Klarka i Morgana zajmują się ogrodem - podziwiam, ale nie umiałabym.
Może dlatego , że nigdy nie byłam posiadaczką kawałka ziemi (jedyna hodowla to storczyki, które nie wymagają za dużo zachodu i zajmują tylko parapety ;)
Akular gra w siatkówkę plażową, Iw jeździ na rowerze, Tygrys biega , Maciejka i Baba ze wsi preferują spacery, Ewa ...hmm ...też ma postanowienia ;)
A ja? Pomyślałam sobie, że żadnej gimnastyki, a spacery to za mało żeby zgubić to i owo...
W ostatnich dniach miałam wnusia "na służbie", co skutecznie uniemożliwiało mi zebranie myśli, nie mówiąc o wygospodarowaniu czasu dla siebie.
Ale co się okazuje?? (Ewa mi podpowiedziała;) ) Że ja ćwiczyłam i ćwiczę!!!!!!
Wstawałam wcześnie, bo zanim Pysia przywoziła Dawidka zmywałam podłogi (od kiedy Grzesiek pełza jak rasowy żołnierz na poligonie trzeba to robić dwa razy dziennie)
Potem śniadanko (dla małego kaszka kukurydziano-ryżowa, dla mnie otręby owsiane ) , a nakarmienie małego to jak trafianie do celu!
Dziecko ma apetyt, ale tak ciekawe świata, że czasem obejrzy się niespodziewanie i ..kaszka ląduje na uchu:)
Po śniadanku zabawa - skłony! - mały trenuje rzuty na podłogę, a mamusia zbiera ;) (strzelają mi kolana!)
Jeśli ładna pogoda idziemy na spacerek -czas wyciszenia i kontemplacji;)
Po powrocie czekamy na Dawidka .Ja szykuje obiadek, a opiekę nad dzieckiem przejmuje Muszka.
Nasłuchuję ....jak Grześ piszczy to znaczy, że znów bawią się w "przeciąganie liny" (ostatnio zaobserwowałam jak to wygląda)
Gdy Pysia zostawia Dawida to jest chwila płaczu za mamą, ale szybko znajdujemy coś ciekawego do zabawy .Trzeba tylko uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobili (już widziałam jak Grześ ciągnie siostrzeńca za włosy!)
Potem popołudniowa drzemka - na wyciszenie baja -Elma świat albo Domisie (- czytanie przy dwójce na razie mi nie wychodzi ) Siedzą jak trusie :)
O ile Dawidek zasypia bez problemów to Grześ daje się we znaki.
I tu następuje kolejna porcja ćwiczeń - tym razem podnoszenie ciężarów! Ja go kładę , przykrywam, a po chwili patrzę - Gzubek stoi, kolybie grubą dupcią i szczerzy ząbki (wszystkie sześć)!!!
I tak kilka razy! ( a waży 10.700,więc jest co podnosić!)
Misiu! Ja nie preferuję - ja do spacerów jestem zmuszona, tak jak i Ty :D
OdpowiedzUsuńKiedyś nie cierpiałam spacerowania, wolałam choćby pobiegać, ale z wózkiem cięzko biegać ;)
A tęsknię strasznie do kajaka, do koni...
A te codzienne ćwiczenia niestety mniej dają figurze niż obciązają nam kręgosłup - taki los :)
Jaką Grześ ma podchwytliwą koszulkę ;)
a przeciąganie zabawki zabójcze :D
P.S. Zdjęcia dzieciaczków może oznaczaj jakimś swoim znakiem, nazwą bloga? By nikogo nie kusiły :)
Masz rację -kręgosłup szwankuje.Raz tylko poszłam z Grzesiem na spacer mając go w nosidełku,potem nie mogłam się ruszać dwa dni!
OdpowiedzUsuńAle biegania nie lubie.
