Czasem bywają takie sytuacje w życiu, że na samo wspomnienie cierpnie nam skóra.
Aniołkiem nie byłam, oj nie :)
(ktoś myśli inaczej?)
Wyjawię tylko dwie takie sytuacje, które jakoś szczególnie zapamiętałam
Pierwsza -mój biały tydzień.
Siostra pilnuje porządku - nie ma siedzenia w ławkach - stoimy przed ołtarzem.
Dziewczynki po prawej stronie, chłopcy po lewej.
Siostra wychodzi na chwilę, a my mamy być cicho.
Nie byliśmy.Na pewno gadałam też -być może NAJWIĘCEJ - tego się nie wypieram (nie pamiętam)
Ale karę dostałam tylko ja.Musiałam klęczeć obok chłopaków - całą mszę czułam wzrok ludzi na moich plecach.
To było moje pożegnanie z kościołem.
Do dziś źle to wspominam, uważam, że kara była zbyt surowa.
Wróciłam po paru latach :)
Szanuję ludzkie wybory, poszukiwania, decyzje, nie namawiam, nie oceniam...
Ale jak ktoś mi mówi, że przestał chodzić do kościoła, bo jakiś ksiądz, czy ktoś...to odpowiadam - czekasz na ważne spotkanie z dyrektorem,obrażasz się na niego jak Ci sekretarka zalazła za skórę? ;)
Akurat to nie jest argumentem.
Ja szukałam odpowiedzi na wiele pytań ....
Stąd moje studia teologiczne.
I z tym się wiąże drugie wspomnienie..
Pierwsze wykłady, gwar.....jakieś sprawy organizacyjne.
Siedziałam w ostatnim rzędzie i powiedziałam do koleżanki, że wykładowca(ksiądz!) ma fajny tyłeczek!
Wstrzeliłam się w chwilę, gdy zapadła cisza i mój głos rozległ się po całej auli!!
Strzeliłam takiego buraka, że nikt nie musiał pytać, kto jest sprawcą!
I tylko dodam, że z tego przedmiotu byłam tak obryta, że dostałam 5 z egzaminu:)
A Sołtys mi dokuczał, że jak nie poprawię zachowania to cofnie mi zgodę na studiowanie!!:))
A Wy macie coś do opowiedzenia?
Ha ha ha! A jak ksiądz zareagował?
OdpowiedzUsuńSłownie wcale, reszty nie widziałam, siedziałam ze zwieszoną głową!A po wykładzie wymknęłam się najszybciej -na szczęście za mną były drzwi;)
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna :)
OdpowiedzUsuńEtam!Dziękuję, ale przecież mnie poznałaś:)Zwykły ludź;))
UsuńMiśka, nie wiedziałam, że z Ciebie taka sztuka! :-)
OdpowiedzUsuńNie napisałam jak na środku korytarza kolega uklęknął i zapytał czy zostanę jego żoną...jak już się rozwiodę z Sołtysem!!:)
UsuńAle reszta roku miała ubaw;)
Mój Tato ma już sporo po 80, a do dziś pamięta, jak został niesłusznie ukarany podczas lekcji religii, wysłany na korytarz, by tam klęczeć na betonie do końca lekcji. W tamtych czasach siedziało się na lekcji trzymając ręce za plecami, ksiądz bił też rózeczką po łapach, ale też i na gołą pupę. Tato takiej kary nie doświadczył :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast w podstawówce siedząc w ostatniej ławce na lekcji rosyjskiego mruczałam sobie refren popularnej wtedy piosenki Donovana...skończyło się wezwaniem Rodziców do szkoły :)
to była ta piosenka
http://www.youtube.com/watch?v=Zg-n7Yfm6wQ
Misia, Twoja historia jest nie do przebicia :)
UsuńBuziaki :*
No zobaczymy!Może znajdzie się ktoś odważny;)Buźka:**
UsuńMiśka, teologia? no.no.no :))
OdpowiedzUsuńno! Tyle ciekawych rzeczy, że ehh! :)
UsuńA ja zawsze mówię, że do kościoła nie chodzi się dla księży. No i w każdym zawodzie są i źli i dobrzy.
