piątek, 6 grudnia 2013

przyznam szczerze - miałam fefra!

Faceci są nieobliczalni!
Szaleją nie patrząc jakich szkód narobią!
Byle się pokazać, przemknąć z siłą wodospadu, dotrzeć do szpiku kości.
Dość już!Protestuję!
Wczoraj wracając z pracy ulał już tak,że  przemarzłam niesamowicie - do dziś mnie telepie!
Nie trzeba było chudnąć, to nie byłoby problemów z utrzymaniem równowagi!
A tak szłam jakbym była po dwóch.....bombonierkach ;)
Za młodu ( za młodszego młodu!) waga oscylowała w granicach 43-47 i dziadek wołał "Miśka klamotów se w kiejde wsadź, coby cie wioter nie porwoł!"
Oj przydałyby się te kamienie!
Dziś na szczęście wolne, ale po chleb musiałam śmigać!
Nie ma to tamto - na głowę czapka (która niezmiennie wywołuje śmiech wszystkich wokoło - PONOĆ wyglądam jak kura -zdjęć nie przewiduję!) pod kurtkę dwa swetry, które sprawiają , że wyglądam jak ludzik "MISZLĘ"

Te zdjęcia różni..25 minut!

Na pierwszym niebo takie....




Na drugim.......białe szaleństwo!


Sołtys wziął Grześka na ręce i pokazał - dziecko trwało w ...zachwycie!

Za to po wczorajszej burzy z piorunami nie ma śladu i wiatr jakby troszkę ustał.

Przypominam, że nie lubię zimy i tęsknię to lata!
I nigdy nie narzekałam,że za gorąco!

Z utęsknieniem czekam na wieczór - zrobiłam syrop z cebuli, przyszykuję gorącą herbatkę (oraz termofor po babci) i do wyrka!

43 komentarze:

  1. Tylko nie wybieraj się tak: TAK... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojemu nie byłoby źle! byle nie TAK

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie tylko kubki nas łączą ale i zwiewne obie byłyśmy w młodości:)
    U nas jeszcze dmucha.A że jestem raczej wrażliwa na pogodę,to w środku też mnie miota;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W młodszej młodości!!
      teraz tez jesteśmy młode;PP

      Usuń
  4. nie zadajem siem s nieznajomymi !!! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ten nieznajomy o pozwolenie nie pytał!
      wydmuchał, narobił szkód i udaje, że go nie ma;))

      Usuń
    2. Miśka,u cię ostatnio jak nie posunął kot to wydmuchał Ksawery,ogarnij siem:D

      Usuń
    3. nie lubię Ksawerego!
      a, właśnie, co to było z tym kotem, miało być rozwiązanie zagadki
      przegapiłam?

      Usuń
    4. Hesed! Dobrze, że Rybeńka dziś świętuje,bo też by się przyczepiała;))
      ale widzę, że godnie ją zastępujesz;*

      Usuń
    5. już wiem :)))))))))

      Usuń
    6. Olga,zagadka.Jakie imię dostaną chłopcy urodzeni w sierpniu przyszłego roku?;)

      Usuń
    7. hesed, nie mam pojęcia :)
      Bartłomiej???
      byle nie Ksawery ;)

      Usuń
  5. u mnie jest obrzydliwie, choć dalej od centrum wiania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najlepiej w domu! M miarę ciepło i nie wieje.

      Usuń
  6. ja wczoraj, w ramach odzwyczajania od komputera, wysłałam Młodom z tatusiem na łyżwy. po pół godzinie przeraziłam siem podmuchów i kazałam im wracać. nie było takiej opcji. mało ludzi - całe lodowisko ich. dziś też wieje potwornie. mam nadzieję, że to ostatnie podrygi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja dziś pojechała do koleżanki na łyżwy,I nie wiem jak wróci, bo do nas dojeżdża się pod górę i tir zablokował jezdnię;((
      stanął w poprzek!
      Junior przyszedł pieszo!

      Usuń
  7. u mnie na razie straszy śniegiem, ale zimulka coraz bliżej :)
    kocham +35 w cieniu :)))))) i suszę też kocham :)))) i już nigdy nie będę narzekać na to, że wiecznie i bez przerwy muszę podlewać balkon :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj burza z piorunami????? Kurczę, a wydawało mi się, że stosunkowo niedaleko od siebie mieszkamy....

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje dzieciaki utkneły dziś w szkole, lekcje kończyli o 16, w domu byli o 18, a tylko dwa kilometry są. U mnie w Holandii deszcz ze śniegiem, ale orkan poszedł już . Wczoraj to jakiś armagedon był normalnie.
    Buziaki,!

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie Bobasek-wichurasek! Nie narobił szkód, troszkę tylko postraszył...

