niedziela, 4 października 2020

serce w futrze

 Dziś jest Światowy Dzień Zwierząt.

Długo nie mogłam mieć psa, o czym pisałam tutaj i tu .

Potem była chwila przerwy, gdy przez dom przeszła burza, a gdy wszystko się ustabilizowało to poczuliśmy, że musimy przygarnąć jakąś znajdę.

Mój mąż ma silny charakter i jest stanowczy!

I zawsze mówił, że pies musi być duży. Tak mówił .

Akurat był w pracy, gdy dostałam zdjęcia ze schroniska! 



Od razu wiedziałam, że znalazłam sierściucha ;D

I nawet nie musiałam długo prosić.

I tylko muszę pogodzić się z tym, że dla Muchy ja byłam najważniejsza, a Mila nie widzi świata poza Tomkiem. Jedyny czas, gdy mam ją dla siebie jest wtedy, gdy Tomek w pracy.

Na początku mieściła się w małym legowisku.


Ale szybko wybierała  miejsce blisko nas i zastanawialiśmy się, czy to pies z gumy?


Najchętniej wtulała się tak:


Pierwszy stres, gdy na łące próbowała zjeść pszczołę.  Szybko jechaliśmy do weta, pani wyciągnęła żądło i dała leki.

Dla  Mili kontakt z człowiekiem jest bardzo ważny..


Dla największego człowieka też  ;D
Do tego stopnia, że jak wyzywałam, że pies nie ma siedzieć na kanapie, to człowiek poszedł zszedł na podłogę, byle piesek się wyspał ;D


A  jak Lusia wróciła z Anglii to już w ogóle miałam wszystkich przeciwko sobie!
Pies ma szczególne miejsce.


Oczywiście nie zawsze taka grzeczna, jak się wydaje!
I zdemolowała Kubusia (mamy zastępczego, Grześ wybaczył)


I ukradła jajko!

I dobierała się do mojej kawy!


Ale też jest doskonałym testerem  chorób - gdy coś komuś dolega 
(najczęściej Grzesiowi, albo nam przy migrenach) nie odstępuje na krok.




Za to z panem "ogląda" walki ;D

Czasem zajmuje miejsce obserwacyjne ...


tak naprawdę to ona rządzi..


A niby taki aniołek..

A jak u Was? Psy , koty, czy inne przytulasy?

 

16 komentarzy:

  1. Kiedys -jedno i drugie! Wszystkie-skąds:) W pewnym momencie-cztery koty i pies...wszyscy w zgodzie i miłości, choc czaraktery różne...potem odeszłapierwsza kotka-rak, Flora -suńka -wybiegla pierwszy iostatni raz w życiu poza bramę...innej juz nie chcielismy, serce pękło, a trzy tygodnie temu pochowalismy osttnią kotkę.Miała 18 lat. I rozum mówi, że każde zwierzę może już nas przeżyć, więc nie mamy odwagi wziąć, i strasznie smutno.Dokarmiamy "koty zewnętrzne", w planach powrót do miasta , a wtedy nie wiadomo, jak zwierzaki...i tylko pomagam schronisku...ech, smutno..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że jak ktoś raz zacznie pomagać to już potem nie potrafi inaczej. W wakacje kotka przyprowadziła cztery młode. Jednego złapałam i pani ze schroniska wywiozła na leczenie. Potem wróciła po kotkę, żeby ją wysterylizować. Jak zwolniło się miejsce zabrała dwa kolejne, które dziś odbieram i idą do adopcji(jeden zginął niestety)Karmimy. Koty nigdy nie były moją miłością, ale jakoś polubiłam i nie wyobrażam sobie nic nie zrobić, choć trochę to dało po kieszeni. Najważniejsze sterylizować, żeby się nie mnożyły :( Nie przeżyłam jeszcze bólu odejścia psiaka, ale przeraża mnie to;((

      Usuń
  2. Gdybym teraz miała psa, odchodziłby od zmysłów, podobnie, jak my. Co nas podkusiło, żeby przenieść biuro do domu? A wiem! Korona nas podkusiła😉
    Kiedyś będę miała. Psa, albo dwa koty. Koniecznie ze schronu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak już wszystko się poukłada to będziesz szczęśliwa do wypęku! I tego Wam życzę ;* pies, albo dwa koty? Ciekawy wybór ;D:D

      Usuń
    2. Pies jest bardzo towarzyski, koty potrzebują siebie, dlatego pieseł będzie jeden... chyba, że Ted zupełnie oszaleje😉

      Usuń
    3. prawda, Zolinka ma dwa koty, moja kosmetyczka też- widzę jak się fajnie bawią(koty, nie dziewczyny ;D) dlatego wiem, że koty muszą być dwa!
      Niech Wam się jak najszybciej znajdzie miejsce dla nowej miłości;D

      Usuń
  3. 💛💛💛 bo miłość w życiu jest najważniejsza! A piesy tyle jej w sobie mają, jakby miały kilka serc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze chciałam mieć psa, ale mam alergię na sierść... Więc miałam koty. A teraz mam męża, który ma alergię na koty xD więc dzieciom zostają gryzonie wszelkiego rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to? Zawsze myślałam (zresztą też czytałam)że to koty bardziej uczulają. Sierść, ślina itd W dodatku nawet gdy już kota w domu nie ma, to alergeny są w nim kilka lat! Alergolog podpowiedziała, że mogę mieć węża; D

      Usuń
    2. Miska, sa koty, ktore nie uczulaja.To kot syberyjski.My wszyscy jestesmy uczuleni na koty, a moja corka ma 2 syberyjskie i nic nam nie jest.Tyle, ze przy nich trzeba odkurzac naokolo, 2 razy dziennie to norma,bo siersc maja dluga i bardzo gesta i wszedzie jej pelno.

      Usuń
    3. Ale to już chyba koty z rodowodem, co? Z kosmiczną ceną? Prawdę mówiąc nie widziałam na żywo, zwykle znam dachowce ;D

      Usuń
  5. Zwierzaki są naszymi przyjaciółmi i wiele możemy się od nich nauczyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że pisząc ten post myślałam o Was.Przytulam

      Usuń

komentarze karmią blogera;D

Cieszy każdy komentarz (bez hejtu)