergii czasem wyrastają:)
UsuńSiły życzę... :)
OdpowiedzUsuńA jak dzis sie czujesz?Pewnie kazali ci dzis myc podloge?
OdpowiedzUsuńJuz szefowa wie jak zadbac o Twoja kondycje:)
Trzymaj sie kobieto pracujaca,
sciskam Gosia
Nie myłam, za to dostałam pączka!;)))
UsuńMisiu, a masz czasami czas, by się w tyłek podrapać? Bo ja nie. Mieszka z nami wnusio i Jego mama pracuje od 13 do 21. Dziecię od 12 do 16 w żłobie (2-latek), o 16 odbiera dziadzio ze 'złoba', a potem o 17.30 przychodzi babcia 'wypoczęta' z pracy. Babcia jest wypoczęta, bo wyszła do pracy o 6.30, aby być na miejscu o 8, przez 8 godzin siedziała i patrzyła w sufit w pracy, bo się nudziła, o 16, a czasami o 17 wychodzi z pracy (jak się już napatrzy w ten sufit) i jedzie do domu, a w domciu sielanka. Uśmiech od ucha do ucha dla wnusia i do przodu. Około 23 padam, a czasami nawet nie padam, bo przynoszę dokumenty z pracy do domu. Ale fajnie jest, i wesoło jest, tylko trochę zdrowia by się przydało.
OdpowiedzUsuń(po 50)
Zawstydziłaś mnie!Uściski :))
UsuńMisiu, nie chciałam zawstydzać. Opisałam jak u mnie jest. Dodam jeszcze, że czasami dziadzio tylko sam zajmuję się wnusiem, a babcia jedzie do drugiego, bo tam potrzebna jest...
Usuń(po 50)
Przyzwyczaisz się to będzie lepiej:) Pozdrawaim, Misko!
OdpowiedzUsuńNie jest źle :)Najważniejsze, że mam pracę!
Usuńbrawo Misia i nie bój nic, będzie dobrze, na początku zawsze człowiek wypompowany i wykończony ale sie przestawisz i będzie cacy tylko uważaj na siebie, znaczy dbaj)))
OdpowiedzUsuńI kto to mówi?Sama dbaj;D
UsuńNajważniejsze, że jest praca! I że między ludziami jesteś...
OdpowiedzUsuńSzczerze to ja między ludźmi jestem zawsze.Raczej mam problem, żeby wystarczyło czasu dla wszystkich.I doskonale czuję się pracując w domu..
UsuńAle jak potrzeba kasy i nie ma innego wyjścia to wole ten grosz, ale uczciwie zarobiony, niż żebranie w opiece, gdzie każde pójście odchorowuję, a to co dostałam trudno nazwać pomocą! O wiele więcej życzliwości miałam (i mam)od obcych ludzi!
biedaku Ty.... początki trudne są, ale potem będziesz miszczem w prędkościach i robocie :))
OdpowiedzUsuńI tego się trzymam;)
UsuńTak. Nie od dziś wiadomo, że trzeba mieć zdrowie żeby się leczyć ;)
OdpowiedzUsuńI trzeba mieć zdrowie, żeby pracować ;)
Zdrówka więc życzę!!!
Wiadomo, inny ruch i mięśnie bolą...
OdpowiedzUsuńPowolutku przyzwyczaisz się :-)
Będzie dobrze...
A, przede wszystkim to Cię stres boli ;) Pierwszy dzień to mięśnie się mimowolnie napinały i dostały bardziej w...kość :)
OdpowiedzUsuńJeszcze dziś pewnie poumierasz, ale za dwa dni będzie lepiej, przytulam mocno!
Sfochanego Grzesia też!
Racja- zależy mi bardzo,żeby kierowniczka nie żałowała ,że mnie przyjęła;)
UsuńBedzie dobrze! Na pewno!Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję;))Wzajemnie;)
UsuńO matko, strasznie miec w domu malego alergika! Nie ma to jednak jak cyc... :)
OdpowiedzUsuńA co do spacerow to z Bi mam to samo. Najpierw nie chce sama chodzic, a jak sie rozkreci to nie mozna jej zlapac i zagonic do domu. Wszystko musi obejrzec! :)
Mam nadzieje, ze drugi dzien pracy byl juz mniej meczacy!
Tak, było lżej;)dziękuję!
