Już to widzę , hehe - jak nie mogą się zobaczyć to darmowe minuty , gg, mail, blog!
Mama stwierdziła, że jedziemy na krótko, warunki są bardziej sprzyjające niż ostatnio i nie będzie mnie pod kloszem trzymać.Przed wyjazdem siostra mnie wynosiła i poprzytulała;)
Fajnie tak z nią posiedzieć
U cioci Justynki najfajniejszy jest Prezes.Przychodzi do mnie, łaskocze mokrym nosem i pilnuje, żebym nie uciekał na schody!
Jak mama daje mi kromkę chleba (najbardziej pomaga na swędzące dziąsełka) Prezes grzecznie siedzi i czeka aż się z nim podzielę!
Daję mu, żeby sobie ugryzł, ale chyba nie rozumie, bo od razu bierze wszystko;)
Wcina aż miło popatrzeć!Tak śmiesznie mlaszcze!
Ale jak chcę mu pomóc od razu zabiera i odwraca głowę w drugą stronę!
W końcu siadam grzecznie obok, bo mamusia mówi, że pieski nie lubią jak im się zabiera jedzenie.
Ha! A kto lubi???!Ciekawe, że o tym nie pamięta, jak mi wydziera jedzenie!
Zwłaszcza takie , które sobie sam znajdę!(nauczyłem się otwierać szafkę i lodówkę! Ile tam dobra!;))
Potem razem oglądamy bajkę o kotach:)
Prezes lubi koty...chyba...w każdym razie tego, z którym mieszka na pewno (na czas naszego pobytu kot jest trzymany z daleka)
Czasem chciałbym zwiedzić cały dom cioci, ale wtedy Prezes trąca mnie w nóżkę, żebym wracał do pokoju!Duży jest to go słucham;)
A wieczorem zobaczyłem coś ciekawego!
Ciocia Zolinka krzyczała, że to sierotka Marysia, ale okazało się, że to tylko wujek:)
Bierze swoje dokumenty i idzie pracować na łąkę przed domem.A przy okazji zabiera swoje gąski, żeby sobie poskubały trawkę!
Śliczne są, ale chciały mnie chyba dziobnąć!Wujek musiał je uspokajać.
W dodatku ta najśliczniejsza (pierwsza) jest najbardziej zaczepna i ciągle goni Prezesa!
Ale wujek nie pozwala mu jej tknąć...A on grzecznie słucha..
Wieczorem dostałem butlę i ekstra łóżko do spania....
ale usłyszałem, że kobietki umawiają się na plotki (hehe, usłyszałem coś o winie z gąsiorka dla cioć!!!
Zabiły zwierzaczka????)więc czuwałem
Nie mogłem tego opuścić!! Bawiłem się świetnie...
Przebudziłem się koło 2 w nocy, a one nadal "rozmawiały" :)
A rano poszedłem zwiedzać wuja wóz strażacki!Razem z kolegą uratował go przed złomowaniem!I w razie potrzeby jeżdżą pomagać!
Jak dorosnę też będę w Ochotniczej Straży, bo bardzo mi się podoba (nie chciałem zejść!)
A na koniec ciocia sprezentowała mamusi nowe buty!
Popatrzyłem i pomyślałem, że chyba znów przyjeżdża ciocia Frytka(ona też nosiła takie wysokie buty) i idą zwiedzać resztę miasta;))
:)uwielbiam te opowieści
OdpowiedzUsuń;)
Powiem Grzesiowi;)
UsuńAle fajny ten Twój Grzdyl :)))) I buty ekstra :) choc dla mnie ciut za wysokie - zabilabym się od razu na wstępie (180 cm) choc podobne mam lecz ciut nizsze. :)))
OdpowiedzUsuńJa mam 158, więc takie buty sprawiają,że inaczej patrzę na świat;)
Usuńopowieści Grzesia są boskie, czekam na nie z utęsknieniem zawsze! :)
OdpowiedzUsuńi gdzie tu sprawiedliwość???Człowiek się męczy i męczy, a Gzub napisze i już!;))
UsuńNo wiesz Misiu, dzieci to nowe, świeże spojrzenie, hehe :)
UsuńBardzo fajna relacja, dzięki.
czyżby pora odejść????;)
UsuńZrobić miejsce kolejnemu pokoleniu????:))
Kapitalne sa te opowieści! Buty świetne, ale Prezes z Grzesiem wymiata!
OdpowiedzUsuńButy super i wygodne!A Prezes naprawdę ułożony, grzeczny pies:)
UsuńSuper te buty! Prezes też niczego sobie. :P
OdpowiedzUsuńGrzdylowi nic nie było po wycieczce na wieś?
nic, a nic;))
Usuńsierotka Marysia wymiata, lubię te Grzesiowe opowieści:)
OdpowiedzUsuńmoże pora pomyśleć o zmianie miejsc???;)
UsuńGrzesiu z ręcznikiem na głowie ma kompletny odlot -rewelacja:))całuski.maria I
OdpowiedzUsuńKwiczałyśmy z jego min!I bardziej był padnięty, tym bardziej szalał;)
UsuńTe opowieści rozczulają mnie! Uwielbiam je!
