Wczoraj około 18 zadzwoniła Lusia, że Grześ ma 40,5 temperatury i się trzęsie.
Pojechałam do domu, podałam przeciwgorączkowe, ponosiłam, Zostawiłam śpiącego w ramionach taty.
Po powrocie z pracy pojechaliśmy do lekarza do Poznania.
Grześ ma zapalenie układu moczowego.
W nocnej aptece wykupiliśmy leki - chyba z drobinkami złota, bo ceny powalające.
Podawanie leku - jeden trzyma, drugi podaje wpuszczając od wewnętrznej strony policzka.
Krzyk i płacz...ale trzeba.
Płakał przy siusianiu i wstrzymywał, więc ratowaliśmy się kąpielą w korze dębu.
Nocka ciężka, koło 5 zasnęliśmy na spokojnie.
Miałam iść do pracy 7.45 - 20.30 na szczęście koleżanka poszła za mnie do czasu, aż Sołtys wróci z pracy, wtedy ja pojadę.
Jutro i poniedziałek mam wolny, w przeciwnym razie wzięłabym opiekę.
Dziś Mały bledziutki, z podkrążonymi oczkami, ale spokojny i siusia bez problemu.
Wycałowany od blogowych ciotek :)
Nie mam czasu na czytanie i komentarze -rozumiecie.
Misiu, szczerze współczuję. jakie ja miałam szczęści, że Młoda w ogóle nie chorowała i nie choruje.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że mimo tych podkrążonych oczu jednak idzie ku lepszemu.
:*
Praca i małe wiecznie chorujące chłopaki. Wiem i dlatego z wielkim zrozumieniem trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia Grzesia-;))
OdpowiedzUsuńdo nasiadówek najlepsze jest Tantum Rose, robiłam z tego swojej córce po operacji przeszczepienia moczowodów...siadała w misce i mniej bolało....
OdpowiedzUsuńbiedny Grześ ....niech szybko wraca zdrówko:)
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Biedak. Antybiotyk powinien pomóc. I pewnie powinien jeszcze dużo pić... Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję :(
OdpowiedzUsuńBiedak Grzesio,
drogi moczowe to bolesna sprawa :(
Jejku jaki bidulek ale mu się przyplątało:( buziaczki od ciotki i dużo, dużo zdrówka:)
OdpowiedzUsuńBiedactwo, w takim razie życzę dużo sił i zdrowia i dołączam się do blogowych ciotek ślących buziaczki. :*
OdpowiedzUsuń:,*********
OdpowiedzUsuńnie wiem czy Grzes może ale sok z żurawiny zbawiennie dziala na te sprawy, sama sie leczyłam. Niech dużo siusia.
OdpowiedzUsuńJa z kolei suszoną żurawinę jadłam, przy zapaleniu pęcherza.
UsuńDużo zdrówka i szybkiego powrotu do zdrowia Grzesiowi życzę.
:*****
OdpowiedzUsuńRozumiemy*** Zdrówka dla Grzesia:-).
OdpowiedzUsuńrozumiemy - cierpliwości i zdrowia!
OdpowiedzUsuńwycmokany i wyściskany!!!
OdpowiedzUsuńzdrowiej, Grzesiaczku! Dużo sił wam życzę
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuń:*****
zdrówka dla Grzesia i dla Was też:***
OdpowiedzUsuńO rany !! Współczuję Grzesiowi i mam nadzieję ,że już całkiem dobrze...
OdpowiedzUsuńJeju... Życz mu zdrówka ode mnie:)
OdpowiedzUsuńSłoneczko maleńkie takie chore, ciocie się martwią. Gzubku wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńBiedny Grzdylek! Znam ten ból doskonale, niejedno zapalenie pęcherza poza mną. Wyobrażam sobie, jakie to cierpienie przynosi takiemu maluszkowi... Zdrowiej, chłopcze! I bardzo uważaj zimą na ,,doły''!
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Grzesia i cierpliwości dla mamy. Biedactwa, mam nadzieję że już lepiej.
OdpowiedzUsuń