Nasza drogeria czynna do 20,
20.01 spuszczam rolety do połowy, z nadzieją, że pani oglądająca lakiery zorientuje się, że już czas.
Udaje , że nie zauważa...
Grzecznie zapraszam do kasy...
- już , już tylko chciałam jeszcze lakier, czy może mi pani przeczytać, bo nie wzięłam okularów?
- gryzę się w język i nie mówię, że mam okulary do patrzenia, a nie do czytania.
Tłumaczę różnicę - między ekstra mocnym nr 4, a ekstra mocnym nr 4 (różowy,czerwony -jeden jest z kaszmirem! no już!)
Pani wybiera kaszmir i kieruje się w przeciwną , niż kasa stronę..
Grzecznie proszę, żeby podeszła do kasy
..zaraz, zaraz, chciałam jeszcze coś na komary...
Wytrzymałam , koleżanka skasowała i wysłuchała przeprosin, kilkakrotnych..."bo nie zauważyłam,że już tak późno!"
Nie rozumiem.No, nie rozumiem! Czy tak trudno zrozumieć, że sprzedawczynie tez mają rodzinę, dom?
Że zamkniecie sklepu nie oznacza jeszcze, że kończymy pracę!
ehhh
Siedzę i jeszcze o tym myślę...
Na Wyspie nie ma takiej możliwości ani w sklepie, ani w restauracji ani w muzeum - jak napisane, że do 20 to o 19:45 informuje się wchodzących, że mają 15 min na załatwienie sprawy. I zazwyczaj nie zdarza się, żeby ktoś tego nie respektował. Bo jak nie, to personel mówi wyraźnie i stanowczo, że czas się zbierać do wyjścia.
OdpowiedzUsuńTo, że pracujemy w usługach i handlu nie zawsze znaczy, że klient nasz pan. W końcu brak szacunku dla czyjegoś czasu to zwykłe chamstwo!
ty nie siedz tylko sie poloz :PPP
OdpowiedzUsuńludzie zwykle mysla tylko o sobie
ludzie to świnie są Misiu i tyle
OdpowiedzUsuńTacy ludzie się zdarzają i nie poradzisz! ale masz w ucho że nadal sobie tym humor psujesz skoro już po pracy w domu jesteś! Sytuacji nie odkręcisz i baby nie wychowasz więc już się nie denerwuj tylko zrób dla siebie coś fajnego :)
OdpowiedzUsuńżycie;/zawsze sie ktos trafi...
OdpowiedzUsuńa teraz w domku: hop do łóżka i spać :)
OdpowiedzUsuńPrzeprosiła przecież :) Miśko, odpuść jej i uśmiechnij się :)
OdpowiedzUsuń:((((
OdpowiedzUsuńFlasnie musisz nagrac komunikat!
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie mily:)
Skad ja to znam... Kiedy pracowalam jako kelnerka, mialam to samo i to prawie co wieczor. Restauracja otwarta byla do 22. Nagminnie jakas holota wpadala o 21:50 i zaczyala zamawianie: napoje, przystawki, salatki, glowne dania... Kucharz zgrzytal zebami, a my, kelnerki w ogole mialysmy ochote takich gosci pogryzc, bo zanim czlowiek ich obsluzyl, a potem doczekal sie, ze laskawie poprosza o rachunek, robila sie 23. A tu jeszcze trzeba posprzatac, podliczyc kase... A kiedys przyszli jacys goscie (restauracja byla polaczona z barem, ktory otwarty byl do polnocy, wiec nie dalo sie zamknac drzwi) o 22:20, usiedli przy stoliku i oznajmiaja, ze oni chca zamowic kolacje! Wytlumaczylysmy grzecznie, ze restauracja jest juz nieczynna, a poza tym kucharz poszedl juz do domu. Nastepnego dnia mialysmy mega nieprzyjemna rozmowe z szefem, bo okazalo sie, ze ci goscie poszli na skarge do zarzadu hotelu. Brak slow na niektorych ludzi...
