Nasz życie ostatnio przypomina skoki na trampolinie -góra- dół, góra -dół.
W sumie to nawet nie mam powodu narzekać, bo jak jest czas, że spadam to wiem, że i tak się odbije , żeby poszybować.
Owszem, od tego przeciążenia głowa boli, a ostatnio i coraz częściej brzuch, więc muszę pomyśleć o jakichś ćwiczeniach relaksacyjnych, bo nabawię się wrzodów, ale generalnie nadzieja nas nie opuszcza.
Co tym razem?
W zeszłym tygodniu Grześ przyszedł z przedszkola z zadrapaniem na skroni wielkości swojego małego paznokcia.Nawet nie umiał powiedzieć skąd to.
Na drugi dzień było widać więcej, w dodatku czerwone, ale jeszcze mnie to nie martwiło.
Kolejne dni to zamiast wyglądać lepiej to rosło, czerwieniało i ogólnie wyglądało coraz gorzej.
W poniedziałek nie było wyjścia - do lekarza.
Wdało się jakieś zakażenie - prawdopodobnie gronkowiec, czy paciorkowiec, ale niebezpiecznie blisko oka, antybiotyk i skierowanie do szpitala.Pytałam tylko, czy można następnego dnia, bo w tym tygodniu mam popołudniówki, ale lekarka powiedziała, że nie ma na co czekać, bo to brzydko wygląda.
Zadzwoniłam do kierownika z prośbą o 3 dni urlopu.Wypytał dokładnie co się dzieje i ...odmówił.
Tłumaczyłam, że nie chcę stracić premii, że sytuacja jest wyjątkowa - odpowiedział, że on nie wie ile mam jeszcze urlopu, a opieka jest właśnie na takie sytuacje.
Pojechałam do szpitala.Okazało się, że nie trzeba nic nacinać, ani czyścić.Że antybiotyk, który Grześ dostał to dobrze, a jak do środy nie będzie lepiej wracamy na oddział i będzie dostawał antybiotyk dożylnie.
Na szczęście dziś nie ma gorzej, czyli jest lepiej.
Mam 10 dni urlopu i trzy soboty do odebrania (chodzimy do pracy w sobotę na rannej zmianie, ale nie mamy płacone, tylko potem możemy odebrać wolne -teoretycznie - ja mam sobotę z lipca! do odbioru!)
Wzięłam opiekę - do 4 listopada na razie.Wiem, że stracę premie za dwa miesiące, ale zdrowie Grzesia jest ważniejsze, a kierownik wiele stracił w moich oczach.
Jakby było mało Sołtys nie może chodzić.
Już od dłuższego czasu skarżył się na ból w stopach, zwłaszcza pięty i duże palce.Ale nie było czasu iść do lekarza.Aż dwa razy uciekł mu autobus, bo nie zdążył dokuśtykać.
Wizyta u lekarza, badania krwi, podejrzenie dny moczanowej.
Mam nadzieję, że wyczerpaliśmy już limit kłopotów:))
Szlag by to! :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzisas ! Misia tulam Was!
OdpowiedzUsuńGrzesia najbardziej:* ;))
i co tu mądrego napisać?
OdpowiedzUsuń:*
ta sama mądra myśl przyszła mi do głowy
Usuń:*
Trzymajcie się, bo ja mogę tylko kciuki trzymać!
OdpowiedzUsuńZdrowia wszystkim życzę!!!
Zdrowia dla Was wszystkich Miśka! A kierownikowi- kij w... oczodół.
OdpowiedzUsuńz tym wybieraniem urlopu wypisz wymaluj jak u mojego męża.
OdpowiedzUsuńmasz dzieci- masz kłopot.
Grzesiowi caluski w drugi policzek
Zdrówka dla Gzubka i Sołtysa:). Musi być!
OdpowiedzUsuńo rety.
OdpowiedzUsuńBiedny Grześ, jak nie astma to inna paskuda
OdpowiedzUsuńA Twój kierownik....bez komentarza
Buziaki dla Was :***
Bydlę nie szef! Wam wszystkim polepszenia życzę...
OdpowiedzUsuńMiska!! Mam nadzieje, ze macie na rok z glowy w tej trampolinie. :(
OdpowiedzUsuńZdrowia!!!!!!
OdpowiedzUsuńNiech te kłopoty wreszcie się skończą! :*
:*
OdpowiedzUsuńbiedny wnusio :***
OdpowiedzUsuńTy juz wiesz, ze po kazdej nocy jest dzien , a po kazdej burzy slonce.I juz tym razem dluugo nie bedzie burz i nocy.Sciskam
OdpowiedzUsuńTakiego kierownika to bym za jaja powiesiła! Chamiur!
OdpowiedzUsuńZdrówka!
a ja mu zycze (szefowi) tego samego na jajach co ma Gzub na twarzy
Usuńno nie poznaję koleżanki:)))
UsuńMiśko, za dużo tego u Was... za dużo tych komplikacji i lekarzy. Tak być nie powinno!
OdpowiedzUsuńNiech już się to skończy i bądźcie wszyscy zdrowi!