Kajak zdecydowanie nie! Toż to na WODZIE!;)Ale konie..marzenie:)
I dziękuję za podpowiedź z tymi podpisami, widziałam tak na wielu blogach, ale prawdę mówiąc nie wiem jak to się robi;/
Ale poszukam, popytam;)
No to co, że w wodzie? W kamizelkach :D ja nie umiem pływac, ale jak dostaję wiosło do łapki i czuję, że sama panuję nad żywiołem, to się przestaję bać :D
UsuńPodpis choćby w Paincie - najprościej, najszybciej, choć nie zawsze estetycznie - ale może być mały, gdzieś z brzegu :)
A są też takie programiki (z poradnikiem):
http://forwardfeed.pl/index.php/2011/03/27/jak-dodac-tekst-na-zdjeciach/
http://www.komputerswiat.pl/poradniki/programy/light-image-resizer/2012/03/dodawanie-podpisu-i-logo-do-zdjecia.aspx
Przy okazji ja też skorzystam, bo mi się nie chciało i wolałam nie dodawać zdjęć z młodymi wcale, a widzę, że można masowo podpisać:)
Mi Gosia podpowiedziała,że jest fajny program Picasa :) Poćwiczę.I dzięki;)
Usuńjak obydwaj siedzą ze smoczkami:D Bolek i Lolek! podziwiam Cię, ja bym sobie nawet z jednym nie poradziła, raz mnie koleżanka poprosiła o przypilnowanie dziecka na godzinę i wiesz co, ja je nosiłam cały czas na rękach bo się bałam, że mu się coś stanie i jak zasnęło to też trzymałam bo się bałam, że się obudzi, śmiejemy się z tego do dziś.
OdpowiedzUsuńMiędzy Juniorem ,a Pysią różnica rok i 4 miesiące, a jednak było łatwiej.Po pierwsze jak dzieci mieszkają razem jest inny rytm dnia itd, a po drugie byłam wtedy 20 lat młodsza!;)
UsuńNa szczęście jakoś mam podejście do dzieci,więc i z "obcymi" nigdy nie miałam problemu.
Jestem pewna,że byś sobie poradziła -to tylko na początku tak kosmicznie wygląda;)
Witaj
OdpowiedzUsuńPrzemiła sesja fotograficzna :)
A dom, krzątanina, wychowywanie dzieci, to ruch i zajęcia bezcenne :)
Pozdrawiam słonecznie na miły weekend :)
Witaj Morgano! Masz racje -te chwile to moje bogactwo;)I ja pozdrawiam:)
Usuńto prawda bycie matką to najlepsze z możliwych ćwiczeń, odkąd nią zostałam nie dość, że w ekspresowym tempie wróciłam do wagi sprzed ciąży to schudłam z nawiązką i taka szczupła nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńpowodzenia, a w sumie to obyś jak najmniej musiała się natrudzić :)
Ja z tymi kilogramami nie mam tak łatwo;/Po czterdziestce metabolizm troszkę zwalnia;)Ale chciałabym chociaż mieć wagę sprzed ciąży -ze względu na ciuchy;))
UsuńWspaniała opowieść. Uśmiałam się szczególnie z przeciągania liny, super;-)) Gratuluje kilograma w dół;-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się,że z rozczuleniem patrzyłam jak Grześ bawi się z psinką -te wejrzenia w oczy!Tak bliziutko!;D
UsuńNie martw się , nie martw,
OdpowiedzUsuńczęste wizyty tego małego gościa
i będziesz latać jak fryga,
niech tylko zacznie chodzić :-)))
Mam to na co dzień ...
Te wizyty to tylko wnusia(rok i osiem miesięcy) , Grzesia mam codziennie, bo to syneczek (osiem miesięcy) :)
UsuńOczywiście że mamusie zajmujące się tylko dziećmi, też ćwiczą!