UsuńO na zdjęciu widzę znajomą przychodnię ;) na Szamarzewskiego.Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za nową prace ( musi być juz tylko lepiej). Buziole dla dzieciaczków
OdpowiedzUsuńFakt - Szamarzewskiego;)Witam po raz pierwszy;)
UsuńWdrożysz się i wszystko się poukłada, powstanie nowy rozkład dnia, wszystko się dotrze, uporządkuje :) zobaczysz :) będzie dobrze
OdpowiedzUsuńMusi być!;) Buziaki
UsuńTo ja nie wiedziałam, że jest termin ważności tych zaświadczeń. Grześ w formie, pewnie, że mu się wyjazd podobał, zawsze to atrakcje:) Nasz synek też potrafi narobić rabanu w przychodni jak za długo czeka i też chce robić wszystko sam, krzyczy ja,ja,ja i pokazuje na siebie paluszkiem:)
OdpowiedzUsuńA Grześ się do pani rejestratorki tak słodko uśmiechał,że zastanawiam się, czy to miało wpływ na szybki termin kolejnej wizyty;)
Usuńteraz ze skierowania można korzystać rok - ostatnio się przekonałam u laryngologa, gdy chciałam młodą po ponad roku skontrolować (usuwane migdały)
UsuńTo nie o skierowanie chodzi ,ale o zaświadczenie o stanie zdrowia,żebym po recepty na mleko, czy leki wziewne nie musiała jechać do alergologa, tylko do pediatry:)
Usuńwiem, też takie musiałam donieść - to działa tak samo jak skierowanie - na rok. A potem musisz dostać nowe - "pacjent nadal nie wyzdrowiał". To trochę jak z zaświadczeniem, że pacjentowi nadal nie odrosła amputowana noga ;) mniej więcej taka sama logika, ale cóż - papier musi być!
Usuńno, a czasem zanim dostaniesz się do specjalisty minie kilka miesięcy! A bez zaświadczenia zniżek nie ma!
UsuńNa szczescie ten caly czlowiek to boli tylko na poczatku, pozniej przynajmniej pol czlowieka sie przyzwyczaja i bedzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńTylko z tymi calusami to nie wiem czy sie polepszy:))
Trzymam kciuki za Ciebie Misiu, dasz rade!!
Dzięki serdeczne;))
UsuńMiśko, skontaktuj się ze mną na maila brytusia@gmail.com, mam małą sprawę.
OdpowiedzUsuńBuziak
Brytusia
Wzajemności;) I poszło;)
UsuńMiśka, jak cały człowiek boli to znaczy, że cały człowiek żyje :)))) ... dasz radę, bo kto jak nie Ty? ... buziaki
OdpowiedzUsuńNajlepszego pełnoletnia kobieto!;))) Jeszcze raz dobre, najlepsze życzenia:)
Usuńa dzięki, dzięki :))))
UsuńMoje blogowe zaległości też zazwyczaj zależą od pracy właśnie :) Nie martw się, potem zaczniesz ogarniać. A świat realny zawsze jest ważniejszy od wirtualnego ;)
OdpowiedzUsuńRacja! Ale okazało się,że i ten wirtualny czasem jest bardziej realny niż nam się zdaje;)
UsuńNa drugiej fotce Grzesiek jak prezes :-))) Bomba!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i... nie daj się :-)Dobrze będzie! Musi!
Uściski dla Królowej i chłopaków;))))
UsuńUściski dla Was! oby się wszystko ładnie unormowało:)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPamiętam ja swoje pierwsze dni w pracy. Ledwo żywa, przepracowana, zbyt wiele obowiązków na siebie wzięłam, w tak krótkim czasie. Wtedy było tylko 1/2 etatu. Dziś jest 3/4, a ja nadal solidna, zatem biegiem zawsze.
Powolutku, nie martw się, zadbaj także o siebie. Praca nie zając nie ucieknie :)
Pozdrawiam cieplutko Ciebie i całą super rodzinkę :) buziaczki :)
Ale się cieszę jak czytam cokolwiek związanego z Twoją pracą :P
OdpowiedzUsuńI Grześ sobie ładnie chodzi sam? Kurczę zazdroszczę :P
:)))) Przytulam i wiem, że będzie dobrze. Słodzik się przyzwyczai:)
OdpowiedzUsuń