Najpierw rano pojechała z Lusia oddać krew, a potem pojechaliśmy do wielkiego miasta.
Na początku wcale mi się nie podobało!
To moje pierwsze wyjście do galerii - tyle ludzi i nowe doznania.
Na szczęście mam siostrę!
Trzymała mnie na rękach i pokazywała, że nie ma się czego bać!
Potem dziewczyny gadały o różnych sprawach...o chłopakach,o szkole....o morzu...o blogowych ciociach - znam już kilka..i ciągle się chichrały...!
A ja dostałem zestaw frytki z paluszkami rybnymi...
Frytki jadłem drugi raz w życiu i z sosem smakowały mi zdecydowanie lepiej ;))
Lusi nie chciałem dać - miała swoją bułę!
a ja byłem głodny!.....
Potem sobie troszkę pobiegałem...
potem podziwiałem widoki!
Piękne jest to miasto, mimo braku słońca!
Potem poszliśmy siusiu i umyć rączki...Bardzo podobały mi się schodki ( w sumie wołałem siusiu 5 razy!!)
mama, gaga! (za ciepła woda ...choć tak naprawdę była w sam raz!)
Łaziliśmy też po sklepach i to był najgorszy punkt naszego wyjścia!
Lusia szukała bluzy, a mama spodni, bo wyjeżdża nad wielką wodę i chce wyglądać jak ludź.:)
Siostra obeznana w sklepach, wiec wyszukała mamie kilka portek do przymiarki, a potem się śmiały, bo jedne wzięła numer 34 i mama się dopięła!
Oczywiście nie może nosić takich ciasnych, bo nie miałaby jak oddychać, a wałeczki za bardzo wypływają:)
Poza tym wszystkie mały jedną wadę - to były biodrówki, a mama takich nie lubi!
Ja też dostawałem walentynkę - karty obrazkowe!A w domu czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka, ale to historia na inną opowieść! :))
Czyzbym sie dostala na podium?
OdpowiedzUsuńmasz szczęście -zagraj w totka;)
Usuń34! Nie załamuj mnie:-))). Ale wspaniałe Walentynki. A przede wszystkim dzieciaki.
OdpowiedzUsuńKochana! Te 34 zapięłam, ale za ciasne;))
UsuńNie da się chodzić nie oddychając;)
Walentynki to pikuś, ale teraz fajny czas, gdy Lusia CHCE z mamą rozmawiać o wszystkim -trzeba to wykorzystać:)
Fuj! 34! Natychmiast się uprasza o choćby lekkie przytycie!
OdpowiedzUsuńZgago droga! 36 się liczy;)Ja po prostu mam taka figurę - doopka mała, bebzon większy:) -trza maskować co wyłazi;P
Usuńzero tycia ,58 ma być (dobra , dwa kg więcej przeżyję)
Misia chętnie podrzucę parę kilo. Weźmiesz?
OdpowiedzUsuńGrześ za to pokazał, że jest prawdziwym mężczyzną i już wiadomo że nie lubi łazić po sklepach! Cóż za strata czasu!
Spędziliście razem fajny czas.
nie chcę:)
UsuńWydałam wszystkie większe ciuszki - :)
A Sołtys lubi chodzić po sklepach! Nawet tak , bez celu (bez kasy)ot!, żeby popatrzeć -nie zrozumiem tego nigdy:))
Wiadomo, ze sklepy nie dla mezczyzny!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
a zdziwiłabyś się ilu facetów widzieliśmy w tych sklepach:))
UsuńUściski:)
W galerii Malta piękne widoki wynagradzają trud łażenia po sklepach:)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBasiu, już u Stardast pisałam, żebyś się odezwała na maila!:)
Usuń34...ciekawe jakie wałeczki???? Chyba coś Grzesiu pomylił :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle piękna opowieść :)
to co się nie zmieściło w spodniach wyszło górą, hłe hłe;)
UsuńPrzyzwyczajacie go od małego do zakupów ?? :-)))
OdpowiedzUsuńFajne walentynki, takie na luzie i zakupach ...
dawno nie byłam tak tylko z dziećmi - naprawdę fajny czas -to zupełnie inaczej, niż w domu;)
UsuńAch, to fantastyczną przygodę miałeś Grzesiu! A jak stylowo byłeś odziany, no no!
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Na wyjścia ubiera go Lusia - żeby nie było obciachu;))
UsuńGrzesiu to prawdziwy mężczyzna, nie dla niego zakupy i latanie wśród fatałaszków:)
OdpowiedzUsuńwdał się w mamę,. a nie tatę:) Sołtys lubi:))
Usuń34 to nokaut!!!!!
OdpowiedzUsuńMoja droga -nie doczytałaś -zapięłam się, ale chodzić się tak nie da;))
UsuńMusi być 36:))
i to się liczy;)
jak dla mnie to 36 też nokaut!
Usuńjako, że noszę 38 nic nie napiszę ;)
Usuńchoć garnitur z Orseya mam 34 ;)
na mnie wchodzi wszystko:P
Usuńelastyczne hehe
Ty się w ogóle nie odzywaj!!:)
UsuńAle ten Grześ szybko rośnie!
OdpowiedzUsuńno! Widzę po spodniach!;/
UsuńZazdroszcze Grzdylowi, ze ma sile biegac po posilkach:)
OdpowiedzUsuńdlatego rosnie w góre a nie w szerz!
wiedzialam ze cos pokrecilam, mialam na mysli Gzuba!
Usuńmnie tu nie ma???
OdpowiedzUsuńno właśnie! Gdzie łazisz?:)
UsuńFajnie, ze dzieciaki zgodzily sie na "randke" z mama! Tzn. Grzes nie ma za wiele do powiedzenia, ale Lusia mogla juz wybrac wypad z jakims kawalerem. ;)
OdpowiedzUsuńAle Grzesiowi wlosy urosly!
Lusia dznowu zaczyna lubić z mamą , po długim czasie :)
Usuń34! Nie lubię cię, Miśka!
OdpowiedzUsuńA Grzesia kocham:)
Gosiu! Mam 36 "dół" 38 góra - cellulit, zmarszczki, blizny - po cesarkach, po wyrostu (wielka, bo ciachana dwa razy), okulary, a niedługo aparat słuchowy i kiełbie we łbie- zlituj się! choć troszkę mnie lub:))
OdpowiedzUsuńTo było nad Maltą ? Nie znam tego mostu. Nie wypuszczam się daleko od domu, bo mam problemy z chodzeniem.
OdpowiedzUsuńFajny taki rodzinny wypad, a siostra to łaaaaaaaaadna panna :)
Pozdrawiam
Pola
Kilka lat temu zbudowali takie przejście dla pieszych - przynajmniej w końcu jest bezpiecznie w tym miejscu:)
UsuńPozdrawiam
Cudnie:)) duży kawaler Ci urósł. Patrząc z jakim apetytem wcina frytki, to i ja bym zjadła co nieco:)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobra wiadomość Mój Syn w wielu lat 23 wyrósł z Mc Donalda, ale frytki dalej lubi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
już pisałam - pięknego wypadu morskiego)))
OdpowiedzUsuńoraz Lusia cudna!