OdpowiedzUsuńHistoria z tyłeczkiem mnie się podobuje :)
Racja;)
UsuńBuźka
piersza!
OdpowiedzUsuńzajeuabym Ci kilkanaście postuff:PPP
ale ja siem nie rumienie!
UsuńJa już też nie ...chyba;)
UsuńAle wyciągnęłam wnioski - na wykładach krążyły karteczki:);P
Misia,to my po jednych pieniadzach.W 1984 na KUL-u mialam obrone magisterki z teologii wlasnie.Potem byla obrona z anglistyki i dwuletnie,podyplomowe z europeistyki.Gdzies tam paletal sie jeszcze doktorat z prawa rzymskiego.. Pozdrawiam serdecznie i tym bardziej serdecznie.amanda
OdpowiedzUsuńWzajemności!:)))))
Usuńmiśka- też tyle fakultetów zaliczyłaś???
UsuńMiska, jak bym miala opisac swoje tego typu wpadki to musialabys mnie zrobic wspolautorka bloga:)))
OdpowiedzUsuńTo może założę drugiego?:))
UsuńAle chyba zamkniętego;)
Czuję , że we cztery , bo oprócz Ciebie i Gagi na pewno i Michalina, miałabyśmy wieeele do opowiadania;)
Miśka!!!
UsuńNo nie mów, że nie;)))
Usuńmiałabym, ale nie opowiem, nawet tobie
Usuńja swoje mogę Cioci opowiedzieć, Tobie Miśka nie:))))
UsuńOj Futii!Grabisz sobie!
UsuńJa nikomu nie powiem;)
nie powiesz. opiszesz ;)))))
Usuńnigdy w życiu!:)
UsuńLaptop by się spalił;)
oj tam...:D
UsuńPierwsze spotkanie z opiekunka roku. Mamy powiedzieć coś o sobie, Za naszymi plecami wstaje chłopak i mówi, nazywam się... mieszkam w... (tu pada nazwa popularnego kurortu nadmorskiego)...
OdpowiedzUsuń-Bedzie meta na wakacje- mówię półgłosem do siedzącej obok dziewczyny.
- Poczekaj, najpierw buzi- słszę zza pleców.
Zgadnij, gdzie i z kim teraz mieszkam ;o)))
wow:)
Usuńsuper!
I dawaj namiary:**
No przecież mówię, popularny kurort nad morzem ;o)
UsuńSprawdziłam u wujka google;)
UsuńPierwsze miejsce za ciąg dalszy!
UsuńBył czas, kiedy i ja obraziłam się nie tyle na kościół, ile na samego Pana Boga!Wyrzuciłam go ze swojego życia na kilka lat. Na szczęście on mnie nie opuścił, ale to inna historia, może kiedyś opiszę.
OdpowiedzUsuńJa to takich wpadek chyba nie miałam. W każdym razie na gwałtu rety przypomnieć sobie nie mogę. Serdeczności.
Czekam niecierpliwie na odświeżenie pamięci:)
UsuńI na Twoje opowieści :) Buziaki
Haha! Uśmiałam się z tej sytuacji na wykładach;P Ale co prawda to prawa- w sutannie mój mąż też wyglądał uroczo:P
OdpowiedzUsuńCoś Ty! W sutannie tak dobrze nie widać:)
UsuńNasi mieli koszule z koloratką;))
No cóż, ksiądz to wszak facet, o czym oni sami dobrze wiedzą. A celibat to nie jest przykazanie boskie a pomysł ludzi, by majątków Kościoła nie uszczuplić. Ale tego to chyba się dowiedziałaś na studiach. Miewałaś wykłady z prof. Flisem? To nie jest pytanie z powodu zgrabnego tyłeczka:))), bo on to miał raczej kiepski. A nie mogłaś skończyć czegoś bardziej przydatnego do zwykłej pracy?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabel, Miśka pewnie by mogła skończyć nawet transplantologię, ale tam by sobie takich fajnych, nieużywanych tyłeczków nie pooglądała :)
UsuńAnabel - a Ty co przydatnego skończyłaś?