OdpowiedzUsuńa markety puszczają przez głośniki ostrzeżenie, że jest piętnaście minut do zamknięcia i wypierd.. a kto nie zdąży tego zastrzelą.
OdpowiedzUsuńPodobno;)
Klarka,nie sprawdzaj.Przy twpim poczuciu humoru gotowa jesteś zostać i czekać na rozwój wypadków:)))Basia
UsuńOj,kochana! W dzisiejszych czasach niektórym się wydaje,że obowiązuje zasada "JA I RESZTA ŚWIATA". Klient nasz pan. A co tam...
OdpowiedzUsuńObrzydliwość! No, ale cóż....
I tacy mają swoje miejsce.
Buziaki i cierpliwości życzę.
Miśku,mam nadzieję,że wyspałaś się,Sołtys przytulił,Grześ też i już lepiej:)Basia
OdpowiedzUsuńZnam to z opowieści mojej przyjaciółki. Pracuje w sklepie ubraniowym - pasaż handlowy otwarty do 21 i nie raz panie wychodzą grubo po. Mimo takich samych jak u Was sugestii.
OdpowiedzUsuńOstatnio (była to sobota!) z innego sklepu tej sieci zadzwoniono, że przed zamknięciem przyjedzie pani po coś, bo tam nie ma rozmiaru. Przyjechała prawie o 21.30 :/
A w domu mały synek. Taki jak u Ciebie.
Empatii brak.
Nie daj się Miśko! :*
Daj spokój. Nic nie zmienisz. A ja się cieszę, że to nie o mnie, bom zbladła jak tytuł przeczytałam! :)))))
OdpowiedzUsuń:*
Nie wiadomo co z takimi klientami robić.
OdpowiedzUsuńTeż zawsze cierpliwie czekałam...
nie mam sił komentować
OdpowiedzUsuńale jestem
:***
Ejjjj, nooo! Dlaczego zamieszczasz moje zdjęcie? Tak bez pytania? No wiesz! To ja w dniu wczorajszym :P Oraz byłam wczoraj w drogerii, bo mój podkład sięgnął dna, a pani akurat dużą obniżkę miała... Ale po godzinach nie łaziłam, ani też Ciebie nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńOj, rozumiem ten nerw.:)Tyle dobrego,że klienta przeprosiła.
OdpowiedzUsuńmła:)
ale może ona naprawdę nie wiedziała, że już tak późno :)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony zawsze wygląda inaczej dna sytuacja. Zrobiła Pani dobry uczynek :)
OdpowiedzUsuńW takich sytuacjach: jestem nerwowa!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Ale jesteście nietolerancyjni, a pani po prostu komarów się bała i machając paznokciami chciała je odstraszyć... Heheheh... Sama ostatnio siedziałam dłużej, bo się mnie pacjenci spóźnili...
OdpowiedzUsuńŚciskam i trzymam kciuka, co by to był ostatni raz :)
ja tam nie wchodzem do sklepu za pienć dwónasta,bo maruda jestem i zanim coś wybiorę,wywącham,wyciągnę bryle to rzeczywiście mógłby mnie ktoś zastrzelić:-))))
OdpowiedzUsuńSiedzisz i myślisz, bo masz dyskomfort, bo "klient nasz pan' i nie możesz dioba rozewrzeć, kiedy z niego wychodzi paskuda... Wiem, pisałam o tym u siebie. Ty, jak klientowi się narazisz, stracisz pracę, ja- dochód i klientów. A oni o tym wiedzą i wykorzystują w wredny sposób.
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się, więcej jest tych w porzo.:)
Nie dziwię się, że napięcie wtedy wzrasta... Też bym musiała nieźle zęby zaciskać, żeby nie powiedzieć czegoś niemiłego... :/
OdpowiedzUsuńdaj znać jak się lepiej poczujesz to zadzwonię
OdpowiedzUsuń