U Sołtysa całkiem możliwe, że to dna... Objawy łagodzi się dietą. Najlepiej odstawić mięso, alkohol, pieczywo...
alkohol odstawił (całkowicie) 28 lat temu:)
UsuńNie życzy się złego nawet wrogowi, ale mam tę zasadę gdzieś i niech temu Twemu kierowniczkowi od 7 boleści zrobi się taki wrzód na dupie (albo jeszcze lepiej na czym innym), żeby miesiąc skomlał i siedzieć nie mógł. O. A Wam - dużo zdrowia! Swoją drogą - niby małe zadrapanie, a takie potem cholerstwo z tego!
OdpowiedzUsuńKierownik to się nie popisał...
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego odbicia i zażegnania wszystkich chorób, infekcji i innych paskud :*
o kurczę no to u Grześia nie wygłada za fajnie, to Wam się nazbierało, trzymam palce za koniec a kysz kłopoty od Miśki :)
OdpowiedzUsuńOjej.. niech teraz wyjdzie słońce zatem. Trzymam kciuki, a kierownik zapomniał o odruchach ludzkich chyba, przykre.
OdpowiedzUsuńBywa.Staram się wtedy cieszyć z niewielkich rozmiarów klęski
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życząc zdrowia dla wszystkich
czasem pomaga:)
UsuńNa szczęście antybiotyk pomógł -rana się zasusza i nie rośnie.Widmo szpitala zniknęło!a to najważniejsze.
Dziękujemy, pozdrawiamy:)
Mam nadzieję, że antybiotyk szybko pomoże. A co do zachowania kierownika....to nie będę się wypowiadać, nie wypada używać takich słów jakie człowiekowi cisną się na usta...
OdpowiedzUsuńściskam Was bardzo mocno. mam nadzieję, że wreszcie Twoja linia będzie szybować do góry tak, jak tego pragniesz. zdrówka i siły życze i mniej zawirować, bo od tego to i w głowie i w kiszkach się wywraca :)
OdpowiedzUsuńzdrowia dla Gzubka :*
OdpowiedzUsuńRany, miśka, paskudnie to wygląda. Mam nadzieję, że go nie boli, bo to często piecze i pali.
OdpowiedzUsuńMiska- to Twoje powiedzonko, które często mnie ratuje: "Nawet najdłuższa żmija w końcu przemija". Trzymam kciuki, żeby ta trampolina się skończyła, a Twoja linia zrobiła się prosta jak twardy, nie do zwinięcia drut.
Buziaki dla słodzika:)
PS. Zmiel siemię lniane- duża yżka do szklanki, bardzo gorąca woda, spodeczkiem przykryć, odczekać z 5 min i jeszcze ciepłe (takie glutowate) pić. To Ci pięknie osłoni żołądek i przyniesie ulgę.
Smakuje jak mielone orzechy. I nic nie cedzić.
wysłałam @
Usuńna szczęście nie dotyka.Lekarka specjalnie nie dawała nic do smarowania, bo stwierdziła, że boi się, że właśnie by ruszał, a to trudno upilnować..
Powiedzonko Lema, a potem Musierowicz, dopiero potem moje;))
Ale skuteczne:D
Buziaki;))
Zdrowia dla Grzesia!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńGrześ grzecznie bierze antybiotyk, nie rusza rany, szpital odszedł w sina dal.
Rana wygląda nieładnie, łuszczy się i ma rożne kolory, ale jest sucha i nie rośnie.
Grześ się cieszy, że jesteśmy razem w domu - czytamy, bawimy się, rozwiązujemy zadania..
Widocznie taki czas też potrzebny:)
dupa ten twój kierownik! kutafon!
OdpowiedzUsuńzdrówka dla Was!
Jak nie urok, to przemarsz wojsk :(
OdpowiedzUsuńDobrze,że synkowi lepiej.
Misia,mam nadzieje,ze teraz juz bedzie tylko z gorki.
OdpowiedzUsuńUcaluj Grzesia
Niech mu sie to szybko goi.Cieszcie sie wspolnymi chwilami.
Kierownik to kawal ch...
:*
O matko i córko. Jak ja Ciebie rozumiem! Paskudnie to wygląda, takie coś z zadrapania. Ja jestem bez pracy właśnie z podobnych powodów. Bo kolejne zapalenie krtani i dziecko duszące się... nie wiem jeszcze co zrobię, bo wiadomo jedna pensja, ale trudno. Ustawiliśmy młodego na Singulairze i Loratadynie. Tfu tfu powinno być lepiej.
OdpowiedzUsuńa kierownik to palant i nie będę się wyrażała ... trzymajcie sie
OdpowiedzUsuńKurcze, paskudnie to wyglada! Ale czytam w komentarzach, ze juz lepiej, cale szczescie!
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia co to dna moczanowa, ale brzmi groznie! Mam nadzieje, ze szybko przejdzie!
U nas na szczescie "tylko" niekonczace sie pasmo katarow i kaszlu. Od konca sierpnia... :/