środa, 4 grudnia 2013

Sprawozdanie ;)

Przygotowana do recitalu byłam już dużo wcześniej.
Na szczęście w sobotę przymierzyłam jeszcze raz to, co miałam założyć i ...kicha.
Nie ma się co dziwić, schudłam 14 kg i to widać.
No to na ratunek do koleżanki.
Oj, nie było łatwo..nie cierpię przymierzania!
W dodatku koleżanka ma troszkę inny gust, a poza tym ma o tyle lepiej, że każdy ciuch zyskuje na urodzie NA NIEJ!

W końcu wybrałam jedną sukienkę w której się w miarę dobrze czułam i buty na wyższych obcasach.
W domu okazało się, że jednak czerwony żakiecik w ogóle nie pasuje.
No to do Zolinki!
Dała mi śliczną czarną bluzeczkę i kazała przymierzyć wizytowe spodnie.
Spojrzałam na nią z politowaniem - ona waży tyle, co dobrze wypasiona gęś! W porywach do 55 kg!
Ale posłuchałam.
Zapięłam się nawet, ale westchnęłam, że nie mogę oddychać!

- "to nie oddychaj! na Bajora jedziesz, możesz się poświęcić!"

Łatwo mówić.
W poniedziałek zjadłam skibkę z pasztetem -więcej nie mogłam, bo żołądek jak na supełek i wieczorem dopięłam się bez problemu.
W Operze poznańskiej bywałam w lepszych czasach , teraz po schodach szłam na ugiętych kolanach .






W głowie kołatała mi myśl - uważaj, bo chwycił mróz, jak rypniesz pyskiem na dziób, to więcej ludzi będzie miało uciechę, niż z podobnego upadku Maciusia!( kto czytał Musierowicz ten wie!)
Byłam chyba pół godziny wcześniej.Rozglądałam się uważnie szukając jakieś znajomej twarzy!
W pewnym momencie po drugiej stronie zobaczyłam ...Posłańca!Nie było szans go złapać;/
Miejsce 17 , po mojej lewej stronie, zajmowała kobieta -włosy dłuższe od moich, lekko falowane, okulary, czarny sweterek z koronkowymi wstawkami na rękawach, czerwono - malinowa, długa spódnica, czarne buty ze złotymi paskami na obcasach.Czarna torebka z wiszącym małym osiołkiem, mały, okrągły, złoty zegarek na lewej ręce, komórka nokia.Nie znam,ona chyba mnie też nie - przynajmniej nie widziałam żadnego gestu, uśmiechu, czegokolwiek, co by sugerowało, że wie dlaczego ja tam jestem.
Dwa miejsca po prawej stronie były długo wolne.Potem jednak przyszła para, której też nie znam.

Siedziałam tak blisko ..nikt nie zasłaniał, a gdy pogasły światła zapomniałam, że na widowni jest ktoś jeszcze:)))
Pierwsza piosenka i...już polały się łzy.W czasie gromkich braw dyskretnie wyczyściłam nos;))
Potem już tylko słuchałam, słuchałam, słuchałam.
Koniec przyszedł niespodziewanie.Oburzyłam się, że to już! Nawet trzy bisy nie nasyciły!
Nie wiem jakim cudem (bo u mnie z pamięcią różnie) z podziękowań zapamiętałam jedno nazwisko.

Poczekałam aż wszyscy wyjdą, wzrokiem "omiotłam "jeszcze całą operę - z tego miejsca nigdy nie patrzyłam -zwykle były to dalekie miejsca, często balkonowe.
Zapatrzona nie zwróciłam uwagi, że mija mnie Posłaniec.
Powiedział coś, co wcześniej Bajor i  już wiem, jak się Posłaniec nazywa:)))))))))))))))
Ale oczywiście nie chciał puścić pary z ust;/
Już wiedziałam , że nie odpuszczę!
Odebrałam płaszczyk z szatni i poszłam czekać na autograf.
Dostałam na zaproszeniu, bo płyta była poza moim zasięgiem.
Ale jeszcze czekałam, żeby w dogodnym momencie zrobić zdjęcie.
I wtedy znów zobaczyłam Posłańca - był po drugiej stronie holu,tej zastawionej stolikiem i krzesłami (żeby tłum nie zdeptał Artysty dającego autografy)
Ludzi zostało mniej, podeszłam i znów naciskałam, żeby powiedział komu zawdzięczam taka radość.
Nie chciał powiedzieć, a na mój tekst, że przez niego zejdę na zawał odparł

nie może pani zejść na zawał, bo bym już nigdy nie mógł przyjechać do pani z różą!

No bądź mądry, pisz wiersze!!
Zapytał tylko czy mam płytę do podpisu, zaprzeczyłam.
Uśmiechnął się, poszedł po płytę, dostałaś autograf na niej i zdjęcie.



Czułam, że znów wzruszenie ściska mi gardło.
I tylko usłyszałam jak mówi - niech pani nie płacze, takie rzeczy się zdarzają!