OdpowiedzUsuńNo mówię! Pora zwijać manatki i odstąpić pola młodemu!!buuu chlip chlip
Usuńkocham Was :) ewa
OdpowiedzUsuńEwuś,za rok dopiero...ale ten czas zleci;)buźka
Usuńcudna ta Sierotka Marysia... jeszcze jakaś chusteczka na głowę, żeby słoneczko nie przygrzało... :))
OdpowiedzUsuńTo już wczesnym wieczorkiem, więc słoneczko się chowało za horyzontem;)Powiem Sierotce;)
Usuń))) Prezes wymiata ale pies
OdpowiedzUsuńObserwowałyśmy go uważnie,bo wystarczyło jedno kłapnięcie i po Grzesiu! Ale był bardzo delikatny;)
Usuńmądry i to widać)) moja Erna też lubi dzieci ale bym się bała z takim maluszkiem, bo ona z tej radości zalizać może;-0
Usuńi opowieść bajkowa
UsuńOj cudna ta opowieść:) A Grześ jak zawsze superowy i piesek fajny, zupełnie jak nasz Fajterek on też małej mi pilnuje:) i gąski z hmmm Marysią super:) wieś ma jednak swoje uroki
OdpowiedzUsuńoj tak;)
UsuńAch no i wóz strażacki to wymiata ale szał dla takiego chłopczyka, taki duży resorak:)
OdpowiedzUsuńNo! Jak zobaczył to aż cały podskakiwał!;))
UsuńMusze podziekowac Grzesiowi, ze mi o cioci Frytce przypomnial, zaczelam czytac przed wyjazdem na wakacje, wrocilam juz 2 tygodnie temu i zapomnialam... Ot skleroza, nie boli, ale w dupe daje;))
OdpowiedzUsuńWarto:)Dobrze,że Grześ przypomniał!:)
Usuńtylko, kurna, u cioci Frytki nie ma za bardzo co czytać... była na urlopie i tylko narzekanie zostało :) ... ale zaprasza i obiecuje poprawę :)
UsuńJak poczyta archiwum wybaczy ostatnią przerwę;))
UsuńGrzesiu rośnie jak na drożdżach a buty są extra :-)
OdpowiedzUsuńI wygodne;)
UsuńWszyscy jesteście kochani. I Grześ, i Prezes i Sierotka wśród gęsi, i Ty dzielna mamo. Buty świetne :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję!Musze sobie sprawić kącik chwalipięty;)I powpisywać te cudne komentarze;)
UsuńNa chandrę jak znalazł!;))
Szykowne koturny, super!!!!
OdpowiedzUsuńI mogę całować Sołtysa bez stawania na palcach;))
Usuńwpis Grzesia jak zwykle zabawny :) ... a buty, hmmm, żeby tylko znów obtarć nie było... co do całowania Sołtysa to, z tego co pamiętam, z "tej" wysokości nie bardzo Ci się podobało... miłego weekendu...
OdpowiedzUsuńWiesz...jak się kogoś całuje 27 lat z jednej wysokości to się człowiek przyzwyczaja,hihi
Usuńwzajemnie i buźka
Wpadlam z rewizyta- i zostaje:-)) Swietna fotoopowiesc;-))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę:)))Miło Cie widzieć;)
UsuńAle świetnie opowiadasz;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńUBAW PO PACHY .... ROMCIA MAM NADZIEJĘ ŻE WYDASZ KSIĄŻKĘ
OdpowiedzUsuńELA B ... ;)
Nigdy w życiu!!!
UsuńBuziaki
no ja Grzesia uwielbiam.jest taki słodki i uroczy. cud-miód-malina!
OdpowiedzUsuńBaboletka tez super! Gdybym miała wybrać żonę Grześkowi...nie umiałabym, hehe,te blogowe dziewuszki cudne;)
UsuńJaki świetny pies, taki grzeczny ;)
OdpowiedzUsuńJa do końca zaufania nie mam, ale rzeczywiście śliczny i mądry;)
UsuńPrezes-rewelacja!!! Taki podobny do mojej Soni, ale bardziej dostojny i ułożony:):)
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki, jak zwykle
dziękuję;)
Usuńaaa, zapomniałabym - portret ze starszą siostrą -przepiękny:)
OdpowiedzUsuńPowiem Lusi,ucieszy się;))
UsuńAle fajnie Grzes wyglada z Lusia, musi ja strasznie kochac!
OdpowiedzUsuńA gesi to ja sie strasznie boje, zawsze znajdzie sie w stadku jedna "zadziorna" i bedzie cie gonic po calym podworku! :)
Tak! Chłopcy (i Grześ i Dawidek) najchętniej do Lusi;))
OdpowiedzUsuńA te gęsi też były zadziorne!Dobrze,że miały opiekuna;)
Uwielbiam te wasze historie :-)
OdpowiedzUsuńPiękna psina, choć odkąd ugryzł mnie pies znajomych mam traumę i chyba dostałabym zawału gdybym miała zostawić Emilkę obok takiego wielkiego psiska. Wiem, owczarki mają niesamowicie silny instynkt opiekuńczy, ale i tak przechodzą mnie ciarki na samą myśl.
Prezesa znam od lat, ale też pilnowałam;)Mógłby zrobić krzywdę nawet niechcący!
UsuńPięknie opowiedziana wyprawa na wieś :))
OdpowiedzUsuńGrzesiu! Błagam Cię, daj mi tego Prezesa! <3 Dam Ci za to misia ;) Umowa stoi??
OdpowiedzUsuńA z tym gąsiorkiem to nie tak do końca zwierzaczka zabili... :o)
Będzie z Ciebie wspaniały strażak-gawędziarz kiedyś :=)
Nic z tego - Prezes nie do oddania;))Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Prezes jest podobny do mojej Shilki :D Pies i dziecko, piękny widok :)
OdpowiedzUsuń