A w poniedziałek mieliśmy wizytę nowej blogowej cioci;) Mama nawet AŻ tak sie nie denerwowała, że nie zdążyła ze sprzątaniem, bo twierdziła, że gość czyta bloga to wie, że mama się nie rozdwoi.
Były wprawdzie plany, żeby zagonić do pracy tatę i Juniora (mieszka teraz z nami), ale okazalo sie, że dostali wezwanie na rozmowę kawalifikacyjną.
Z samego rana tak zasypało Wielkopolskę, że ich autobus miał 40 minut poślizgu!Na szczęście autobus jeździ tak rzadko, że jedyny były półtorej godziny przed spotkaniem, więc akurat zdążyli.
Tata pytał oczywiście skąd ten śnieg, ale ja....fiu fiu....udawałem ,że nie wiem o co kaman :)
Ciocia przyjechała niczym Święty Mikołaj, kolejny storczył zdobi mamy okno.I znów były cyrki z nadaniem imienia! Mama uparła się, że to ...Miśka.
Bo po pierwsze storczyk biały,, a po drugie od cioci Michaliny, hehe
A dziś jechaliśmy na umówioną wizytę u alergologa.
Na początku wszystko mnie ciekawiło, ale potem zorientowałem się, że z wózka nie widać co za oknem!
Mama w ogóle mnie nie słuchała.Ciągle mi powtarzała, że muszę siedzieć w wózku, że niebezpiecznie, bo autobus jedzie,poza tym byłem opatulony kocem, bo mama mówiła, że lepiej kurtkę niz kombinezon -mniej kłopotu z rozbieraniem itd
Wiedziałem, że jak negocjować, to tylko z tatą!
Wyciągnąłem prosząco łapki, spojrzałem wzrokiem proszącego kotka (widzieliście Shreka?)
Troszkę musielismy poczekac na wizytę, dostałem chlebek ryżowy , a potem biegałem po korytarzu :)
U pani doktor nieprzyjemne badanie! Mam chore oskrzela, a musiałem pokazywać tyłek!!!
Okazało się, że niektóre rzeczy nadal mi szkodzą, nie mogę cytrusów, surowych jabłek, żadnych serków, jogurcików, ani konserwowego ogórka!
Mam jakieś zakażenie, stąd rany na pupie - mama dostała listę leków...
Jedne na tyłek, drugie na oskrzela, trzecie na buźkę , czwarte przeciwhistaminowe i piąte na uodpornienie!
Muszę mieć nowy nebulizator.
Pani doktor powiedziała, że jestem duży chłopak i mam ładną skórę - widać, że mama dba!
Na szczęście mama pamiętała, że potrzebne zaświadczenie do lekarza rodzinnego i recepta na mleko.
W nagrodę za dzielność dostałem trzy naklejki od pani doktor i soczek od mamusi
A jak wracaliśmy padał śnieg
Nie bardzo było co podziwiać,bo sypał na buzię, to sobie spałem...
A jak przyjechalismy do domu dostałem kilka kulek winogrona
Na szczęście mogę;))
A potem zostałem sam z Juniorem ( tata po alergologu jechał do Urzędu Pracy)bo mama ma nadgodziny.
Na szczęście zanim wyszła przebrała mi bombę;) Junior tego jeszcze nie robił, a nie chciałem ryzykować :)
ha ha ha, Grzesiu, jesteś niemożliwy jak zawsze :)))) dobry brat z Ciebie skoro oszczędziłeś Juniorowi przebierania "bomby"... i wiesz co Ci powiem? dziwna ta pani doktor, a może ona nie wie gdzie się oskrzela znajdują???? albo lubi męskie... no, dobra, chyba się ciotka rozpędziła nieco :))))
OdpowiedzUsuńCiocia! Głodnemu chleb na myśli;)))
UsuńCiekawe jak bardzo się wyrywałeś przy badaniu. :P
OdpowiedzUsuńdzielny chłopak z Ciebie Grzesiu))
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowieści Grzesia! Grzesia również, o czym nie raz już wspominałam ;-)
OdpowiedzUsuńW sumie bez cytrusów można się obyć, prawda? Jabłka są dla frajerów. Gorzej by było bez winogron, co nie?
OdpowiedzUsuńTaki Mały Grześ, to balsam na serce.
OdpowiedzUsuń:)) Zuch chłopak :)
OdpowiedzUsuńHej Grzesiu! wyglada na to ze twoje modlitwy o snieg zatrzymuja sie na granicy Wielkopolski....
