niedziela, 19 stycznia 2014

Jak Sołtys sprawia, że uginają mi się kolana..

Poszłam wczoraj do pracy na 14, a i tak myślami byłam w domu!Cud, że kasa mi się zgadzała!
Do domu wróciłam przed 21.W drzwiach przywitał mnie Sołtys z Grześkiem na ręce i  słowami 
- mamy problem.
Zanim wytłumaczył, że Grzesiu nie siusia, tylko wstrzymuje, popuszcza, płacze to zrobiło mi się słabo.
Zjechałam przy drzwiach i przez dłuższą chwilę łapałam oddech.
Wiem, że to i nerwy i przemęczenie.
Oczywiście poradziliśmy - ciepła woda z karą dębu i Gzubek siusia do miski.
Wieczorem znów wysoka temperatura, ale jednak mniejsza na szczęście.
Nocka średnia, ale za to pospaliśmy do 11.
Z podawaniem antybiotyku nadal cyrki, ale dajemy radę.Oprócz tego osłonowe na jelita, diprolene do smarowania...
No i tylko mama...
Przemyślałam wszystkie za i przeciw (80% płatne i bez premii) ale jednak pójdę na opiekę.
Nawet nie wezmę Małego do lekarza, tylko podjadę z kartką z pomocy doraźnej - tam wszystko napisane.
Mam nadzieję, że to wystarczy.

Dziś mały ma tez lepszy apatyt - zażyczył sobie MIESIO I RYSZYK
ufff:)




wczoraj i dziś

18 komentarzy:

  1. Oby jak najszybciej ta infekcja minęła! Dobrze, że pojedziesz sama, Grzesio powinien teraz siedzieć w ciepełku. Misiu, trzymajcie się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nerki, nerki, nerki! Wiem jak to potrafi wkurzać i boleć!
    Współczuje Grześ! Trzym się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. całuję,Miska:**
    bardzo Ci współczuję ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. kora dębu pomaga?

    jak już apetyt wraca, jest dobrze, trzymam kciuki, by już sobie paskudztwa poszły.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak apetyt dopisuje to juz wlasciwy kurs! oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  6. mądra, kochająca, cudowna mamusia!

    OdpowiedzUsuń
  7. zdrówka dla Grzesia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka dla Grzesia!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzielni jesteście bardzo!
    Ponoć troskliwa opieka to 60 % sukcesu przy zwalczaniu choroby.
    Serdeczności wielkie dla Grzesia:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, jak mój Jerzyk miał taką infekcję. Kora dębu w misce była niezawodna. To minie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuję, też bym nerwowo się wykończyła...
    Kiedy to wreszcie minie ??!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, można by mieć dużo dzieci, gdyby nie chorowały! Ile to kosztuje nerwów, to wiedzą tylko mamy!

    OdpowiedzUsuń
  13. ja się z Grzegorkiem tulam :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie infekcje wspominam jak koszmar. Zdrowia! i sił...

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech i 80%, byle o malucha zadbać należycie! Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozostałe procenty dochuchają blogowe ciotki:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Apetyt to dobry znak, oby teraz juz poszło z górki, trzymajcie się

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)