Panie Bartoszu!! Nie odpuszczę..:))
Wiem, że takie rzeczy się zdarzają..chcę osobiście podziękować:)))

42 komentarze:

  1. Bajor z bonczkiem.
    Plus osobista dedykacja... glowa mala od szczescia.

    OdpowiedzUsuń
  2. No Miśka:)))
    super Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Achhhh... no można pozazdrościć :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Misiu, toż to brzmi jak film!!!!
    Super, super, super! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, alucha. historia iście filmowa. aż łezka mi się w oku zakręciła.

      Usuń
  5. Miśka! Super :)
    Cieszę się, że miałaś tyle radości,
    a wyglądałaś jak Milion Dolarów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i pięknie. Cieszę sie.

    Ciekawe kiedy znowu z różą przyjedzie :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale cudna historia!!!
    Miśko, doszłaś już do siebie po takiej ilości niespodzianek???
    I ten Posłaniec...:)
    Cieszę się razem z Tobą :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę,że na ten piękny gest zdobył się sam Artysta.Takie cuda się zdarzają:))
    A Ty,zasługujesz na nie,jak nikt inny!
    Pozdrawiam
    Z.Z.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szacun. Czytając aż się z radochy - wzruszenia łezka kręci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale miałaś frajdę. A ten Ktoś kto Ci ją zapewnił to fajny Człowiek

    OdpowiedzUsuń
  12. posłaniec=darczyńca?
    bo już zgoopiałam :(
    cudowne emocje Misiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff
      Jak dobrze że nie tylko ja nic nie rozumiem!

      Usuń
    2. ja też się trochę pogubiłam

      Usuń
    3. Bez emocji trudno żyć!

      Usuń
    4. Posłańca nie znałam wcześniej! Skąd wiedziałby o moim marzeniu, skąd numer telefonu i adres??

      Usuń
    5. Dziewczynki
      Cos rozumiecie?

      Usuń
    6. Ja już wiem więcej!
      Ta, Która Wie Wszystko przysłała mi namiary!
      Posłaniec jest ...tenorem!!!!!!!!!!!!!
      fiu fiu;)))

      Usuń
    7. Miśka - ja tesz nic nie rozumię. skoro go nie znałaś, to skąd miał Tfuj adres i numer?

      Usuń
    8. Dlatego zamierzam Go dusić, żeby powiedział kto jest Sprawcą!:))

      Usuń
    9. szczerze - matematyka kwantowa wydaje się prostsza niż Miśkowe zagadki ::))

      Usuń
  13. No normalnie wzruszyłam się.
    Cieszę się z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  14. No to siedzmy i placzmy ze wruszenia i zazdroscmy tej pieknej hostorii::))

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja myslalam ze jednak darczynca sie ujawni :)

    OdpowiedzUsuń
  16. no to się działo :-) piękny prezent w piękny czas :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Miśka! no normalnie..Wenezuela :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Serial brazylijski jak nic! Czekam na następne odcinki:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Misia, ale przeżycia! Nieprawdopodobne!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochany Darczyńco... nie trzymaj nas tu wszyskie w tej niewiedzy !!! Kochamy Miśkę, cieszymy się z Nią, ale ciekawośc nasza równie wielka jest :))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Misiu, to się robi zbyt tajemnicze,normalnie napięcie rośnie jak w filmie ;)Zazdroszczę takiego wielbiciela! Ja też chcę !!! A swoją droga cudnie wyglądałaś-elegancka,rozpromieniona i ten makijaż...Sołtys nie był zazdrosny? :))) Uściski dla całej rodzinki.

    OdpowiedzUsuń
  22. To chyba najpiękniejsza historia napisana przez życie,jaką znam.

    OdpowiedzUsuń
  23. och jak ja bym chciała, żeby mnie kiedyś taka przygoda spotkała :)

    cudowna historia!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli osoba, która się do tego przyczyniła, chciałaby się ujawnić, to by to zrobiła. Nie dociekaj, Miśka. Daj spokój i ciesz się prezentem. Z Pana Bartosza nie masz szans wycisnąć prawdy. A płyta była z puli Michała Bajora, gdy się dowiedział o historii, postanowił wzbogacić prezent dla Ciebie.
    Gall Anonim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że mój wpis jednak spowoduje, że się Darczyńca ujawni :))
      Wiem, że płyta, była od Michała Bajora, bo widziałam jak dawał klucz od garderoby.
      Ale o tym wie Darczyńca, albo ...Kronikarz:)))
      Bardzo serdecznie dziękuję!♥

      Usuń
    2. I tu nalezy powiedziec "amen" i zamknac te piekna historie, ktora dowodzi, ze swiat jest ciagle pelen ludzi o dobrym sercu.

      Usuń
    3. tez anonim ale normalny6 grudnia 2013 11:06

      Kontynuujac mysl Stardus: ..." ze swiat jest ciagle pelen ludzi o dobrym sercu" .... i "anonimow", ktorzy nie musza byc trollami ale milymi, niesmialymi, skromnymi ale jakze wielkimi ANONIMAMI :D, kochanymi anonimami w czynie :)

      Usuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)