W niedzielny poranek obudziłam się z niepokojem...
Coś było nie tak!
Godzina grubo po 8, a Grzesiek jeszcze spał! Wtuliłam się w jego pulchne ciałko i zamknęłam oczy
(Sołtys pół nocy spędził przy kompie - od północy do 8 nie mamy limitu na internet :) - i potem spał w "dziupli" . Gżegżólka wyczuwa szóstym zmysłem, że wolne miejsce koło mamusi i od nocnego karmienia buntuje się na spanie w łóżeczku)
Nici z dalszego spania, coś mnie dręczyło (nie były to na pewno trzy kawałki domowego murzynka , które zjadłam poprzedniego dnia :) )
Niechętnie wstałam obejść domostwo (dużo czasu mi to nie zajęło) - wszystko bez zmian.
Niepokój pozostał.
Mały wyczuł, że mama wstała -obudził się i zaczął gaworzyć próbując dopełznąć do inhalatora.Na szczęście przyzwyczaił się już, że przykładamy mu coś do buźki i każemy tak siedzieć! Skończyły się płacze, krzyki.Siedzi grzecznie, a nawet próbuje "współpracować" !
(dowód rzeczowy - zdjęcie z Barbeluszką)
Przed obiadem wpadła koleżanka przywożąc klucz do kół,bo moje autko nie miało tego w wyposażeniu (złapałam gumę -szczęście,że pod domem ) i ciuszki dla Grzesia po swoim wnusiu.Ucieszyłam się bardzo, bo Mały rośnie jak na drożdżach i czas na wymianę garderoby, a to niemały wydatek.
Po obiadku spacerek, pogoda wymarzona ;)
Małemu oczka " biegały" na wszystkie strony...
Książeczka nie była tak interesująca jak drzewka (szliśmy przez las ) i nawet nie zauważyłam jak ją wyrzucił;/ Powrót tą samą drogą niczego nie zmienił, zguba się nie znalazła -mam nadzieję,że chociaż przyniesie radość innemu dziecku.
W pewnym momencie Małemu zaczęły się kleić oczka -opuściłam oparcie i już miał "odlot" .Postanowiłam to wykorzystać i skierowałam wózeczek w stronę kościoła w sąsiedniej parafii.
I nagle...jakaś szufladka w pamięci mi się otworzyła! Zrozumiałam skąd ten niepokój -na 19 kwietnia miałam umówiony termin do szpitala na badanie słuchu Grzesia.
Cztery miesiące czekania i zapomniałam;(
Jutro ( a właściwie dziś ) będę dzwonić i prosić,żeby nas gdzieś "wcisnęli".
Nie mogło mi się przypomnieć kilka dni temu???
Oj tak, skleroza nie boli. Ja zapomniałam o wizycie u endokrynologa, też będę dzwonic żeby jakoś to odkręcić. Mam nadzieję, że wam się uda wszystko załatwić. A dlaczego Grzesiu ma mieć badany słuch?
OdpowiedzUsuńW ciąży zauważyłam,że gorzej słyszę.Zrobiłam badania i wyszły kiepsko;(W dodatku lekarz stwierdził,że będzie gorzej i jak mi to zacznie przeszkadzać pomyślimy o aparacie.A mój tato nie słyszy w 80%. Po urodzeniu Grzesiu miał badany słuch i wszystko dobrze, ale ze względu na nas ma być pod kontrolą do 3 roku życia.Lepiej chuchać na zimne!
OdpowiedzUsuńjak tu ładnie i jak cudnie napisałas o Grzesiu-gzegzółka
OdpowiedzUsuń;))))))))))) trzymam kciuki za słuch Przystojniaka!
Ale super facet :)))
OdpowiedzUsuńJaka znowu skleroza?! Za dużo masz, Misiu, na głowie, i tyle... U nas P. pamięta o wszystkich terminach wizyt - a ja tylko... staram się nie zapomnieć. :)
OdpowiedzUsuń