UsuńKtoś twierdził, że "Wykształcenie nie piwo, nie musi być pełne" ale oczywiście lepiej coś do pracy się uczyć a nawet skończyć.
Usuńna przykład co?
UsuńTo zależy od możliwości uczącego się, od zapotrzebowania rynku pracy, od srodowiska, w jakim przyszło żyć, od aspiracji własnych i siły przebicia. Uczymy się do życia a tylko niektórzy dla przyjemności :) (np. na studiach teologicznych czy humanistyczno-artystycznych :)).
UsuńNo, to "coś" trzeba samemu wyczaić, często należy iść na kompromisy "coś za coś". Nie wiem...
Ja miałam ten komfort, że najpierw zdobyłam zawód, który dawał kasę, a potem zrobiłam coś dla siebie;)
UsuńJa byłam raczej grzeczny i bezproblemowa. Ale zawsze podziwiałam takie niespójne duchy za odwagę. Kara wymierzona przez siostrę to delikatnie mówiąc ogromne przegięcie... Tym bardziej u tak małego młodego człowieka. Ja miałam zawsze b dobre doświadczenia z kościołem.. Dopóki nie poszłam na studia... Od tego momentu z reguły trafiałam na dziwnych księży... Ale tak jak piszesz.ksiadz to pośrednik, czasem marny ale to zależy czy jest księdzem z powołania czy z zawodu.
OdpowiedzUsuńJedno, co dobre, że upokorzenie zapamiętam do końca życia.Bardzo pilnowałam, żeby dobrze odzywać się do moich uczniów.:)
UsuńNie jeden ksiadz ma dobrze poukladane w glowie i na dodatek jest przystojny /smiech/!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Święta prawda;);P
UsuńUściski i zdrowia;)
Pff kara siostry bez sensu, a i zbrodni trudno się dopatrzeć w tej sytuacji. Za to bardzo spodobała mi się refleksja o dyrektorze i sekretarce, respect, w moim otoczeniu dużo osób po prostu nie wróciło do Kościoła po czymś takim.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że poszłaś na takie studia :D Fajnie. Ja tam na tyłeczki nie patrzę, ale bez obciachu o przystojnym księdzu mówię "Ale ciacho!!!" :D Nawet w obecności męża :P
Poszłam na te studia z zainteresowania mając już męża, troje dzieci i pożyteczny zawód:)
UsuńI myślę, że to jest ważne - robić w życiu to, co sprawia przyjemność:)
Teraz pracuję w drogerii i też mi się podoba:)
Brawo! Jestem pełna podziwu dla Ciebie MIśka!
Usuńno co Ty! Zawstydziłaś mnie!
UsuńNormalna jestem - myślę, że nie dałabym rady jak TY!
Uściski!
A to łobuzica z Ciebie! Cicha woda... :)
OdpowiedzUsuńno!A w podstawówce tłukłam dzieciaki!
UsuńAle się poprawiłam;)
Czy te "sekretarki" to dowod na to ze Bog tez mial prawo sie pomylic przy rekeutacji?
OdpowiedzUsuńKapeluchuff mam duzo na kacie ale wiecej grzechow nie pamietam:)
Myślę, że nie;)
UsuńPo prostu dał nam wolną wolę i pozwala dokonywać wyborów.:))
Jak patrzyłam jak Grześ uczy się wchodzić po schodach to nie raz korciło mnie, żeby wziąć go na ręce, ale wiedziałam, że musi kilka razy upaść, żeby nabrać wprawy:)Teraz śmiga aż milo;)
O, jeszcze ktoś po studiach teologicznych. Niestety, nasi wykładowcy raczej nie odznaczali się zgrabnymi tyłeczkami. Może dlatego, że nie było wśród nich zbyt wielu księży.