    OdpowiedzUsuń
  11. My Ksawerego zza okna oglądamy i słuchamy, bo dmucha tak, że spać nie daje, ale na szczęście wychodzić nie musieliśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A u mnie śniegu nie ma. Nawet mrozu nie ma. Za to Ksawcio jest ;)) a ja skrzypię jak stara szafa :/

    OdpowiedzUsuń
  13. nniezle te dwa zdjęcia i kontekst!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe ile osób tak od razu, bez kontekstu, wiedziało co to są "fefry" ;-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z kontekstem czy bez,ja nadal nie wiem:)))

      Usuń
    2. ;-)) Z wielkopolskiego na polski: bałam się. Część Poznaniaków, uważając, że mówi całkiem bez gwary, powie: "miałem stracha" , nie przejmując się odmianą słowa "strach" ;-))))))

      Usuń
    3. wybieram się do Poznania latem celem podszkolenia:)
      na razie znam tylko"trzymie sie":)
      na nas mówią Krzyżaki i też słyszy się"miałem stracha":)

      Usuń
    4. Hased - bo to znów nie tak daleko ;-))))

      Usuń
  15. myślałam,że różnice w w mowie potocznej zacierają się,a jednak niedawno pewna pani pod Koninem bezbłędnie wskazała skąd jesteśmy,słuchajac jak mówimy:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem czy to pozostaje w genach czy podświadomości, ale mój tata pochodził ze wschodu. Jako młody chłopak bardzo się wstydził swojego akcentu i wyzbył się go całkowicie. Przyjechał na studia do Poznania i jak poznali się z moją matką nie zorientowała się skąd jest. Zaraz po 50-ce dostał udaru mózgu, a w konsekwencji afazji. Nie potrafił nazwać podstawowych przedmiotów, wiedząc co to jest. Gdy rehabilitacja zaczęła dawać efekty pierwsze słowa jakie zaczęła wypowiadać były Jego pierwotnymi. Np wschodnie "meszty" na określenie zamszowych butów. Czyli pojęcia gwarowe, specyfika akcentu może być kontrolowana, ale tylko do pewnych granic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście "...jakie zaczął wypowiadać..." nie zaczęła ;-)

      Usuń
    2. a możesz opowiedziec dalszy ciąg tej historii?tata z pozostał już przy gwarowych pojęciach czy kontrolował znów co mówi?bardzo ciekawa historia.

      Usuń
    3. Najpierw tylko te słowa wschodnie i .... przekleństwa wszystkie, a najgorsze ;-))) nawet takie, których wcześniej, przy mojej świadomości, nie używał ;-))) Potem dochodziły następne słowa, także wschodnie (najczęściej kalki z ukraińskiego, bo dzieciństwo spędził w Medyce, na granicy z Ukrainą). Okropnie się wściekał, gdy go nie rozumieliśmy. Tylko, że większość tych słów, np te meszty, słyszałam pierwszy raz w życiu. Zadziwiające było to, że używał pojedynczych słów, nie umiejąc ich nawet łączyć w podstawowe zdania, np zamiast "chcę jeść" potrafił powiedzieć "głodny" i pokazywał na siebie. Prawie w ogóle nie używał czasowników, a jeśli to w bezokoliczniku. Ale.... śpiewał bezbłędnie kolędy. Czyli z linią melodyczną i to, czego nauczył się we wczesnym dzieciństwie. Po jakiś 2 latach zaczął pisać, ale jak dziecko w pierwszej klasie - proste słowa, w wąskich liniach zeszytowych. Znał głoskę, ale musiał od nowa uczyć się jej wyglądu, literowego zapisu.
      Nigdy nie odzyskał całkiem sprawności. Żył 5 lat po udarze i dostał kolejny.

      Usuń
    4. Mózg jest nieodgadniony.
      Siostra mojej cioci, bardzo dystyngowana, wytworna i stateczna pani, starej daty, która zawsze dbała o poprawność języka, nigdy nie przeklinała, nawet lekko. Po udarze jedyne słowa jakie wypowiadała, to były najcięższe przekleństwa. Wkrótce zmarła.

      Usuń
    5. Niesamowite.Zastanawiam się nad moim tatą,chorym na alzheimera.Czasami nie może wysłowic się,mówi słowo wytworzone przez mózg chyba,a może to słowa niemieckie?tata przeżył okupację wywieziony z rodziną do rzeszy.

      Usuń
    6. Hesed - a wiesz, że to całkiem możliwe. Jeśli dopiero tam, w Niemczech uczył się niemieckiego potocznego, ze słuchu, to mogą to być słowa, które trudno będzie odnaleźć w słowniku.
      Tak jak Olga mówi: mózg jest nieodgadniony. Zresztą pierwszym słowem, które powiedział mój tata, gdy odzyskał przytomność było "kurwa mać" jako protest przeciwko wkłuciu, jakie robiła pielęgniarka. Myśmy płakali ze szczęścia, że oprzytomniał, więc ta "kurwa" brzmiała jak bajka ;-))))))

      Usuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)