środa, 9 lipca 2014

Burza

Na Dzień Matki dostałam zabezpieczenie do roweru.Prezent był na czasie i bardzo potrzebny.
Od kiedy nie mogę jeździć autem (stoi biedak czekając na naprawę i przegląd ) pracę zaczynam później.
Właściwie zaczynałam, bo jak dostałam zabezpieczenie i Luśka pożycza mi swój rower mogę już normalnie.
Oczywiście są pewne niedogodności - np dziecko mi nie powiedziało, że nie ma tylnego hamulca.
Jak bardzo jest potrzebny przekonałam się, gdy zjeżdżając z górki próbowałam nagle zahamować.
Dobrze, że nie mam biustu jak Kasia Figura, bo wtedy na pewno przeleciałabym przez kierownicę!
Nie mam też błotników (dostanę) więc po dzisiejszym dniu mam kilka uwag!

Po pierwsze - nie marudzić, że gorąco i nie błagać o deszcz, gdy się siedzi w pracy bez klimatyzacji, bo nie ma kogo wyzywać, jak po skończonej pracy trzeba zapitalać, choć leje, błyska , grzmi!
Po drugie - Wystarczy kilka minut w ulewie, gdzie żaby lecą i już człowiek wie, że najlepszą rzeczą było schowanie okularów do plecaka - mruganie przynajmniej pomaga troszkę widzieć ( lewym okiem widzę tylko górne E na tablicy , więc jechałam po chodniku)
Po trzecie - tusz, który dostałam od siostry nie jest wodoodporny!!!
I w dodatku szczypie tak, że oczy łzawią (jakby mało było wody!) i robią się takie zacieki, że mogłabym iść na casting do jakiegoś horroru!

Ale lżej oddychać;)





35 komentarzy:

  1. Wezme wszystkie rady pod uwage!
    l pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam taki mini parasolek zakładany opaską na głowę;))
      Ciekawe rozwiązanie;)

      Usuń
  2. Ta zielona rada sprawia, że aż chciałabym być szefem :P

    Nie lubie moknąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie boję się burzy, ani piorunów, ale wczoraj grzmiało i błyskało jednocześnie, więc z niepokojem myślałam o słabszych drzewach!;)

      Usuń
  3. lubiem deszcz ... za oknem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma wyboru, mozna lubic albo nie..pada juz prawie 4 tygodnie .Z malymi przerwami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobry parasol zamiast roweru załatwiłby sprawę, ale jakbym dziś jechała?:)
      4 tygodnie to straaaasznie długo!

      Usuń
  5. Hhhhhaaaa, mialam wczoraj podobnie tylko bez roweru :-) Majulka

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz , to masz nowe hobby rowerowe :-)
    A u nas upał niemożebny a deszczu ani śladu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie się jeździ, ale zainwestować na renowację trzeba;))

      Usuń
  7. Z moim widzeniem jest podobnie Misiu :-)))).

    Rady - cenne, a jakże.

    A tu u mnie deszczu, burz ani ani. TYYYYLKO słońce :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od poniedziałku mam letni urlop -zamawiam też tyyyylko słonce;))

      Usuń
  8. 30 lat temu jechałam rowerem w burzy z piorunami i nie chciałabym tego powtórzyć:) współczuję ci rajdu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja uwielbiam burzę z piorunami:))
      Ale reszta była nieciekawa;):**

      Usuń
  9. To ja jednak wolałabym zmoknąć, niż siedzieć w pracy po godzinach ;))) oraz z opowieści mojego Dziecięcia wiem, że burza była podobna, jak moja i nie zazdroszczę jazdy ekstremalnej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też -zwłaszcza, że mokłam kwadrans, a potem ciepły prysznic;))

      Usuń
  10. Zapamietam, chociaz rowerem mam zamiar jezdzic w celach czysto rekreacyjnych i przy ladnej pogodzie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, nie należy do przyjemności przedzieranie się przez deszcz. Misiu masz talent, nawet o trudach piszesz pięknie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jazda w deszczu bez okularów... - hardcore :))) Ale z dwojga złego lepsze to niż siedzenie po godzinach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie dopadła ostatnio na rowerze burza z gradem. Nie było fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. hahahahaha, uwielbiam Cię :D
    Wyobraźnia to przekleństwo - widzę każdy kadr i przestać rechotać nie mogę :)))
    a już ostatni obrazek z tekstem-jesteś Miszczu!
    :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyobraź sobie jeszcze przemoczoną bluzkę, która niebezpiecznie obnażała tu i ówdzie - tylko marzyłam, żebym nie spotkała żadnego przystojniaka;)))

      Usuń
  15. dzię dobry:)
    za gaszenie światua oficjalnie dziekuję!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham Cię MIśka, nawet przemoczoną w deszczu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Grześ bardzo wydoroślał,jak widać;) Uroczy jak zawsze.
    Ile ma już wzrostu?
    pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Szef ma rację. Biedna Ty jesteś, może jakbyś po godzinach została, to nie straszyłabyś rozmazanym tuszem? Ale wtedy nie dowiedziałabyś się, że on szczypie i nie jest wodoodporny. I tak źle i tak niedobrze:(
    Grunt, ze wiesz o braku hamulca:) A Greś ślicznie wygląda. jest coraz bardziej przystojny:)

    OdpowiedzUsuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)