OdpowiedzUsuńMiska, na kolejne opowieści czekam :))
OdpowiedzUsuńWięcej..nie pamiętam;))
UsuńJa tez mam traume z przygotowania do Komunii. Ale u nas to proboszcz uczyl, darl sie jak nienormalny i walil linijka po lawkach, wyzywal (podobno byla z nas banda matolow), a takie spokojne, niesmiale dziecko jak ja podskakiwalo z przerazenia za kazdym razem. :)
OdpowiedzUsuńZa to w liceum juz zaczynalam pokazywac rozki. Zaraz w pierwszej klasie podpadlam polonistce. Nie znalam odpowiedzi do pytania na kartkowce, wiec probowalam obrocic je w zart. Niestety pani professor nie miala poczucia humoru i odczytala to jako impertynencje. Kazala mi wyjsc na srodek i odczytac moja odpowiedz przed cala klasa (wiesz jaki to byl dla mnie wstyd i tortura???), wraz z wlasnym zlosliwym komentarzem, z ktorego wynikalo, ze jestem bezczelna i nierozgarnieta. Oj, nie lubilysmy sie potem z pania professor. Ona gnebila mnie az do matury, a ja ucieszylam sie, kiedy na studiach doszla mnie informacja, ze zwolnili babe z pracy.
Ach, wspomnienia... :)
Tak już jest, że są ludzie i ludziska.Trzeba szybko zapominać o tych niefajnych, żeby cieniem nie kladło się na nasze życie, a pielęgnować te dobre wspomnienia!
UsuńStojąc u progu dorosłego, życia byłam bardzo bliska, decyzji o wstąpieniu do zakonu, był to szczególny dla mnie czas, dwie moje koleżanki wybrały tę drogę i idą nią do dziś, jednak widać, życie takie nie było mi pisane,dziś mam rodzinę, trójkę dzieci.
OdpowiedzUsuńJednak był tez czas, gdzie na pewien czas, odsunęłam się od kościoła, jednak wiara w to aby dawać dzieciom dobry przykład, jak i pewne rekolekcje sprawiły, że trafiłam znów na właściwą ścieżkę.
Zaglądam do Ciebie już bardzo długo, dziś oficjalnie:)
Dobrego dnia życzę:)
Ilona
CZy trzeba napisać taki wpis, żeby "Cichacze"się ujawniali?:))
UsuńPozdrawiam
Widać tak :)
UsuńChyba mogłabym należeć do klubu ludzi, którym gafy (niezamierzone wpadki) zdarzają się, może niezbyt często, ale za to z przytupem ... ;) A takie historie "z grubej beczki" niestety zawsze wiążą się z tą samą osobą - moim nauczycielem historii w liceum.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:)
Usuńwzajemnie;))
Ja takie rzeczy dość szybko wyrzucam z pamięci :P Czasami mi się nagle coś przypomni, ale wtedy odganiam te myśli, bo naprawdę nie lubię wspominać sytuacji, ktore były dla mnie bardzo krępujące :)
OdpowiedzUsuńZwykle też tak robię, stąd tylko dwie historie;)
UsuńNo ładnie ładnie... :o) Ja też w podstawówce byłem niezły ancymon - i tutaj i w Stanach ;))))))
OdpowiedzUsuńJa I Komunię miałem całkiem spokojną i jak się patrzy... Przygotowywała nas Siostra Dorota: wcielenie łagodności... Nie zapomnę jej do końca życia
Odnośnie tematu to powiem Ci, że w gimnazjum chodziła do równoległej klasy taka jedna Karolina (to imię od lat mnie prześladuje) - zgrabna szatynka o pięknych oczach i uśmiechu. Według mnie, jedna z dwóch najpiękniejszych dziewczyn w szkole. Chłopaki rozbierali ją wzrokiem, a inne dziewczyny żartobliwie dokuczały... Karolina nigdy bowiem nie miała chłopaka, ani nigdy żadnego nie chciała.