OdpowiedzUsuńNawet więcej, niż te ćwiczące godzinę dziennie na siłowni. Ja widzę po sobie, chociaż moja urwiska to jeszcze się nie przemieszcza. :)
A Twoje chłopaki świetnie razem wyglądają, bardzo ładne zdjęcia robisz. :)
Zapraszam na nowy adres: http://kararelka.blogspot.com
Mam nadzieję, że nadrobię szybko zaległości w pisaniu. :)
Prawda, ćwiczymy i to w jak miłym towarzystwie;)
Usuńwidzę,że i Ciebie onet rozłożył na łopatki?:)
Kochana i ty mówisz że nie masz ruchu??!! Przecież trenerka fitnes to przy tobie leń!!:):) Matka, babcia, żona, pani domu... szacunek:):)
OdpowiedzUsuńA dawidek i grześ na tej fotce co siedzą razem wyglądają zarąbiście!
Pozdrawiam marzena8888:)
Marzenko!Fakt, te nasze bączki dają nam więcej zadań, czyż niejeden trener;))
UsuńA jeśli chodzi o zdjęcia,to szkoda, że nie udało mi się zrobić chwilę wcześniej, jak Dawid wtykał Grzesiowi smoka do buzi;))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwujek z siostrzeńcem super para :) czyżby zaczął go już wychowywać? (ciągnięci za włosy...) mało ruchu? poczekaj jak Grześ zacznie chodzić, wtedy i Ty będziesz śmigać ino raz :) i kilogramy zaczną szybciej spadać... i tak Ci zazdroszczę (tego ruchu...) bo mój zamarł zupełnie od długiego weekendu i nijak nie mogę się zmobilizować.. pozdrawiam cieplutko...
OdpowiedzUsuńNie zazdrość! Jak tak rok przed urodzeniem Grzesia napisałam,że zazdroszczę mu nowo narodzonego synka!!!Przypomniał mi;))Buźka
UsuńOstatnie zdjęcie - boskie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję:) Miło Cię widzieć:)Pozdrawiam
UsuńA po takim dniu dowiadujesz się zapewne, że "takiej to dobrze, bo siedzi w domu i nic nie robi". Rada na kręgosłup - cokolwiek podnosisz rób to z przysiadu lub przynajmniej na szeroko rozstawionych i koniecznie ugiętych w kolanach nogach. I druga rzecz- bardzo ważna- cały czas chodz i siedz z napiętymi mięśniami brzucha- one stabilizują i podtrzymują kręgosłup. Poza tym nabierzesz linii prędzej niż gdybyś robiła ćwiczenia typu "brzuszki".
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Na szczęście w domu doceniają,ale ostatnio znajoma (nie ma dzieci)powiedziała mi, że jak się chce można dorobić , bo roboty sprzątająco -porządkowej jest dużo.Zrobiło mi się przykro.Ale potem stwierdziłam,że szkoda się czymś takim przejmować!
UsuńA z tym brzuchem spróbuję -dziękuję:) Ściskam;)
to przeciąganie liny - pięęęęęęękne....
OdpowiedzUsuńNo ja tez byłam zachwycona jak zobaczyłam.Na początku się bałam, trzymałam psa z daleka (jak Dawid się urodził)
UsuńA któregoś dnia mały leżał na tapczanie (miał chyba wtedy pół roku) a my z Asią obok.Pozwoliłam Muszce wskoczyć na tapczan (normalnie ma zakaz)i uważnie patrzyłyśmy co zrobi.Wąchała go dokładnie, pozwalała wsadzać rączkę do pyska, a na koniec położyła łepek na jego brzuszku (tak delikatnie)
I od tamtego momentu jestem spokojna.
no proszę ciebie to to są dopiero ćwiczenia, żadna siłownia tu się nie umywa ...
