czwartek, 5 października 2017

Jak zostałam zrobiona w bambuko

No i stało się !
Zmieniam pracę.
Jedna decyzja pociąga drugą i zanim się człowiek obejrzy idzie przed siebie, choć czasem strach.
Musiałam zmienić pracę z kilku powodów - nocki był jednym z nich.

Zolinka znalazła ogłoszenie, napisała, umówiła i poszło.
Pierwsza rozmowa obiecująca.
Plus, że bez nocek, w miarę blisko domu, kasy nie stracę (czyli tez będą śrubki)
Ale minus taki, że umowa przez agencję.
No, ale nie bardzo mogę wybrzydzać.

W poniedziałek odprowadziłam Gzubka do przedszkola i pojechałyśmy do lekarza po zdolność.
Drzwi otwarte troszkę nas zdziwiły, do czasu gdy zobaczyłyśmy tłumy, a potem poczułyśmy ...smród.
Nie będę pisać, że zaduch, czy coś w ten deseń,bo to był taki smród , że aż nie mogłam oddychać.
(była dopiero 9!)
Jak dostałam numerek wiedziałam, że szybko nie będzie.



Do pierwszego gabinetu kolejka szła w miarę szybko.
Jak pani zapytała, czy jestem na czczo, odpowiedziałam twierdząco , bo nikt mnie nie uprzedził, że muszę;D
Wypiłam pół kubka kawy z mlekiem , więc miałam nadzieję, że będzie ok.
Cukier miałam 102 (a Zolinka po owsiance 92!!)

Kolejka do drugiego gabinetu prawie stała w miejscu.
Zdążyłyśmy z Zolinką na kawę i śniadanie, a po powrocie i tak do gabinetu wszedł dopiero 27 numerek;(
 Po 11 dojechał drugi lekarz i dopiero się ruszyło.
Nie obyło się bez problemów.
Lekarz nie chciał mi dac zdolności, bo znów praca w hałasie;(
Tłumaczyłam, że mam aparaty, że w poprzedniej też tak pracowałam itd.
Wysłał na audiogram i niestety potwierdziło się to, co sama wiem, w końcu to orzeczenie nie jest na piękne oczy.
Serce biło mi jak szalone, przez głowę setki myśli i strach.
Lekarz stwierdził, że rozumie, że praca potrzebna, że ciężko teraz, ale zdrowie ważniejsze i mam szukać czegoś innego, ale ...nie mam płakać, bo teraz mi da.Nie płakałam, ale głos mi drżał

Uff
Ponieważ drugie szkolenie i pokazanie co i jak  miało być dziś to się ucieszyłam, że mogę jeszcze pojechać zobaczyć morze.

A tu zonk.
Miałam już złe przeczucia, jak okazało się, że jesteśmy tylko dwie.A gdy do 9.05 nikt się nie pojawił i nie odbierał telefonu to już byłam pewna, że coś nie gra.
Podeszłam do pani z portierni i spytałam,  czy może zadzwonić do agencji, bo my czekamy.
I co?
Szkolenie jest jutro na 9.30

Nie znoszę czegoś takiego!!!!!!!!!!!
Pół godz póżniej (!!) dostałam sms : witam, czy było już szkolenie bhp, jeśli nie, to zapraszam na jutro na 9.30!

Odpisałam, że miało być dziś na 9, że taką wiadomość dostałyśmy, że prośba o potwierdzenie została bez odpowiedzi,, a na sms i tel nikt nie odpowiada.

 Wkurza mnie, gdy słyszę, że praca jest, tylko ludziom się nie chce pracować.
Nie lubię gdy ktoś mnie lekceważy.
Jutro poruszę ten temat.
Zobaczymy czy jednak dojdziemy do porozumienia.

A nad morze pojadę jutro, tylko już nie spotkam się z Luchą;((


25 komentarzy:

  1. Coraz bardziej doceniam koleżankę lekarza medycyny pracy:))) I gratuluję, zmiana była konieczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie wyszło, że zamienił stryjek siekierkę na kijek;D

      Usuń
    2. no i własnie tego ci życzę

      Usuń
  2. o, ja też sie nie zobaczę z Luchom:/

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę szczęścia , bo z tymi pracami przez agencję...

    OdpowiedzUsuń
  4. Plus, że nie będzie nocek,
    niech cała reszta też plusowa będzie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech sie wszystko ulozy pozytywnie, trzymam za to kciuki:***

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia Miśka! Mam nadzieję, że będzie dużo lepiej w nowej pracy! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja trzymam kciuki, aby wszystko ulozylo sie i Twojej myśli! Pozdrów ode mnie morze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjęli tyłu chętnych, że pewnie liczą na wykruszanie.
    Zaczynam od środy,wtedy ocenię,czy trzeba szukać dalej,czy będzie dobrze.

    Teraz oddycham jodem😁

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja bym pojechał nad morze nawet bez szkolenia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. zmiany, zmiany, oby nam tylko wyszły na dobre...
    ale morza, to Ci zazdraszczam i już... :D

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)