Rozpoczynając liceum w 2004, trafiłem z Nią do jednej klasy. Potem musiałem przerwać naukę i wyjechać do USA. Kiedy wróciłem do Polski, Karolina wstąpiła do zakonu!
Takie historie się przytrafiają ;)))
My mieliśmy kolegę w podstawówce -jakoś bez mówienia było jasne , że będzie księdzem:))
UsuńPozdrawiam:))
Z tą teologią to szacun :)) Też kiedyś miałam taki pomysł, ale minął. Pamiętam moją koleżankę, która studiowała teologię i ile było tam nauki, oraz moich kolegów, kleryków wówczas, jak opowiadali, czego muszą się nauczyć.
OdpowiedzUsuńHistoryjka z księdzem - dobra :)) Może się nawet ucieszył z tego komplementu ;)
A co do metod wychowawczych siostry, to brak słów. Zaraz się mi przypomniała powieść " Drewniany różaniec" ....
Słyszałam l tej powieści -jakoś mnie nie ciągnie do jej przeczytania - za to zaczęłam właśnie Monopol na zbawienie Szymona Hołowni i Szału nie ma jest rak - księdza Kaczkowskiego - jestem oczarowana!
UsuńMocna jest.
UsuńO księdzu Kaczkowskim gdzieś czytałam, wywiad z nim, bardzo ciekawy ,a książki nie znam.
W sumie nieważne co się skończyło,byleby dobrze sobie radzić w życiu:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZuzaL.
Można być nawet babcia klozetową - nie to świadczy o wartości człowieka;))
UsuńPozdrawiam i witam - bo o ile mnie pamięć nie myli(a czasem myli:)) jesteś po raz pierwszy?
O dużo, dużo, za dużo by pisać :P
OdpowiedzUsuńNiki, dawaj:));P
UsuńNie, ja to kiedys byłam jak Ania z Zielonego Wzgórza. Gdzie nie poszłam to gafa :P
UsuńGdy miałam coś z pięć lat ubzdurałam sobie, że w kościele będę trzymać ręce jak ksiądz - rozłożone :) No i trzymałam, póki mamcia nie dostrzegła :P
no Kochana :) to ja nie wiedziałam, że Ty takie ziółko :) ja na religii miałam księdza z fajnym tyłeczkiem i błękitnymi, jak Ocean Spokojny oczętami. tak go zaczepiałyśmy i wywracały oczami, że zrezygnował z pracy w babskim liceum i wyjechał za granicę :) ja też mam złe wspomnienia z I komunii, kiedy mnie katechetka odepchnęła z rzędu i kazała iść z boku, bo "niepełnosprawne dziecko nie nadaje się żeby iść do komunii". później, kiedy dewotki wytykały mnie palcami i szeptały za plecami poczułam, że kościół w niczym nie jest lepszy od innych miejsc. poza tym kościół nie jest przygotowany na przyjęcie niepełnosprawnych. wysokie schody, często bez poręczy, brak podjazdów dla wózków. to po co chrzanią, że kościół to miłosierdzie i, że dba o tych najbardziej zagubionych. prawdziwą wiarę mam w sercu i to mi wystarcza.
OdpowiedzUsuńPolly ,bardzo mi przykro>wiem niestety, że tacy ...(wykasowałam brzydkie słowo) się trafiają.
UsuńJa dla równowagi znałam wielu wspaniałych i tylko kilku taki, że aż mi wstyd za nich;/
I cieszę się (pewnie nie powinnam)że będą mieli oddane według zasług.
Przypomniałam sobie Artura od Siostry Małgorzaty - Artur jest ...Skarbem - nie waham się użyć tego słowa.
Jak Artur zadzwonił na Podniesienie nie mogłam opanować łez.:)
Misiu, Ty nie mogłaś opanować łez jak Artur zadzwonił na podniesienie, ja natomiast nie mogłam ich opanować przez całą mszę jak męża brata córka grała na gitarze i śpiewała na mszy, która była odprawiana za moją Teściową. Karolcia (22 lata) ma tak piękny głos, że te nasze gwiazdy chować się powinny po kątach...