OdpowiedzUsuńi to bezpłatnie;)
Usuńsuper- jakbym czytała o sobie:) ja też latam 2xdziennie z mopem i syn może mnie pytać czy mamusia sprząta czy odlatuje?? hehehe schylanie oj setki razy dziennie- bo trzeba ratować, bo utknie pod fotelem- a po co tam właziła?? no i w łóżeczku bo też jak u Ciebie obniżone bo Pyśka staje. No ćwiczymy jak szalone. A ja jeszcze sobie serwuję odchwaszczanie ogrodu - usypiam małą w wózku na dworze i mam czas na grzebanie w ziemi. No a że potem kręgosłup mnie nawala- masz kobieto co chciałaś:) Ale słuchaj one niedługo z domu nam wyfruną te dzieciaki to może powinnyśmy się napawać tymi chwilami??? hehhe obie wiemy o czym mówię bo mamy też dzieci nastolatki:)
UsuńMasz rację! Ja często rezygnuję z czegoś na rzecz czasu z Grzesiem.Nawet jak Sołtys wywala mnie na babskie pogaduszki co chwilę patrzę na komórkę i denerwuję się ..że nie dzwoni:))
Usuńfotka jak oglądają bajkę ze smokami w paszczękach rewelacyjna:) a skąd Ty te koszulki z tymi boskimi napisami bierzesz?
OdpowiedzUsuńGranatową koleżanka kupiła wnukowi nad morzem.Okazała się za mała.Na metce był rozmiar 80, moim zdaniem to małe 74! Założyłam raz,dla Grzesia też okazała się za ciasna.Czerwoną dostałam w prezencie - tata dumny,żałował,że nie zielona,wziąłby w niej małego na mecz(po moim trupie:) hehe
UsuńJaki on śliczny, nawet z tą kaszką na uchu. :) I duży... A co do reszty, nie przejmuj się, wszystko minie, nawet czas robienia za małpę, czy raczej za kangurzycę...
OdpowiedzUsuńDla mnie ten czas jest najszczęśliwszy - wcale nie chcę,żeby mijał;)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńO rany! Dwójka takich maluchów to przecież siłownia, aerobik, pilates, zumba, rumba i cza-cza w jednym ;-)
OdpowiedzUsuńno i tym sposobem czuje się usprawiedliwiona,że nie planuję CELOWEJ gimnastyki;)
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zostawiłaś na moim blogu komentarz z prośbą o namiary na nowego bloga. Jeśli nadal chcesz mnie pisać, podaj proszę mi swojego maila, bądź odezwij się na adres margolka.frankowska@gmail.com :)
Pozdrawiam!
Poooooszło!!!;)
OdpowiedzUsuńTaaaak z małymi dziećmi to nieustanna gimnastyka w stylu dowolnym ;) Jest to kategoria multidyscyplinarna ;)
OdpowiedzUsuńi jaka urozmaicona:)
OdpowiedzUsuńCudny ten Twoj Grzes:) Ale ostatnie zdjecie wymiata:)))
OdpowiedzUsuńWidzisz, a ja się nad tym ostatnim zastanawiałam! Bo tylko w rozciągniętej koszulce i pampersie;) Ale minka super i kurczowe trzymanie łapek mnie zachwyciło;)
OdpowiedzUsuńWiesz, dziś w nocy, gdy już płakać mi się chciało, bo idą zęby i moje dziecko nie chce spać i popłakuje, a ja latałam do niego co 4-5 minut, to tak sobie pomyślałam (czarny humor), że plusem tego mojego wstawania z łóżka non stop będzie to, że może schudnę ;)
OdpowiedzUsuńNo, wiem coś o tym,Grzesiek płacze co 15 min, czyli akurat w momencie, gdy zaczynam zapadać w sen.A to dopiero dolne dwójki, nie wiem, co będzie dalej;)
OdpowiedzUsuńAle to minie;))
I codziennie taka porcja ćwieczeń :) Misiu, choć myślałam, że nigdy nie zrzucę wagi po ciąży a przytyłam grubo ponad "dwajścia", to teraz jestem szczuplejsza niż przed... Dużo dało odciąganie pokarmu, nie jadło się czekolady, ani smażonego :) Ale ciężary przede wszystkim:))
OdpowiedzUsuńu mnie chyba metabolizm bardzo zwolnił, bo karmienie nie pomogło, ale ..jeszcze czas, może się uda;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite !! haha i ćwiczeń nie trzeba przy takim planie dnia :) Zdjęcia z Muszką bezbłędne !!
OdpowiedzUsuńSilvia