OdpowiedzUsuńWysil sie Grzesiaczku :) niech i u mnie popada:)
Pomimo, że ja przywykłam do rozbrajania bomb, to TA bomba mnie rozbroiła. Pozdrówka :-))
OdpowiedzUsuń(po 50)
Ależ on ma te oczy, eh. Dziewczyny pewnie już mdleją masowo, gdy spojrzy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz pracę, ale smutno mi się zrobiło, że tak późno wracasz. Trzymam kciuki za Twoich panów, żeby im się udało. Nie powinno być tak ciężko :(. Dobrze, że ten słodziak wszystko rozpogadza!
A pewnie, że mama dba! Bo taka mama i taki tata to skarb!
OdpowiedzUsuńLekarza nie zazdroszczę Grzesiu... też byłam, ale bynajmniej... tyłka mi nie kazał pokazać... :D
Uwielbiam te Grzesiowe opowieści!
OdpowiedzUsuńGrzesiu, masz najlepszą mamusię na świecie:)
Zuch z Ciebie Grzesiu!:)) pięknie zniosłeś podróż i te wszystkie badania! oby te alergie szybko minęły! buziaki:)
OdpowiedzUsuńO rany , nie pomyli Ci się , który lek jest do czego :-)))
OdpowiedzUsuńA Grzesiu jest cudny z tymi łapkami do góry :-)
Rozpiska z lekami na lodówce;))
UsuńNo Grześ rządzi! :)
OdpowiedzUsuńTakim oczom, Grzesiu, to nawet Tata nie ma siły się oprzeć :-) A wydawałoby się, że silny z niego Mężczyzna :-)
OdpowiedzUsuńMiales Chlopie ciekway dzien i tyle dostales, ze sie pogubilam co i jak!
OdpowiedzUsuńZdrowka Chomiczku!
Serdecznosci
Judith
Witaj
OdpowiedzUsuńZagoniony dzień, jak na tak małe dziecko. Ale Grześ, to dzielny wojownik, zatem zawsze daje radę :)
Pozdrawiam, jak zawsze miłego Juniora oraz całą Twoją Rodzinkę :)
Zdróweczka Wam życzę :)
Junior by sobie z bombą nie poradził?? nie wierzę!! :) Grzesia opowieści podbijają serce!!!
OdpowiedzUsuńWchodzi Młoda do kuchni, staje za mna i pyta:
OdpowiedzUsuń-Czyje te czarne gały?
- Grzegorza- odpowiadam.
- Grzegorz- tu Młoda zwraca się już bezpośrednio do właściciela gał- będziesz kiedyś kosił laski, jak młode zboże ;o)
Junior(oczy takie same)mówi do Grześka -oj, chłopie laski na to lecą , nie opędzisz się;)))
UsuńHahaha nie chciałeś ryzykować :D
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, że chłopak chociaż te winogrona może :P
Cześć Miśka. Grześ jest uroczy. Szkoda, że mieszkamy daleko. Mój Szymek miałby kolegę. Nie potrzebujesz przypadkiem pulmicortu 0,25mg/ml? Szymek miał to raz przepisane i trochę nam zostało.
OdpowiedzUsuńPotrzebuję -właśnie to i i berodual mamy!
UsuńGrzesiu, jesteś wspaniałym facetem. :))))
OdpowiedzUsuńMisiu.... jeżeli gdyby nawet pomimo jakby co to wiesz?
Ewuś, wiem,że gdyby , to penie , na pewno, ponieważ , iż, z powodu, ale ...broniem siem:)))
Usuńdzielny z ciebie pacjent, Grzesiu...:)
OdpowiedzUsuńa oczka kota ze Shreka masz opanowane do perfekcji ;)
Dzielny to fakt! A maseczkę od nebulizatora już sam sobie trzyma!;))
UsuńTwoje wpisy zawsze sprawiają że sie uśmiecham choćby nie wiem co:))))
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz człowiekowi humor poprawić. Kochany Słodzik. Mam nadzieję, że ta pupa szybko dojdzie do porządku, bo inaczej na czym będziesz siedział? Lekarzami się nie przejmuj. Oni jacyś dziwni są:( Każą otworzyć buzię szeroko i widzą odbyt. Szamani jacyś:( Pozdrów mamusię i resztę rodzinki. Buziaczki :)))
OdpowiedzUsuńZ pupą już lepiej;)Buziaki!
UsuńWpadnij wreszcie!
Jak to się robi, że się zasypia w wózku? :D
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Grzesia, ale i dla fotoreporterki :)
Emocje i śnieg padający na twarz;)
UsuńU nas też wszyscy opiekujący się cieszą, jak bomba trafi na mamusię ;-)
OdpowiedzUsuńMaciejka
jak jest 5 dziennie to i na innych trafia!
UsuńAle jak jestem w domu to i tak wołają do pomocy!
zuch chłopak :)))
OdpowiedzUsuń