Usuń(po 50)
zeby nie bylo, ze nie bylam...
OdpowiedzUsuńjestem rozczarowana...
Usuńze jestem?????
Usuńoj tam, że jesteś to bardzo się cieszę,ale nie musisz się meldować!;))
Usuńno to co ja mam robic, he??
UsuńMasz rację - rób co chcesz:)Bądź!
UsuńMam nadzieję, że Cię nie zgorszyłam:)
mnie?
Usuńkochana
niestety, niestety nie :PPP
a na @zaglądasz?
Usuńa bo co?
Usuńwiem, napisalas
ale nie mogie na wszystko odpowiadac
nie wyrabiam na zakrentach
Ostrusi naszej tez nie odpisalam - zapytaj
chyba pojdem spac....
Hahaha, no ciekawa jestem miny księdza :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszyscy grzeczni.
OdpowiedzUsuńBędąc już kobitką po 40 byłam z mężem w kościele. W pewnym momencie podchodzi do nas mały 3-4 letni piegowaty, rudy chłopczyk. Mąż nachyla się i mówi do mnie: Patrz Dyzio przyszedł do nas. Wybuchłam głośnym śmiechem, ile oczu było na mnie zwróconych to nie wiem, wiem natomiast, że nie mogłam opanować śmiechu i wyszliśmy z Mszy.
Wychodzę z tramwaju i słyszę za sobą miły męski głos: Pozwól żabciu i podał Pan Pani rękę wychodząc. Spojrzałam na kobitkę (przepraszam wszystkich) gruba, brzydka baba i moje skojarzenie - to nie żabcia, ale ropucha. Szłam ulicą i śmiałam się sama do siebie w głos. Co myśleli przechodnie to nie wiem, ja natomiast śmiechu nie mogłam opanować, a jednocześnie mi było wstyd za tak głupie zachowanie.
(po 50)
pomyliłam Marsylię z Toskanią, jeszcze się palę ze wstydu!
OdpowiedzUsuńNo dobra, przemyślałam ... niektórymi historiami trzeba się podzielić.
OdpowiedzUsuńUffff ... dziś to mi łzy śmiechu lecą ale wtedy do śmiechu mi nie było, szczególnie po powrocie z wycieczki, na której weszłam Panu profesorowi do łóżka, co prawda tylko przycupnęłam na brzegu, no ale co było to było (chociaż naprawdę NIC nie było!) ... Jak to się stało - długo by opowiadać, w każdym razie zupełnie to było niewinne z mojej strony.
Do dziś nie wiem co sobie pan profesor pomyślał :/
Co do ładnego tyłeczka księdza to na pewno było mu przyjemnie, zawsze to komplement.
OdpowiedzUsuńNatomiast od znajomej słyszałam taką historię:
Pełen kościół ludzi w oczekiwaniu na rozpoczęcie mszy. Spowiedź przed Wielkanocą, cisza, rozmodleni ludzie. Kilku księży w konfesjonałach spowiada. Po kościele blisko ławki, w której siedzieli rodzice chodzi kilkuletni chłopczyk i z zaciekawieniem co chwila zerka do jednego z konfesjonału, w którym siedzi ksiądz. Nagle całą siłą swojego kilkuletniego głosiku oznajmia rodzicom: "A ten pan to się chyba zesrał, bo tak cicho siedzi"
""jak ktoś mi mówi, że przestał chodzić do kościoła, bo jakiś ksiądz, czy ktoś...to odpowiadam - czekasz na ważne spotkanie z dyrektorem,obrażasz się na niego jak Ci sekretarka zalazła za skórę? ;)""
OdpowiedzUsuń- super komentarz!
Oj, miałbym do opowiedzenia, ale - wolę to między słowami zaznaczać na blogu :)
OdpowiedzUsuń