Jak mama zaczyna czytać blogi to zaraz gramolę się na jej kolana i pokazuję, że chcę miau!
Czyli blog Kotkowej cioci!
Najbardziej lubię filmiki, ale zdjęcia koteczków też mogą być.
Już nawet mama pytała tatę, czy lubi koty, a tata zapytał, czy upadła na głowę?
I dopiero kilka dni temu wydało się, że Ciocia przysłała dla mnie prezent, tylko mama schowała, bo miałem za dużo czekolady.
I jak w końcu pokazała co i jak to cieszyłem się tak, że mama nie nadążała robić zdjęć!
Na pierwszy ogień poszedł kalendarz..
nie wiedziałem, że tam są niespodzianki...
potem miałem kłopot z wydłubywaniem.......
mama!pomóż!
błogi uśmiech mówi wszystko!
Nie chciałem się podzielić...przecież te czekoladki takie maluśkie -akurat dla dzieci;))
A potem dostałem własne kotki!!
każdy inny!:)
aż wzdychałem...
i ten...
i ten....
i jeszcze....
i ten MIAŁ;)
ten też....
i jeszcze raz...potem drugi i trzeci....
tata!!!!!!!!!!!!!oć!!!
"tu miał ci" (tu jest dużo kotków!)
*wczoraj kotki ukoiły płacz Gzubka po antybiotyku (paskudny jest, a mały nie chce popić)
To sie ciocia spisala na medal:-) Grzesiu wracaj do zdrowka!Pozdrawiam Was cieplutko!
OdpowiedzUsuń:-)))
OdpowiedzUsuńDzieci lubią prezenty ale i potrafią okazywać radość :-)
Jak tam zdrówko Grzesia ?
Ile radości!!!!!
OdpowiedzUsuńPrezent roku:)))
OdpowiedzUsuńNo to ciocia trafiła w dziesiatkę ;)
OdpowiedzUsuńDobry prezent w dobrym czasie.
OdpowiedzUsuńAle już chyba powoli ku dobremu?
Kotkowa Ciocia :))) Podoba mi się. :))
OdpowiedzUsuńCałuski dla Grzesia :)
kolejna, cudna opowieść o Grzesiu!
OdpowiedzUsuńaż się uśmiechnęłam :) Grzesiu to prawdziwy słodziak, tak jak jego ukochane kotki :)
OdpowiedzUsuńnie ma nic piękniejszego na świecie, niż uradowana buzia dziecka :))
Koty są dobre na wszystko. Nawet na wstrętny antybiotyk;)
OdpowiedzUsuńI co? Można uradować dziecko bez wydawania kilku stówek? Można! I to jak! Brawo Kotkowa Ciociu!
OdpowiedzUsuń